Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

PUBLICYSTYKA

Marzenie

poniedziałek, 08 stycznia 2018 06:50 / Autor: Tygodnik eM Kielce
Marzenie
Marzenie
Tygodnik eM Kielce
Tygodnik eM Kielce

Rozpoczął się rok szczególny. Rok, w którym obchodzimy setną rocznicę odzyskania niepodległości. Gdy spojrzymy na ten wyjątkowy w historii Polski okres, gdy spajaliśmy naszą państwowość rozczłonkowaną przez 123 lata między trzech zaborców, dojdziemy do wniosku, że na krótki czas, aż do zamordowania prezydenta Gabriela Narutowicza w grudniu 1922 roku, Polacy potrafili w miarę zgodnie ze sobą współpracować w dziele odbudowy państwa, a Polska była oazą spokoju na tle tego, co się działo w polityce wewnętrznej innych europejskich krajów.

Owszem, biliśmy się o kształt naszych granic z Niemcami, Rosjanami, Ukraińcami, goniliśmy bolszewika spod Warszawy, ale nie doświadczyliśmy wówczas niczego, co byłoby regularną wojną domową, jak to miało miejsce zwłaszcza w 1919 roku w Niemczech, Austrii, Słowacji, Łotwie, Bułgarii czy na Wegrzech. W Bułgarii w wyniku zamachu stanu były premier Aleksander Stambolijski został po torturach skrócony o głowę, a ta wysłana w wielkim pudle po sucharach do Sofii. Na Węgrzech komunistyczne bojówki premiera Beli Kuna, tak zwani Chłopcy Lenina, dokonywali najbardziej zwyrodniałych zbrodni na chłopach, którzy wzbraniali się przed rekwizycją zboża. Byli w tym pilnymi uczniami największych oprawców osławionej CzeKa. W Berlinie w czasie Powstania Spartakusa krew lała się strumieniami po ulicach. W Monachium – drugim największym po stolicy Niemiec mieście – lokalni komuniści próbowali dojść do władzy; rząd musiał użyć lotnictwa do stłumienia rewolucyjnego zarzewia. Nieco później do krajów, w których nie dało się spokojnie chodzić po ulicach, dołączyły Włochy Mussoliniego i jego czarnych koszul.

My w tym czasie, choć niewolni od gorących politycznych kłótni, potrafiliśmy współpracować. Józef Piłsudski tuż po odzyskaniu niepodległości umiał wznieść się ponad podziały i przyklasnąć kandydaturze Romana Dmowskiego na szefa delegacji reprezentującej polskie interesy podczas paryskiej konferencji pokojowej, na której ważył się los naszych granic. Rządy zmieniały się w sposób pokojowy i nikt w drodze ulicznego plebiscytu nie podważał ich legitymacji. Dzieło odbudowy państwa wymagało po prostu zgody i w początkowym okresie znakomita większość doskonale to rozumiała. Niestety, zbyt krótko, bo po wspomnianym zamachu na prezydenta Narutowicza było już coraz gorzej. A czym kłótnie na górze się w ostatecznym rezultacie skończyły – wszyscy wiemy aż za dobrze.

Mam takie prywatne, osobiste marzenie w tym roku stulecia odzyskania niepodległości. Marzę, byśmy wszyscy, którzy stoimy dziś po dwóch stronach polskiej barykady, którzy strzelamy do siebie na co dzień z pocisków nienawiści i nietolerancji, wyszli ze swoich żałosnych okopów i podali sobie dłonie. Tak jak nasi dziadowie sprzed stu lat. Nie musimy się kochać, ale przynajmniej się szanujmy. W imię pamięci o tych, którzy przez 123 lata przelewali krew za to, byśmy po prostu byli wolni.

Tomasz Natkaniec

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO