Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM
×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 43.

PUBLICYSTYKA

Bo był patriotą...

piątek, 25 stycznia 2013 07:44 / Autor:
Bo był patriotą...
Bo był patriotą...

Rozmowa z nazaretanką siostrą Danutą Kozieł i doktorem Tomaszem Domańskim z delegatury Instytutu Pamięci Narodowej w Kielcach.

20 stycznia mija 62 rocznica aresztowania przez komunistów księdza biskupa Czesława Kaczmarka. Jak do niego doszło?

Tomasz Domański: – Aresztowanie biskupa trwało cały dzień. Prowadzili je funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa z Kielc i wysokiej rangi oficerowie MBP z Warszawy. W budynku kurii zorganizowali tak zwany „kocioł”. Nie wypuszczali osób, które przychodziły, aby wiadomość nie rozeszła się po mieście.

Dlaczego biskup Kaczmarek został aresztowany?

T.D. – Dlatego, że zachował zdecydowanie antykomunistyczną postawę. Sprzeciwiał się ruchowi księży–patriotów, który stworzyli komuniści, aby od wewnątrz rozbijać Kościół. Biskup potępił ich wydawnictwa, choćby pismo „Kapłan Obywatel”. Poza tym utrzymywał kontakty z ambasadorem USA w Polsce Arturem Bliss Lanem, którego poznał przed wojną we Francji. Rozpracowanie ordynariusza trwało na długo przed jego aresztowaniem. Agenci sporządzali sprawozdania nie tylko z publicznych wystąpień hierarchy, ale nawet ze spotkań z najbardziej zaufanymi księżmi. Przed aresztowaniem i po nim reżimowa prasa za wszelką cenę starała się zdyskredytować biskupa w oczach opinii publicznej. W czasach stalinowskich aresztowano 20 księży z diecezji kieleckiej. Panowała więc psychoza strachu. Wszyscy wszystkich się bali.

Aresztowano także siostry zakonne...

– Nazaretanki, sercanki, służebniczki. Były to osoby z najbliższego otoczenia biskupa.

Siostra Danuta Kozieł: – Aresztowane trzy siostry nazaretanki pełniły kolejno funkcję przełożonych domu naszego zgromadzenia w Kielcach. Biskup Kaczmarek tuż przed II wojną światową poprosił nazaretanki, aby prowadziły w Kielcach szkołę. Miała ona ruszyć 1 września 1939 roku. Wychowanie i kształcenie młodzieży zgodnie z wiarą i wartościami katolickimi było ważnym zadaniem, jakie stawiał sobie ordynariusz kielecki. Wybuch wojny przerwał te plany. Siostry musiały się zająć problemami, które pojawiły się po klęsce wrześniowej. Organizowały więc dożywianie biednych, niosły pomoc medyczną chorym i rannym. Współpracowały również z Armią Krajową, między innymi przekazując meldunki. Po zakończeniu działań wojennych nazaretanki od razu przystąpiły do reaktywowania szkoły. We wrześniu 1945 roku miały już kilkuset uczniów. Jesienią tego roku, na zaproszenie biskupa Kaczmarka, gościł w Kielcach ambasador USA, który odwiedził również szkołę sióstr przy ul. Słowackiego.

T.D.: – Biskup miał zaufanie do nazaretanek. Właśnie im powierzył opiekę nad swoją matką i przekazał dolary na jej utrzymanie. Później w procesie władze wykorzystały to do oszkalowania biskupa. Komuniści twierdzili, że dolary były zapłatą za szpiegostwo.

Lada dzień nakładem Instytutu Pamięci Narodoweji Wydawnictwa Jedność ukaże się książka „Wokół procesu biskupa kieleckiego Czesława Kaczmarka. Wspomnienia nazaretanki siostry Izabelli Machowskiej”. Kim była ta siostra?

S.D.K.: – W latach 1945–1951 była przełożoną domu nazaretanek przy ul. Słowackiego w Kielcach. Wspomnienia spisała w 1959 roku na polecenie przełożonej generalnej, trzy lata po wyjściu z więzienia. Była wtedy w Rzymie.

O czym pisze siostra Izabella?

S.D.K.: – Relacjonuje wydarzenia od momentu swego aresztowania aż do wyjścia na wolność i umorzenia sprawy z powodu braku winy. O zbliżającym się aresztowaniu ostrzegł ją ksiądz Kazimierz Dworak z Kielc. Specjalnie przyjechał z ta wiadomością do Krakowa, ponieważ siostra Izabella była wtedy przełożoną domu w pobliskich Wadowicach. Kapłan poinformował zakonnicę o niebezpieczeństwie, ale gdy wróciła do Wadowic, nie mogła nikomu powiedzieć o tym, co ją czeka. 17 stycznia 1952 roku około południa została wezwana do furty klasztornej – tam czekali już funkcjonariusze bezpieki. Przewieźli siostrę na komendę w Wadowicach, a stamtąd nocą wywieźli do Warszawy. Rozpoczęło się śledztwo.

Jak ono wyglądało?

S.D.K.: – Najkrócej to, co w jego trakcie przeżyła, oddaje tytuł jej relacji: Moje wspomnienia z lat łask i cierpień. Pisze o głodzie, zimnie, stójkach i wielu nieprzespanych nocach.

T.D.: – Opisuje też ludzi, których spotyka: śledczych, władze więzienia, więźniów. Dzięki temu dokumentowi możemy poznać kulisy funkcjonowania systemu stalinowskich więzień, aparatu bezpieczeństwa oraz ludzkie reakcje. Kiedy się czyta materiały procesowe i konfrontuje z zapisami wspomnień siostry Izabelli, to widać, jak olbrzymią presję na nią wywierano, aby przyznała się do współudziału w rzekomej „szpiegowskiej działalności” biskupa Kaczmarka.

S.D.K.: – Wspomnienia siostry kończą się w Komańczy. W 1955 roku, po wyjściu z więzienia, pojechała tam na kilkumiesięczny odpoczynek. Kilka tygodni później w Komańczy osadzony został prymas Stefan Wyszyński. W grudniu 1955 roku w „odwiedziny” przyjechała do siostry Izabelli współtowarzyszka z więzienia, która okazała się pracownicą UB. Podczas rozmowy nakłaniała ją, aby donosiła na Prymasa. Oczywiście siostra odmówiła.

T.D.: – Na tym przykładzie możemy prześledzić metody, jakimi posługiwała się bezpieka, aby złamać aresztowane osoby i zmusić je do współpracy: w zamian za donosicielstwo funkcjonariusze proponowali lepsze wyżywienie, pomoc medyczną i inne udogodnienia. W śledztwie stosowano również brutalne metody wymuszania takich zeznań, jakie chcieli usłyszeć śledczy. Aresztowani wspominają, że byli zastraszani, poddawani torturom fizycznym i psychicznym. W taki sposób UB preparowało rzekome dowody winy biskupa Kaczmarka. Książka, która ukaże się nakładem IPN i kieleckiego Wydawnictwa Jedność, na pewno przybliży mroczne czasy stalinowskie opowiedziane przez naocznego świadka.

Dziękuję za rozmowę.

Katarzyna Bernat

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO