Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

MIASTO

Jak może zachowywać się klient w sklepie? Nie uwierzycie....

poniedziałek, 03 stycznia 2022 10:59 / Autor: Adrianna Linertowicz
Jak może zachowywać się klient w sklepie? Nie uwierzycie....
Jak może zachowywać się klient w sklepie? Nie uwierzycie....
Adrianna Linertowicz
Adrianna Linertowicz

Rzucają pieniędzmi, obrażają, kradną i przysparzają dodatkowej pracy. Taki obraz klienta często wyłania się z opowieści kasjerek pracujących w kieleckich sklepach i marketach.

– Pewna kategoria klientów nazywana jest w żargonie sklepikarek "dzikami". Dlatego, że "przekopują" towary w nadziei, iż znajdą tam jakiś ukryty skarb. Dotyczy to głównie tzw. koszy, w których wykładane są m.in. ubrania, czy akcesoria domowe. "Dziki" przerzucają towary, nie odkładają ich na miejsce i w efekcie zostawiają bałagan - opowiada pani Aneta, była już pracownica marketów.

- Drugą grupę nazywamy "mikołajami", a to dlatego, że podmieniają pudełka produktów i podrzucają towary w różne miejsca. Są w stanie schować do lodówki z mrożonkami na przykład, pieczywo albo kosmetyki. Gorzej, kiedy ukryją towar mrożony na półce ze słodyczami. Nieraz z koleżankami zastanawiałyśmy się, co tak cuchnie, a okazywało się, że było to zepsute mięso schowane za półkami.  Klienci często rezygnują z zakupów, zostawiając przy kasach wypełnione produktami kosze i wózki. W obowiązku kasjerek leży ponowne rozłożenie towaru - dodaje pani Aneta.

Sprzedawcy muszą także zachowywać czujność, bo szczególnie częstym zjawiskiem są notoryczne kradzieże.

– Nieraz znajdowaliśmy puste opakowania po kapsułkach do prania, podmienione w opakowaniach produkty, opróżnione butelki po napojach czy papierki po cukierkach, którymi "poczęstowali się" klienci. Często też wyjmują baterie z drobnej elektroniki. Zdarzyła się nawet sytuacja, że ktoś kupił klocki dla dziecka, a w opakowaniu zamiast nich znajdowały się... brokuły - opowiada pani Irena, starszy kasjer-sprzedawca.

– Bywa, że zamieniają także opakowania droższych artykułów z tymi tańszymi. Gdybyście się Państwo zastanawiali, dlaczego kasjerzy sprawdzają nieraz zawartość pudełek, to właśnie z tego powodu - dodaje.

– Podczas mojej zmiany najbardziej imponującej próby kradzieży podjął się starszy pan, który usiłował pod kurtką wynieść dwie butelki drogiej whisky, dużą kawę i słodycze. Słyszałam też od koleżanek o przypadku kobiety, która próbowała przemycić towar w... wózku dziecięcym. Została jednak przyłapana przez ochroniarza - opowiada pani Aneta.

– Ciekawym zjawiskiem są zwroty i reklamacje. Pewnego razu przyszedł pan, który chciał oddać zakupiony kilka dni wcześniej czajnik, twierdząc, że był wadliwy. W środku znajdowała się jednak... jeszcze woda. Innym razem pani reklamowała zestaw zabawek, w którym rzekomo brakowało kilku części. W trakcie reklamacji ustalono jednak, że zestaw został zakupiony kompletny. Każda tego rodzaju sytuacja dostarcza nam dodatkowej pracy, bo proces weryfikacji reklamacji może być długi i żmudny - tłumaczy pani Irena.

"Klient nasz pan"? Okazuje się, że to powiedzenie znajduje odzwierciedlenie w rzeczywistości.

– Niejedna z kasjerek zmaga się z depresją po doświadczeniach z klientem. Raz pewien pan był tak oburzony faktem zakończenia promocji na piwo, że płacąc wręcz rzucił we mnie pieniędzmi. Nie obyło się również bez paru niewybrednych epitetów, z których "naciągaczka" był tym najłagodniejszym - opowiada pani Renata, pracująca w niedużym markecie i dodaje:

– Klient czuje się często postawiony wyżej w hierarchii społecznej. Dlatego nieraz zwraca się do nas per "ty", samemu oczekując nazywania go "panem" lub "panią".

– Stale jesteśmy posądzane o lenistwo, naciąganie i okradanie ludzi. O wszystko, co złe. Żyjemy w ciągłym stresie i napięciu, bo choć praca kasjera sama w sobie jest ciężka, najtrudniejszy na ogół okazuje się kontakt z klientem - dodaje pani Renata.

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO