Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

MIASTO

Organizator referendum płaci za zbieranie podpisów

niedziela, 28 lutego 2016 14:49 / Autor: Piotr Natkaniec
Organizator referendum płaci za zbieranie podpisów
Organizator referendum płaci za zbieranie podpisów
Piotr Natkaniec
Piotr Natkaniec

8,50 netto – tyle można zarobić za zbieranie podpisów pod wnioskiem o zwołanie referendum w sprawie odwołania prezydenta Kielc, Wojciecha Lubawskiego. - Nie płacę za zbieranie podpisów. Jeżeli przyprowadzicie chociaż jedną osobę, której za to płacimy, rozwiązujemy referendum – zarzeka się Arkadiusz Stawicki, główny inicjator akcji. Do redakcji radia eM Kielce zgłosiła się osoba, która dostała taką propozycję. 

Zebraliśmy już 10 tysięcy głosów – pochwalił się pod koniec mijającego tygodnia Kielecki Komitet Referendalny w przesłanym do mediów komunikacie. Czy rzeczywiście jest to prawda, czy przypadkiem tylko zabieg PR-owy? Choć organizatorzy ewentualnego referendum buńczucznie zapowiadali, że w swoich szeregach mają ponad 150 wolontariuszy, to okazuje się, że do pomocy przy zbieraniu podpisów musieli zatrudnić jedną z kieleckich agencji pracy. Ma ona za zadanie szukać osób, które w tzw. systemie „od drzwi do drzwi” mają do zrealizowania dwa zadania. Pierwsze to roznoszenie biuletynu informacyjnego zgodnie z wytycznymi realizatorów kampanii, a drugie to zbieranie podpisów na wyznaczonych kartach, wśród mieszkańców uprawnionych do wybierania Rady Miasta w Kielcach popierających inicjatywę przeprowadzenia referendum gminnego.

Co ciekawe, oferta pracy dotyczy wsparcia realizacji kampanii społecznej. Dopiero gdy zadzwoniliśmy do agencji usłyszeliśmy, że chodzi o referendum. W umowie pomiędzy zainteresowanymi stronami jest jasny zapis o promowaniu idei referendum w celu odwołania Wojciecha Lubawskiego oraz o zbieraniu podpisów pod wnioskiem w tej sprawie. Gdy już osoba, która zgłosi się do agencji podpisze umowę jest odsyłana do biura Kieleckiego Komitetu Referendalnego. Tam dostaje wytyczne dotyczące pracy, a także drugi numer gazetki referendalnej wraz z kartą do zbierania podpisów. Stawka to 10 złotych brutto na godzinę.

Choć w umowie jaką dostajemy w agencji pracy jest zapis, że Kielecki Komitet Referendalny występuje w roli tzw. użytkownika, a zleceniobiorca przyjmuje do wiadomości, że zleceniodawca nie jest zobowiązany do wypłaty żadnego dodatkowego wynagrodzenia, w szczególności jakichkolwiek kwot obiecanych przez użytkownika, czyli Kielecki Komitet Referendalny, to po podpisaniu umowy osoba, która zgłosiła się do radia eM Kielce dostała telefon od Arkadiusza Stawickiego. Z rozmowy telefonicznej jasno wynika, że organizator referendum dodatkowo podwaja stawkę za zbieranie podpisów. W rozmowie nazywa to „umową między nami”.

Arkadiusz Stawicki nie przyznaje się do takiej praktyki zbierania głosów. – Osoby mają płacone za promowanie idei referendum, czyli za dostarczanie materiałów, za przekonywanie ludzi do głosowania na rzecz referendum. Jeżeli państwo przyprowadzą chociaż jedną osobę, która miała płacone za zbieranie podpisów, w tej chwili rozwiązujemy referendum. Ponieważ my wiemy, że nie płacimy jesteśmy w stanie coś takiego zagwarantować. Jest to podłe kłamstwo. Oczywiście, że nie proponowałem nikomu pieniędzy za zbieranie podpisów. Agencja jest wynajęta do rozprowadzenia materiałów reklamowych – zarzeka się Stawicki.

Poniżej fragment rozmowy pomiędzy Arkadiuszem Stawickim a osobą, która zgłosiła się do Radia eM Kielce:

Stawicki: - Chciałbym panu przekazać taką propozycję. Jeżeli dziennie udawałoby się panu, dostarczałby pan do nas 50 kart, przepraszam podpisów, jeżeli przekonałby pan te 50 osób do idei referendum, to my byśmy wyrównywali panu tak, żeby po prostu 10 płaci panu agencja, a my sami wypłacalibyśmy panu kolejne 10.

NN: - Acha, rozumiem, a w jaki sposób byśmy się umówili na to?

S: - To decyzja należy do pana. Czy chce pan żeby to było przez agencję czy przez nas?

NN: - Rozumiem, że z państwem też by mnie łączyła jakaś umowa?

S: - To po prostu, my jakby podwajamy tą kwotę. Ja powiem tak: oczekujemy efektów. Coś za coś tak? Jeżeli za każdy dzień pan dostarczy nam, no przekona te 50 osób w taki sposób w jaki się umówiliśmy i przyniesie do nas potwierdzenie to za każdy z tych dni podwajamy stawkę.

Poniżej fragment rozmowy przeprowadzonej przez nas z Arkadiuszem Stawickim oraz pełna rozmowa telefoniczna osoby, która zgłosiła się do Radia eM Kielce z inicjatorem referendum: https://youtu.be/KbczWdLQPxI

 

Komentarz Piotra Michalca

Moim zdaniem można zgodnie z prawem zbierać podpisy za pieniądze, aby doprowadzić do referendum. Problem jest z publiczną deklaracją, że tego absolutnie nie robi się i dodatkowo ogłasza rozwiązanie referendum w przypadku udowodnienia takich praktyk. A właśnie jasno je udowodniliśmy. Co wtedy zrobić? To już problem inicjatorów referendum, ich wiarygodności i prawdomówności.

Trzeba też wyraźnie powiedzieć, że wyborcy rozumieją różnicę między zbieraniem podpisów przez niezadowolone środowiska, a nawet tłumy woluntariuszy jak deklaruje inicjator referendum, a robieniem tego za pieniądze przez akwizytorów. Mniejsza o to w tej chwili, w jaki sposób Komitet referendalny chce płacić za takie usługi. To jest oddzielny temat, który być może będzie miał swój dalszy ciąg.

Natomiast z punktu widzenia demokratycznych procedur to naprawdę ma znaczenie czy podpisy zbierają wolontariusze kompletnie niezadowoleni z rządów Lubawskiego, czy opłacani domokrążcy. Ma to znaczenie, choć wydawać by się mogło, że istotne jest tylko to, aby podpisy składane były dobrowolnie. Jeśli bowiem do podpisów namawiają ci pierwsi, to oczywiście wszystko odbywa się z poszanowaniem ducha demokratycznych wyborów. Jeśli ci drudzy, to – choć jest to być może zgodne z prawem – rodzi niesmak.

Gdyby jednak i na to machnąć ręką, że organizator referendum stosuje chwyty public relations, aby przekonać, że niezadowolonych jest więcej niż w rzeczywistości. Po co w takim razie stawia sprawę na ostrzu noża i deklaruje, że rozwiązuje referendum jeśli przedstawimy mu choć jedną osobę, która miałaby otrzymać wynagrodzenie za zbieranie podpisów? Boi się czego? Dlaczego mija się z prawdą? To będziemy się starali ustalić.

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO