Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

KOŚCIÓŁ

Bądźmy miłosierni

niedziela, 06 grudnia 2015 06:46 / Autor: Tygodnik eM
Bądźmy miłosierni
Bądźmy miłosierni
Tygodnik eM
Tygodnik eM

Rozmowa z ks. doktorem Miłoszem Hołdą, wykładowcą filozofii w WSD w Kielcach i UPJPII w Krakowie.

– W roku liturgicznym 2015/2016 obchodzimy Rok Miłosierdzia. Dlaczego Kościół chce zwrócić uwagę na miłosierdzie?

– Prawda o Miłosierdziu Bożym to jeden z najważniejszych elementów zawartego w Biblii Objawienia. Przypomnienie tej prawdy jest nam bardzo potrzebne. Miłosierdzie jest doskonałą odpowiedzią Boga na wszystkie bolączki i problemy naszego świata. Po tym, co stało się z ludzkością w XX wieku, a także w obliczu tego, co dzieje się współcześnie, Kościół chce zwrócić uwagę na ten jedyny środek zaradczy, który naprawdę może nam pomóc.

– Miłosierdzie jest więc lekarstwem dla współczesnego człowieka?

– Niewątpliwie tak. Urządziliśmy taki świat, w którym wielu z nas żyje się naprawdę trudno i źle. Tylko Boże spojrzenie, pełne Miłosierdzia, potrafi wydobyć z nas to najcenniejsze, czego być może sami już nie widzimy. Potrafi obudzić w nas świadomość naszej godności, której nikt i nic nie jest w stanie nam zabrać. Potrzebujemy Boga, żeby nas zatrzymał w szalonej gonitwie nie do końca wiadomo za czym, żeby nauczył nas patrzeć na siebie nawzajem nie jak na wrogów, ale jak na ludzi sobie bliskich. Sami nie damy rady. Tylko Bóg może nas uratować.

– Kult Bożego Miłosierdzia odżył za sprawą Jana Pawła II i świętej siostry Faustyny.

– Dzięki objawieniom, które otrzymała święta siostra Faustyna, Miłosierdzie stało się na nowo „gorącym” tematem. Objawienia, które otrzymują święci, nie zawierają nowych prawd. Nie ma w nich niczego, czego nie byłoby w Piśmie Świętym. Nie dowiadujemy się z nich rzeczy, których byśmy o Bogu nie wiedzieli. Uwypuklają jednak pewne prawdy, których świadomość jest potrzebna konkretnym czasom. Święty Jan Paweł II, świadek okrucieństw wieku XX, a jednocześnie bardzo wnikliwy analityk ludzkich dziejów, przekazał bogactwo prawdy o Miłosierdziu całemu Kościołowi, wniósł ten temat na forum o zasięgu światowym. Bóg posłużył się życiem siostry Faustyny i Jana Pawła II, dwojga wielkich świętych, aby nam przypomnieć o tym, kim jest i kim chce dla nas być.

– Kościół wskazuje na uczynki miłosierdzia wobec duszy i ciała, które każdy z nas może czynić.

– Nauka o uczynkach miłosierdzia to wskazanie bardzo konkretnych sfer życia, w których, uzdolnieni przez Boga, możemy sobie nawzajem miłosierdzie okazywać. To dla nas podpowiedź, że nie jest ono oderwaną od życia ideą, zbiorem ciepłych słówek przeznaczonych dla pięknoduchów, ale że musi być czymś namacalnym i faktycznie zmieniać życie. Tak jak konkretne są nasze problemy, tak konkretne muszą być środki zaradcze, przy których pomocy próbujemy sobie z tymi problemami radzić.

– Wobec duszy są to: grzesznych upominać, nieumiejętnych pouczać, wątpiącym dobrze radzić, strapionych pocieszać, krzywdy cierpliwie znosić, urazy chętnie darować, modlić się za żywych i umarłych. Wszyscy jesteśmy grzeszni, więc jak upominać innych?

– Wszyscy jesteśmy grzeszni, ale Bóg chce zbawienia dla nas wszystkich. Trzeba uważać, żeby nie skoncentrować się jedynie na swoim własnym zbawieniu, nie biorąc pod uwagę tego, co dzieje się w życiu innych. Jesteśmy za siebie nawzajem odpowiedzialni. Jeśli widzimy, że ktoś jest na prostej drodze do samozagłady, mamy obowiązek powiedzieć mu o tym. To, niestety, zazwyczaj sporo kosztuje. Ale zwykle jest tak, że ostatecznie ktoś przez nas upomniany będzie nam wdzięczny, gdy przejrzy na oczy. Nie chodzi jednak tylko o to, żeby upominać innych. Równie ważne jest to, by dać się upominać.

– Co znaczy: nieumiejętnych pouczać?

– Dobrze wiemy, jak łatwo jest dziś stracić duchowe rozeznanie, ile problemów mamy z odpowiedzią na pytanie o to, co jest dobre, a co złe. Znakiem naszych czasów jest potrzeba poszukiwania kogoś, kto nam pomoże poukładać sobie życie. Jeśli chrześcijanin żyje po Bożemu, jeśli nie gubi się w grzechu, może być doskonałą pomocą dla wszystkich, którzy nie wiedzą, co dalej. Bycie punktem odniesienia i drogowskazem to coś bardzo trudnego. Ale być może to właśnie jest najważniejszy element naszej obecności w świecie jako chrześcijan.

– Wątpiącym dobrze radzić…

– Wątpliwości w wierze to następny znak rozpoznawczy naszych czasów. Wiele razy stawiamy sobie pytania o naszą rzeczywistość: gdzie w niej jest Bóg i jaki ona ma sens? Ktoś, kto pomoże nam spojrzeć na życie w Bożej perspektywie, jest dla nas bezcenny, bo dzięki niemu przestajemy żyć w wewnętrznym chaosie i potrafimy zobaczyć Boże zamysły w najtrudniejszych doświadczeniach. Wątpliwości nabierają wtedy sensu, przestają być przekleństwem, a stają się dla nas drogą do Boga.

– Krzywdy cierpliwie znosić…

– Najłatwiej jest odpłacić pięknym za nadobne. Zwłaszcza gdy czujemy się skrzywdzeni. Ale wówczas tak naprawdę to nie my decydujemy o naszym życiu, tylko ci, którzy nas ranią. Przerywanie węzłów zła, które zaplatamy naszymi czynami, to coś, co naprawdę może zmieniać świat. Cierpliwie znosząc krzywdy, zwracamy ku dobru tę siłę, którą grzech uruchomił. Jak w każdej dobrej sztuce samoobrony: walczymy, wykorzystując siłę przeciwnika.

– Uczynki miłosierdzia względem ciała: głodnych nakarmić, spragnionych napoić, nagich przyodziać, podróżnych w dom przyjąć, więźniów pocieszać, chorych nawiedzać, umarłych pogrzebać. Łatwiej jest nam je wypełniać, gdy widzimy, że drugi człowiek czegoś potrzebuje?

– Człowiek jest istotą cielesno-duchową. Nie można lekceważyć w nim ani jednego, ani drugiego wymiaru. Jezus nie odsyłał ludzi głodnymi, kiedy skończył do nich mówić. Karmił ich nie tylko słowem, ale także chlebem. Jeśli dzięki miłosierdziu ma się dokonywać „cerowanie świata”, jak to zgrabnie ujęła siostra Małgorzata Chmielewska w tytule swojej książki, nie można odwracać oczu od konkretnych, namacalnych potrzeb. Samym dobrym słowem nikt się nie naje.

– Miłosierdzie Boże względem nas to między innymi przebaczenie, którego doświadczamy podczas spowiedzi. Miłosierną twarz Boga widzimy też w Biblii.

– Pierwszy obraz, jaki mi się nasuwa, pochodzi ze Starego Testamentu. Jan Paweł II przypomniał go w przepięknej encyklice „Dives in Misericordia”, poświęconej tajemnicy Bożego Miłosierdzia. Zgodnie z tym obrazem Bóg ma takie uczucia wobec człowieka, jakie matka żywi wobec dziecka. Dobrze wiemy, że nawet gdyby dziecko zrobiło najgorsze rzeczy, matka nie przestanie go kochać. Zawsze jej będzie zależało na dobru dziecka, nawet jeśli błądzi i musi ponosić konsekwencje swoich błędów. W Księdze Izajasza czytamy: „A nawet gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o Tobie” (Iz 49,15). Bóg kocha jeszcze bardziej konsekwentnie niż najlepsza z ziemskich matek. Miłość Boga wytrzymuje do końca.

– Hasło Roku Miłosierdzia to „Miłosierni jak ojciec”.

– Jezus mówi: „Stawajcie się miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny” (Łk 6.36). To Bóg jest ostatecznym punktem odniesienia dla nas, nie nasze ludzkie sprawy. Jeśli jako ludzie mamy być na podobieństwo Boga, a On jest miłosierny, to nie możemy zaniedbywać tego wymiaru. Rok Miłosierdzia jest okazją, abyśmy przyjrzeli się naszej wierze pod tym kątem. Jak poznać, czy dojrzewamy w wierze? Po tym, czy stajemy się bardziej miłosierni. Jeśli nie, to być może nasza wiara jest jeszcze za mało konkretna. Jeśli nie ma w nas miłosierdzia, to może za bardzo jeszcze bujamy w obłokach i trzeba zejść na ziemię.

– Dziękuję za rozmowę.

Katarzyna Bernat

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO