PUBLICYSTYKA
Końca świata nie było
W ostatnim czasie media wieszczyły, że 21 grudnia, wraz z końcem kalendarza Majów, nastąpi koniec naszego świata. Ale skoro czytacie Państwo niniejszy tekst oznacza to, że ostateczna katastrofa nie nadeszła, a media jak zwykle szukały sensacji. Warto jednak zastanowić się, jak do zagadnienia końca świata podchodzi Kościół katolicki.
Pismo święte uczy, że pod koniec czasów nastąpi powtórne przyjście Jezusa Chrystusa i objawi się Jego chwała i moc. – Nasz prywatny koniec świata następuje z chwilą śmierci. Katechizm Kościoła Katolickiego mówi, że staniemy wtedy przez Obliczem Najwyższego i zobaczymy nasze życie w Prawdzie, czyli w perspektywie nauki Chrystusa. Wtedy będziemy widzieli popełnione grzechy, ale również zaniedbania, czyli uczynki, które mogliśmy zrobić, ale z lenistwa, wygodnictwa, dla świętego spokoju ich nie zrobiliśmy – wyjaśniał w Radiu Plus ks. prof. Paweł Mazanka z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
Sąd szczegółowy, czyli rozstrzygnięcie losów ludzkiej duszy, odbywa się zaraz po śmierci człowieka. – Ubogi Łazarz z przypowieści trafił po śmierci do Królestwa Niebieskiego, a bogacz - do otchłani. Na krzyżu Jezus mówi do dobrego łotra: Jeszcze dziś będziesz ze mną w raju. Nie gdzieś w nieokreślonej perspektywie, ale dziś – podkreśla ks. prof. Mazanka.
Jednak mówiąc o Paruzji, czyli powtórnym przyjściu Mesjasza, mówimy także o Sądzie Ostatecznym. – Pismo święte naucza, że dobro zostanie wówczas ostatecznie oddzielone od zła. Nastanie nowa ziemia i nowe niebo, a więc nowa rzeczywistość. Nastąpi również zmartwychwstanie ciała; oczywiście będzie ono uwielbione na wzór Zmartwychwstałego ciała Jezusa. Tak będzie wyglądało powtórne przyjście Chrystusa, w które wierzymy i modlimy się o nie w każdej Eucharystii oraz w Credo – wyjaśnia ks. prof. Mazanka.
Czy współcześnie możemy zaobserwować znaki wskazujące na zbliżający się koniec świata? – Święty Paweł w liście do Tesaloniczan naucza, że pojawią się dwa takie znaki. Pierwszy z nich to powszechne odstępstwo od wiary i miłości.Kościół ma przejść przez końcową próbę, która zachwieje wiarą wielu ludzi. Sam Jezus zadawał pytanie, czy gdy Syn Człowieczy przyjdzie na ziemię po raz drugi, znajdzie na niej wiarę? Oznacza to, że będzie się ona znajdowała w poważnym kryzysie. Niektórzy twierdzą, że świadczą o tym obecne czasy; tyle w nich chaosu, odstępstw, a nawet bluźnierstw w polityce i kulturze masowej – wyjaśnia ks. Mazanka.
- Drugi znak, to objawienie się „człowieka grzechu”, „syna zatracenia”, Antychrysta, wynoszącego się ponad wszystko, ponad samego Boga, dowodzącego, że on jest Bogiem. Święty Jan i święty Paweł mówią, że Antychrystem może być jeden człowiek lub cała ludzkość buntująca się przeciwko Panu Bogu, wynosząca się w swojej pysze ponad Bożą prawdę i prawo. Dziś obserwujemy, że współczesny człowiek chce się zbawić, ale o własnych siłach, bez Boga. Wielbi on samego siebie, nie Boga – dodaje ks. Mazanka.
Pismo święte naucza, że nie powinniśmy szukać dokładnej daty końca świata, bo ją zna tylko Pan Bóg. My, jako ludzie wierzący, musimy czuwać i oczekiwać spotkania z Chrystusem w pokoju, radości i modlitwie. – Kiedy stanę przed Obliczem Najwyższego, będzie to najpiękniejszy moment życia, bo stanę przez Stwórcą Nieba i Ziemi, który jest Miłością – mówi ks. prof. Paweł Mazanka.
Katarzyna Bernat