Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

PUBLICYSTYKA

Nie rozmawiałem z Korą

sobota, 14 czerwca 2014 11:22 / Autor: Katarzyna Bernat
Nie rozmawiałem z Korą
Nie rozmawiałem z Korą
Katarzyna Bernat
Katarzyna Bernat

Rozmowa z Pawłem Jańczykiem rzecznikiem prasowym Korony Kielce i prezesem Świętokrzyskiego Stowarzyszenia Biegaczy sięBIEGA.

- Po pierwsze: przyszedłeś czy przybiegłeś na wywiad?

- Przyjechałem (śmiech). Czasami tak się zdarza, że korzystam z dobrodziejstw techniki, zwłaszcza wtedy, gdy mam dużo zajęć. Choć nie ukrywam, że wolałbym przybiec…

- Na Twoim facebookowym profilu od dawna widnieje zdjęcie – pamiątka z wywiadu z Larsem Ulrichem, perkusistą legendarnej kapeli Metallica. Czy ta rozmowa miała dla Ciebie jakieś szczególne znaczenie?

- Aż ciarki mnie przeszły, gdy o tym przypomniałeś. To było zdecydowanie najważniejsze wydarzenie w moim życiu zawodowym. Zawsze chciałem pracować w radiu i w mediach. Pragnąłem najzwyczajniej rozmawiać z ludźmi. Grupa Metallica do tej pory jest moim ulubionym zespołem, nawet nie pamiętam od kiedy. Po prostu mieszkałem na kieleckim Czarnowie, obracałem się w takim towarzystwie, które z chęcią słuchało „ciężkiego grania” i to od nich tym wszystkim się zaraziłem. Widziałem Metallicę na żywo kilkanaście razy i wybieram się po raz kolejny na ich koncert.

- Ale co z tym wywiadem, z którego masz pamiątkę w postaci zdjęcia na „fejsie”?

- No, udało się (śmiech). Pracowałem w jednej ze stacji radiowych, która była patronem medialnym koncertu w Chorzowie. Osiem miesięcy walczyłem o możliwość rozmowy z liderem Metallicy. Śmieszna sprawa, bo muszę przyznać, że nie posługuję się zbyt dobrze językiem angielskim. Nauczyłem się jednak pytań na pamięć, tylko że nie do końca wiedziałem, co Lars mi odpowiada. Dodatkowo fakt, że jest Amerykaninem i z czystym angielskim ma mało wspólnego, utrudniał zrozumienie go. To było jednak fantastyczne piętnaście minut z moim prawdziwym idolem.

- Widzę, że się rozpromieniłeś, ale takich wywiadów miałeś sporo. Podobno nie ma gwiazdy polskiej estrady, z którą byś nie rozmawiał. Czy to prawda?

- Nie rozmawiałem z Korą. Żałuję, bo to bardzo ciekawa osoba i zawsze chciałem się z nią spotkać, ale się nie udało. I to pomimo, że byłem kiedyś, jak to określam, chałturnikiem prowadzącym imprezy, zapowiadającym koncerty i występy gwiazd. Mnóstwo takich wydarzeń miało miejsce w moim życiu, a koncerty zespołu Maanam i Kory mnie jakoś ominęły. Natomiast jeśli chodzi o pozostałą resztę artystów sceny kabaretowej czy muzycznej, przyznaję - miałem okazję spotkać się niemal ze wszystkimi, z tymi najważniejszymi na pewno.

- A które spotkania szczególnie cenisz, oczywiście oprócz tego z zespołem Metallica?

- Każde jest inne, nie da się ich porównać. Nie chcę mówić o negatywnych odczuciach, nawet byłoby mi trudno, bo większość z nich zaliczam do kategorii dobrych i miłych. Wydawać by się mogło, że największe gwiazdy są niedostępne, a mocno się zdziwiłem, w jak miły sposób rozmawiali ze mną członkowie Perfectu, Lady Punk, Kombi czy Dżemu. To są normalni ludzie. Wschodzące gwiazdki estrady potrafią spóźnić się z garderoby czterdzieści minut, choć garderoba znajduje się kilka metrów od sceny. Dlaczego się spóźniają? Bo poprawiają fryzurki, pazurki, makijaż, głos jedząc na przykład surowe jajka. Dla ich dobra nie będę wymieniał nazwisk… Może powiem tyle, że Dżem potrafi bez przydzielonej garderoby wysiąść z busa i pójść prosto na scenę. I zagrać taki koncert, że aż w sercu gra muzyka.

- Dziękuję za rozmowę.      

Czy Paweł Jańczyk mógł założyć własny zespół? Czy tęskni za życiem radiowca? Czy bieganie to jego jedyna miłość? Czemu chętnie zamieniłby się w Smerfa Zgrywusa? Na te i inne pytania znajdziecie odpowiedź słuchając Radia eM Kielce już w najbliższą sobotę, 14 czerwca, między godziną 12 a 15.

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO