Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

PUBLICYSTYKA

Tędy przeszła zaraza...

sobota, 29 listopada 2014 14:20 / Autor: Katarzyna Bernat
Tędy przeszła zaraza...
Tędy przeszła zaraza...
Katarzyna Bernat
Katarzyna Bernat

Teren wznosi się barwnym kobiercem z jesiennych liści – to stok Świniej Góry. Na tle drzew uwagę przykuwa prosty drewniany krzyż. A na nim napis: „Pamięci zmarłych na cholerę”. To jeden z niewielu zachowanych cmentarzy epidemicznych w naszym regionie. Były to miejsca przeklęte i zapomniane, mówiono o nich szeptem i z trwogą. – Nie wiadomo, ile osób tu pochowano. Możliwe, że nawet tysiąc – mówi historyk Piotr Olszewski.

Jesteśmy na terenie ogródków działkowych „Zielona dolina” pomiędzy Kielcami, Masłowem i Kopcową Wolą. Pod krzyżem palą się znicze. Jest słoneczny piękny dzień. Ale my przed oczami mamy przerażające obrazy. – Zwożono tu zwłoki chorych na cholerę z całej okolicy, a nawet nie zwożono, bo ludzie bali się pożyczać wozów i koni, ale przyciągano na prześcieradłach i chodnikach. Wrzucano do dołów warstwami, przesypywano nielasowanym wapnem i zasypywano ziemią. Nawet krzyża nie było, bo księża również bali się śmiertelnej zarazy – opowiada Oleszewski. – Dopiero po dwóch, trzech latach, pewnie kiedy epidemia minęła, a strach trochę zelżał, na takich mogiłach pojawiały się krzyże. Proste brzozowe, nietrwałe. Stawiane przez rodziny zmarłych.

Olszewski kupił działkę w „Zielonej dolinie” w latach 90. ubiegłego wieku. – W okolicznych zagajnikach miejscowi wypasali krowy. Zauważyłem, że dziwnie traktują to miejsce, przywodzące na myśl cmentarz, mogiłę. W końcu jeden z nich poprosił mnie, żebyśmy nigdy nie zapomnieli, że tu pochowano wielu, bardzo wielu ludzi, także jego dziadków. Było to dla mnie, jak uderzenie pioruna. Z zawodu jestem historykiem, wielu historyków ma tu działki. Pobiegłem do archiwum i zacząłem szperać w poszukiwaniu jakichś dokumentów na temat tego obszaru. I znalazłem… – Olszewski milknie na chwilę.

Okazało się, że w czasie epidemii w latach 90. XIX w. znajdował się tutaj cmentarz choleryczny. – Do powszechnej praktyki należało, iż takie cmentarze funkcjonowały przez dziesięciolecia, a nawet wieki. To znaczy, że w tym samym miejscu chowano ludzi dotkniętych zarazą w XVII, XVIII i XIX wieku Wobec tego nie mamy pojęcia, kiedy pogrzebano tu pierwszego zmarłego na cholerę. Dokumentów wcześniejszych pochówków nie znalazłem – podkreśla. – Z historii wiemy, że zaraza, jak nazywano cholerę, wielokrotnie dziesiątkowała ludność na tych terenach. Przychodziła wtedy, kiedy był nieurodzaj, wojna, powstanie, bieda i głód. Nie były to - tak jak teraz - pandemie dotykające cały świat, ale lokalne zagrożenia. Nawet nie występowały na terenie całej Polski. Tutaj zaraza przyszła po powstaniu listopadowym, styczniowym i pod koniec XIX wieku. Trwała rok, dwa, trzy – wylicza Olszewski.

W obiegowej opinii kaplica w sąsiedniej Woli Kopcowej, wybudowana w 1835 r., została ufundowana po takiej epidemii. – Jest to możliwe, bo na obrazie w ołtarzu głównym, u stóp Matki Boskiej Wniebowziętej, przedstawiona jest święta Rozalia z czaszką, patronka Palermo, które uratowała przed zarazą – wyjaśnia ks. Piotr Motyka, proboszcz parafii w Masłowie.

Działkowcy postanowili upamiętnić zmarłych leżących w bezimiennej mogile. Postawili krzyż ze stosownym napisem i poprosili księdza o poświęcenie grobu i nabożeństwo za zmarłych na cholerę. Od tamtej pory pod krzyżem palą się światła, o zmarłych nie zapomina parafia i Urząd Gminy.

Ile jest takich miejsc przeklętych w pobliżu Kielc? W Psarach też znajduje się cmentarz choleryczny, przy drodze do Ameliówki pomiędzy drzewami stoi przekrzywiony krzyż – znak, że i tam chowano nieszczęśników zmarłych na cholerę. W Kostomłotach pomiędzy wsią a drogą drewniane, poczerniałe ze starości krzyże przypominają o pobliskim lazarecie ofiarach zarazy. Gdzie są jeszcze?

Dorota Kosierkiewicz

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO