Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM
×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 43.

PUBLICYSTYKA

Hej, hej, ułani!

piątek, 21 listopada 2014 14:44 / Autor:
Hej, hej, ułani!
Hej, hej, ułani!

Szykownie wyglądają, dodają splendoru uroczystościom patriotycznym i podkreślają ich wyjątkowy charakter. Elegancję przedwojennego wojska unaoczniają wyrównane trójki koni oraz stylowo umundurowani i odpowiednio wyekwipowani jeźdźcy. Budzą przy tym podziw widzów oraz uczą żywej historii – ułani z Kieleckiego Ochotniczego Szwadronu Kawalerii im. 13 Pułku Ułanów Wileńskich.

Ruch kawaleryjski reaktywował się w Polsce w latach 80. XX wieku. Zainteresowały się nim drużyny harcerskie. – Tradycję, wiedzę i doświadczenie przekazali nam ostatni żyjący kawalerzyści – mówi Mariusz Kowalski, szef Szwadronu. - W naszej 80 Kieleckiej Konnej Drużynie Harcerskiej funkcjonowały trzy szwadrony. Ten, który funkcjonuje do dzisiaj jako drużyna, przyjął imię 13 Pułku Ułanów Wileńskich, który w latach 1922-1939 stacjonował w Nowej Wilejce koło Wilna. W 1939 roku bronił on północnych terenów ówczesnego województwa kieleckiego. Od kawalerzystów tych otrzymaliśmy także prawo noszenia ich barw, czyli malinowego otoku na rogatywce, a na kołnierzach harcerskich mundurów - malinowych proporczyków z chabrowym paskiem.

Kawaleryjska pasja

Szwadron Kawalerii tworzą pasjonaci zauroczeni czarem kresowego pułku. Poświęcają temu zajęciu prawie cały swój wolny czas. – Stowarzyszenia kawaleryjskie w Polsce mają charakter ochotniczy. Łączy je umundurowanie oraz regulamin wojskowy, opracowany i przyjęty w 1938 roku. Różnią zaś barwy proporczyków i otoków. Umundurowanie, uzbrojenie i konie są kupowane z naszych prywatnych pieniędzy – mówi Mariusz Kowalski.

Skompletowanie całego wyposażenia kosztuje kilka tysięcy złotych. – Kulbaka czyli siodło kawaleryjskie to wydatek rzędu 4-5 tysięcy, mundur około 1,5 tysiąca, ale jeden zwykle nie wystarczy, bo na koniach się szybko niszczy. Ponadto rogatywka, pas, szelki, ładownice, replika karabinka, oraz szabla to są duże wydatki – wylicza Kowalski. – Początkującym kawalerzystom służymy pomocą. W pierwszym roku mogą oni korzystać z naszego sprzętu, umundurowania oraz konia – podkreśla dowódca Robert Mazur.

Konie trzymane są w stajniach w okolicach Kielc. – Często u nich bywamy, aby czuły więź z ułanem – one są naszymi przyjaciółmi. Ponadto odbywają specjalne szkolenia. Wiemy, że podczas uroczystości lub rekonstrukcji trafiają się wybuchy, strzały karabinowe, gra orkiestra, jest dużo ludzi, samochodów, panuje gwar. Wierzchowce, będące zwierzętami płochliwymi, są więc wcześniej z tym wszystkim oswajane: odpalamy przy nich petardy, strzelamy z broni hukowej, puszczamy głośną muzykę. Wszystko po to, aby później zapewnić bezpieczeństwo ludziom – wyjaśnia Mariusz Kowalski. - Zastosowanie prostych zasad z przedwojennych regulaminów przygotowuje konie do musztry paradnej: kadryla, szyku dwójkowego, trójkowego, wolt, zmian kierunku, rozwinięcia szyku. Obecnie dysponujemy dwudziestoma pięcioma końmi, które uczestniczyły w wielu uroczystościach, filmach i widowiskach – dodaje.

Wstępując do szwadronu, trzeba umieć jeździć konno. – Później prowadzimy szkolenia z jazdy w szykach kawaleryjskich oraz prowadzenia konia lewą ręką, władania szablą, lancą, karabinkiem. Uczymy także historii kawalerii oraz tego, jak należy stroczyć siodło bojowe, jak ubrać się w mundur galowy, a jak w polowy – opowiada Mazur.

Regulaminy, którymi posługują się formacje stowarzyszone w Federacji Kawalerii Ochotniczej, nie przewidują przyjmowania kobiet. – Panuje zasada, że nie możemy narażać godności i powagi pań, a takie niebezpieczeństwo istniałoby po założeniu na siebie karabinka, ładownic, chlebaka, maski przeciwgazowej, hełmu, bagnetu i łopatki – dodaje Kowalski.

Wojsku zawsze towarzyszyli duchowni. – Ksiądz potrzebny był zarówno podczas święta pułkowego, jak i na polu bitwy. Udzielał sakramentów konającym żołnierzom, spowiadał, sprawował mszę świętą, umacniał wiarę. Kapelana można poznać po fioletowym otoku na czapce i fioletowych patkach na kołnierzu, na których jest krzyż – wyjaśnia kapelan Szwadronu, ksiadz Stanisław Strycharczyk, proboszcz parafii św. Marty w Jaworzni.

Uczą żywej historii

Kawaleria uczestniczy w wielu inscenizacjach historycznych. – W ciągu roku organizujemy ponad 30 wydarzeń. Na przykład we wrześniu wzięliśmy udział w rekonstrukcji bitwy pod Mokrą z września 1939 roku. Byli tam rekonstruktorzy w strojach historycznych, pirotechnika, broń strzelecka z epoki, a nawet samolot. Dzięki temu pokazaliśmy jak wyglądała bitwa i wysiłek wojska. Potrafimy nawet realistycznie odtworzyć rannych i zabitych. To jest prawdziwy teatr, który wyzwala ogromne emocje u widzów i u nas rekonstruktorów – opowiada dowódca.

Po takiej inscenizacji można z bliska zobaczyć mundur, dotknąć karabinów, dowiedzieć się ile ważyła broń, ile granatów musiał przy sobie nosić żołnierz, ile ważyło siodło kawaleryjskie. – Pokazując jak wyglądała przedwojenna kawaleria, kultywujemy jej tradycję oraz uczymy żywej historii – podkreśla Robert Mazur.

Katarzyna Bernat

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO