Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

PUBLICYSTYKA

I co z tego?

piątek, 22 lutego 2019 07:41 / Autor: Radio eM
I co z tego?
I co z tego?
Radio eM
Radio eM

Słowa premiera Izraela Benjamina Netanjahu o zbiorowej odpowiedzialności Polaków za holokaust spowodowały jeden z najpoważniejszych w ostatnich latach kryzysów dyplomatycznych w polskiej polityce. Został on podgrzany przez ministra spraw zagranicznych Izraela, który oznajmił, że Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki i są antysemitami en masse do dziś.

Ale statystyki temu przeczą. W ubiegłym roku we Francji zanotowano 541 aktów agresji na tle antysemickim, aż o 74 proc. więcej niż w 2017 roku. W Niemczech w 2018 roku było 1646 aktów przemocy wobec Żydów, najwięcej od dziesięciu lat. W Wielkiej Brytanii organizacja charytatywna The Community Security Trust odnotowała 727 antysemickich incydentów tylko w pierwszej połowie 2018 roku! Nawet lider brytyjskiej Partii Pracy Jeremy Corbyn oraz jego bliscy współpracownicy od miesięcy są oskarżani o antysemityzm. W Holandii Żydzi boją się publicznie nosić jarmułki, a tamtejsze organizacje żydowskie odnotowały wzrost niechętnych im nastrojów o połowę. Podobnie jest w Belgii. W Europie Zachodniej raz po raz dochodzi do profanacji żydowskich cmentarzy, demolowania żydowskich sklepów, aktów fizycznej agresji wobec tych Żydów, którzy nie ukrywają swej tożsamości. Kontynent jest dziś po prostu antysemicki.

Wielu jest skłonnych przypisywać ten stan rzeczy muzułmańskim emigrantom. To tylko część prawdy, bo choć ci dopuszczają się wielu aktów przemocy wobec Żydów, to przecież nie tylko oni. Podczas niedawnych demonstracji „żółtych kamizelek” w Paryżu duża grupa demonstrantów brutalnie zaatakowała Alaina Finkielkrauta, wybitnego filozofa, pisarza i eseistę, członka Akademii Francuskiej pochodzenia żydowskiego, którego rodzina zginęła w Oświęcimiu. Nie było wśród nich muzułmanów. W Niemczech w neofaszystowskich marszach pod hasłami kolejnego holokaustu też nie maszerują wyznawcy Mahometa. Niektórzy jawnie antysemiccy brytyjscy laburzyści również nie modlą się pięć razy dziennie do Allaha.

Polska na tym tle jawi się dla wyznawców judaizmu niczym raj, choć oczywiście niektóre środowiska potrafią zadbać o to, by publiczne spalenie kukły Żyda przez jakiegoś idiotę nadąć do monstrualnych rozmiarów świadczących rzekomo o naszym patologicznym antysemityzmie. Ale fakty są jednoznaczne, zarówno historyczne, jak i współczesne. Polacy, poza nielicznymi w stosunku do liczby obywateli kanaliami wydającymi Żydów okupantowi, byli jedyną nacją w Europie, która potrafiła poświęcić życie, by ratować swych braci w wierze. Świadczy o tym dobitnie liczba tabliczek „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata” w Instytucie Yad Vashem – żaden inny naród nie ma ich tak wiele, choć żaden nie ryzykował tak wiele.

Tylko co z tego?

Co z tego, skoro mamy nieustający problem z przebiciem się z tą prawdą do świata? I nie robimy właściwie nic, by to zmienić! Poprzednie rządy ochoczo przyklaskiwały „pedagogice wstydu”, ale obecny – choć tego nie czyni – nie ma strategicznego planu, by świat przestał nas postrzegać jako naród współodpowiedzialny za holokaust. Tu nie wystarczy kilka tweetów (i to po polsku!) ani spotów Polskiej Fundacji Narodowej umieszczonych na YouTube. Tu nie ma miejsca na amatorszczyznę. Tu jest potrzebna długofalowa, przemyślana strategia PR i warto zapłacić największe pieniądze najbardziej renomowanej agencji reklamowej na świecie, by się tym zajęła, i to jak najszybciej, bo czas nie pracuje na naszą korzyść. Albo zrobić cokolwiek innego, byle sensownego i skutecznego. W przeciwnym wypadku zapiszemy się w historii czarnymi zgłoskami, choć powinniśmy złotymi.

I wtedy będzie to owej historii naprawdę szyderczy chichot.

Tomasz Natkaniec

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO