Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

PUBLICYSTYKA

Jak Monika została…strażakiem

piątek, 06 marca 2015 19:09 / Autor: Maciej
Jak Monika została…strażakiem
Jak Monika została…strażakiem
Maciej
Maciej

Jest energiczna. Lubi wyzwania. Lubi, gdy coś się wokół niej dzieje. Walka z żywiołem to dla niej chleb powszedni. Udowadnia w ten sposób, że nie tylko mężczyzna może zostać strażakiem.

Rozmowa z Moniką Zaleską, członkiem Ochotniczej Straży Pożarnej.

– Jak to się stało, że zapisałaś się do Ochotniczej Straży Pożarnej?

– Pomysł pojawił się w 2006 roku, gdy w sąsiedniej miejscowości utworzono Młodzieżową Drużynę Pożarniczą, do której należały też dziewczyny. Wtedy pomyślałam, że może udałoby się zorganizować taką grupę w naszej straży. Razem z koleżanką zaczęłyśmy działać. Byłam jednak niepełnoletnia, gdy kobieca drużyna powstała, więc nie mogłam uczestniczyć w akcjach. Brałam jedynie udział w uroczystościach państwowych. Dopiero po ukończeniu 18 lat i uzyskaniu odpowiednich kwalifikacji zaczęłam prawdziwą przygodę ze strażą.

– Jaka była reakcja rodziny, znajomych?

– Bali się o mnie, zwłaszcza mama, tata chyba mniej. Za to mój chłopak kategorycznie mi to odradzał.

– Czy brałaś udział w naprawdę niebezpiecznej, zagrażającej twojemu życiu akcji?

– Owszem. Był to pożar budynku gospodarczego. Wyjechaliśmy do niego dwoma wozami strażackimi. Ja jechałam w pierwszym. Gdy dotarliśmy na miejsce, okazało się, że pożoga jest znacznie większa niż myśleliśmy. Pięć metrów od budynku znajdował się dom. Nie mogliśmy dopuścić do rozprzestrzenienia się ognia, więc musiałam wraz z kolegą wejść do środka i próbować jak najszybciej ugasić pożar. Spadające deski i kawałki eternitu w zadymionym i ciemnym miejscu są bardzo niebezpieczne. Na miejsce przyjechało w sumie sześć jednostek, pożar ugasiliśmy w cztery godziny. Na szczęście nikomu nic się nie stało.

– W jakich akcjach jeszcze uczestniczysz?

– Praca strażaka to nie tylko gaszenie pożarów. Jeździmy do wypadków, niesiemy pomoc ofiarom klęsk żywiołowych, pomagamy zwierzakom. Na przykład rok temu ratowaliśmy kotka, który wpadł do studni. Jeszcze wcześniej zdarzyło nam się uratować lisa, próbującego uciec z płonącego lasu.

– Czy jest w tej pracy coś, czego się boisz?

– Najbardziej obawiam się tego, że przyjedziemy za późno i nie udzielimy należytej pomocy. W tym fachu liczy się każda sekunda.

– Wcześniej wspomniałaś o zdobytych kwalifikacjach. Skończyłaś specjalne kursy, by zostać strażakiem?

– Tak. Pierwszy był kurs podstawowy ratownika. Po jego zdaniu weszłam do obsady mojego wozu strażackiego. Później uczestniczyłam w szkoleniu Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, na którym uczyłam się, jak wyznaczyć obszar lądowania śmigłowca w miejscu, w którym zdarzył się wypadek. Zapoznałam się z komunikacją niewerbalną, pomagającą w porozumiewaniu się z załogąśmigłowca ratunkowego. Pod koniec zeszłego roku brałam udział w kursie Kwalifikowanej Pierwszej Pomocy, po którym uzyskałam tytuł ratownika. To był intensywny tydzień… Jednocześnie chodziłam na zajęcia praktyczne i przyswajałam materiały do egzaminu.

– Rodzice na pewno są z ciebie dumni.

 – Myślę, że tak, szczególnie po tym, gdy wróciłam do domu z tytułem ratownika. Szanują także moją decyzję i zapał.

– Jesteś strażakiem, studiujesz, pracujesz w pizzerii. Jak udaje ci się godzić wszystkie obowiązki?

– Praca w pizzerii ma raczej charakter dorywczy. Obecnie studiuję na trzecim roku informatyki na Politechnice Świętokrzyskiej. Nieraz zdarzało mi się stawać przed dylematem: pojechać na akcję czy na zajęcia. Zazwyczaj wybierałam to pierwsze.

– Skąd bierzesz na to siłę?

– Jestem osobą energiczną. Lubię wyzwania. Lubię, gdy coś się wokół mnie dzieje. To mnie napędza. Życie w biegu nie pozwala mi na leniuchowanie i zajmowanie się głupotami. Wolę robić coś konstruktywnego.

– W przyszłości nadal będziesz gasić pożary?

– Bardzo bym chciała, ale zdaję sobie sprawę, że nie będzie lekko, choćby dlatego, że planuję mieć dzieci. Obawiam się, że jednoczesne bycie matką i strażakiem może ze sobą kolidować.

– Masz jeszcze jakieś inne ekstremalne hobby?

– Lubię szybką jazdę, dlatego dużo czasu spędzam za kółkiem. Kiedyś zdarzyło mi się jechać na trzech kółkach (śmiech). Wiozłam w ten sposób pizzę do klienta.

– Co chciałabyś robić po studiach?

– Na pewno chciałabym założyć mundur, a najlepiej, gdyby udało mi się zostać informatykiem w mundurze.

– Dziękuję za rozmowę.

Marta Nowak

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO