Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

MIASTO

Podpisy pod referendum ws. odwołania Lubawskiego sfałszowane?

wtorek, 24 stycznia 2017 16:33 / Autor: Piotr Natkaniec
Podpisy pod referendum ws. odwołania Lubawskiego sfałszowane?
Podpisy pod referendum ws. odwołania Lubawskiego sfałszowane?
Piotr Natkaniec
Piotr Natkaniec

Trwa postępowanie wyjaśniające czy część podpisów pod referendum o odwołanie prezydenta Kielc, Wojciecha Lubawskiego była sfałszowana. Choć na razie nikomu nie postawiono zarzutów, to Prokuratura Rejonowa informuje, że niektóre podpisy zostały zakwestionowane.  

O popełnieniu przestępstwa w tej sprawie zawiadomił radny prezydenckiego Porozumienia Samorządowego Witold Borowiec. – Docierały do nas sygnały, że część kart z podpisami mogły zostać sfałszowane. Występowały podwójne, a nawet potrójne pesele. Jeśli to się potwierdzi, a na to wygląda, to ewidentne przestępstwo. Komisarz wyborczy miał zaledwie miesiąc na weryfikacje podpisów, a to nie jest zbyt wiele czasu. Referendum się odbyło, ale ktoś za oszustwa powinien zapłacić – mówi Witold Borowiec.

Do tej pory prokuratura przesłuchała około 500 osób. – Przesłuchanie dotyczy tego czy dana osoba podpisywała w ogóle taką listę. Przeważnie dochodzi do okazania konkretnego dokumentu, a przesłuchiwany ma okazję powiedzieć czy nakreślił podpis – informuje Daniel Prokopowicz, rzecznik prasowy prokuratury okręgowej.

Śledztwo prowadzone od czerwca zeszłego roku potrwa jeszcze kilkanaście tygodni, bowiem prokuratura zamierza przesłuchać w tej sprawie kolejne 400 osób. -  Zwykle tak jest, że liczba świadków się powiększa, w miarę tego jak odkrywamy nowe pokłady materiałów dowodowych. Do tej pory nikomu nie postawiono zarzutów, jednak wstępnie można powiedzieć, że część podpisów jest kwestionowana. Dochodzi do sytuacji kiedy dana osoba po wskazaniu jej materiału dowodowego podnosi, że takiego podpisu nigdy nie składała. Ostateczne ustalenia czy podpisy są podrobione będzie wiadomo po przeprowadzeniu badań grafologicznych – dodaje Prokopowicz.

Śledczy na razie nie chcą określić kto i za co może odpowiadać w tej sprawie. – Znamy krąg osób, które posługiwały się tymi dokumentami i zbierały podpisy. Były one już przesłuchiwane w charakterze świadków – tłumaczy rzecznik prokuratury.

 

Za podrobienie dokumenty lub popisy grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.  

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO