SPORT
Malarczyk: pretensje możemy mieć tylko do siebie
– Można powiedzieć, że to spotkanie mogliśmy szybko otworzyć i od razu zamknąć. Po takim meczu pretensje możemy mieć tylko do siebie. Chodzi o skuteczność – powiedział Piotr Malarczyk, obrońca Korony Kielce, po przegranej 1:2 z Wisłą Płock.
Korona po dziesięciu minutach czwartkowego pojedynku mogła prowadzić 3:0. Dwóch dogodnych sytuacji nie wykorzystał jednak Felicio Brown Forbes. Kolejną po stałym fragmencie zmarnował Piotr Malarczyk. W całym spotkaniu bramkowych sytuacji dla „żółto-czerwonych” było więcej, ale szwankowała skuteczność.
– Szczególnie w pierwszej połowie mieliśmy więcej z gry. Stworzyliśmy kilka klarownych sytuacji, które powinniśmy wykorzystać. Nie pozwoliliśmy rywalom na zbyt wiele. Zdecydowały dwa stałe fragmenty. Trzeba im oddać, że wykonali je bardzo dobrze. Przy strzale Furmana nie można było nic zrobić. Przy drugim golu mieli nieco więcej szczęścia. Wykorzystali to, co mieli. My nie byliśmy w stanie odpowiedzieć – wyjaśniał Piotr Malarczyk.
– W drugiej połowie mecz zrobił się bardziej nerwowy. Było więcej szarpanej gry, fauli, stykowych sytuacji. Z przebiegu całego spotkania powinniśmy wygrać, ale taka jest już piłka, która już nie raz udowadniała, że nie zawsze jest tak, jak powinno być – przekonywał wychowanek kieleckiego klubu.
Dla Piotra Malarczyka spotkanie w Płocku było pierwszy od bardzo dawna, które rozpoczął w wyjściowym składzie.
– Można powiedzieć, wreszcie. Długo czekałem na swoją szansę. Cieszę się, że zagrałem. Nie ukrywam, że oczekiwałem, oczekuję i ciężko pracuję, aby grać zdecydowanie więcej – zakończył środkowy obrońca.
Korona mimo porażki utrzymała dziewiąte miejsce w tabeli. "Żółto-czerwoni" kolejny mecz rozegrają już w niedzielę, kiedy na Suzuki Arenie zmierzą się z Arką Gdynia.