Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM
×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 43.

PUBLICYSTYKA

Dumny znak Polski Walczącej

piątek, 26 września 2014 12:41 / Autor:
Dumny znak Polski Walczącej
Dumny znak Polski Walczącej

Mija 75 rocznica powstania Polskiego Państwa Podziemnego, które było fenomenem na skalę światową. W okupowanej przez Niemców Polsce istniała podziemna administracja, szkolnictwo, sądownictwo oraz armia, które podlegały rządowi polskiemu w Londynie. Naród się nie poddał.

Z licznych działań konspiracyjnych Polaków na uwagę zasługują choćby akcje młodzieży z tak zwanego małego sabotażu. Wzywały one do stawiania oporu i podnosiły na duchu. W ich ramach kolportowano ulotki lub malowano na murach napisy i znaki ośmieszające Niemców. Tego typu praktyki hitlerowcy surowo tępili.

Na przykład 11 listopada 1941 roku w Kielcach harcerze potajemnie wymalowali na murach symbol powolności – żółwia i napis „Pracuj powoli”, nawołując w ten sposób Polaków do ślamazarnej pracy na rzecz okupanta. – W tej akcji wzięli udział Ryszard Adamczyk, Wacław Chłopek i Henryk Firlej. Niestety, prawdopodobnie doniesiono na nich. Zostali aresztowani i po okrutnych torturach w gestapo wywiezieni do Auschwitz, gdzie zginęli – opowiada Janusz Siwek, harcerz „Szarych Szeregów”.

Wszyscy znamy symbol Polski Walczącej - litery PW połączone w charakterystyczną kotwicę. W maju 1942 roku wymalował go po raz pierwszy Jan Bytnar „Rudy” na cokole Pomnika Lotników, stojącego na placu Unii Lubelskiej w Warszawie. Wyczyn ten upowszechniła prasa konspiracyjna i znak kotwicy zaczął się pojawiać się na murach wielu innych miast. Miał pokazać, że Polska żyje i walczy.

Grupa kieleckich harcerzy z „Szarych Szeregów” postanowiła wymalować go także w centrum Kielc – na frontonie dzwonnicy katedralnej, gdzie do wybuchu wojny znajdowała się usunięta przez okupanta, pamiątkowa tablica ku czci Tadeusza Kościuszki. Brawurowego wyczynu dokonali trzej młodzieńcy: „Wicher” (17-letni Wiesław Sadkowski), „Dziadek” (16-letni Jerzy Minasiewicz) i „Doman” (15-letni Wojciech Gołąbek).

– Nie można było tego zrobić jawnie, używając drabiny, należało działać potajemnie – opowiada Janusz Siwek. – Zadanie utrudniało przede wszystkim sąsiedztwo niemieckich władz, które miały siedzibę w obecnym Muzeum Narodowym. Przy wjeździe na dziedziniec pałacu znajdowała się wartownia, a w niej uzbrojeni żołnierze. Jeśli zauważyliby chłopców malujących na murze, mogliby ich zastrzelić. Jednak szczęśliwie im się udało. Znak namalowali o poranku, kiedy ludzie spieszyli się do pracy, a żandarmi dokonywali zmiany warty. Na czatach stanął „Dziadek”, podczas gdy „Wicher” i „Doman” dotarli do frontu dzwonnicy od strony dziedzińca kościelnego. Przeszli przez bardzo wąski gzyms podmurówki z puszką czarnej farby i pędzlem. Nie było to łatwe, ponieważ biorąc pod uwagę napięcie i pośpiech, mogli stracić równowagę i spaść z wysokości około dwóch metrów. Na szczęście byli młodzi i sprawni, więc akcja zakończyła się powodzeniem – opowiada Janusz Siwek.

Wymalowany symbol podniósł kielczan na duchu, ale władze okupacyjne natychmiast zareagowały. – Znak zamalowano białą farbą, ale gdy wyschła, znów przebijała spod niej kotwica Polski Walczącej. Była dobrze widoczna jeszcze długo po wojnie. Dopiero w latach 60. XX wieku zlikwidowano ją podczas odnowy elewacji dzwonnicy katedralnej. Wraz ze starym tynkiem, zdarto i ostatecznie zniszczono ten dumny znak Polski Walczącej – mówi Janusz Siwek.

Katarzyna Bernat

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO