Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

PUBLICYSTYKA

Wojteczki - spacyfikowana wieś

wtorek, 01 kwietnia 2014 14:29 / Autor: Katarzyna Bernat
Wojteczki - spacyfikowana wieś
Wojteczki - spacyfikowana wieś
Katarzyna Bernat
Katarzyna Bernat

Nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele wydarzeń z czasów II wojny światowej wciąż pozostaje nieodkrytych. Niedawno zgłosiła się do naszej redakcji czytelniczka w podeszłym wieku i opowiedziała nam historię z czasów okupacji, której była świadkiem. Historię wymordowania kilkudziesięcioosobowej rodziny pomagającej partyzantom.

- Niedaleko Widełek, około półtora kilometra od Ołowiny, Sędek i Łagowa była mała wioseczka Wojteczki – opowiada Stanisława Fortuńska-Jaroń. - Znajdowało się tam sześć domów leśnych robotników i obejście gajowego. Wokoło ciągnęły się niedostępne lasy, w których kryli się partyzanci korzystający z pomocy mieszkańców leśnej osady. Ktoś doniósł o nich niemieckiej żandarmerii w Bielinach. Pewnego dnia wczesnym rankiem Niemcy przyjechali na motorach. Weszli do domu gajowego, który mieszkał z żoną i siedmiorgiem dzieci. Najstarsze miało 14 lat, najmłodsze rok i pięć miesięcy. W mieszkaniu zastali jednego leśnego; wyprowadzili go na podwórko i zastrzelili. To samo zrobili z gospodarzem, a matkę z dziećmi zamknęli w drewnianej stajence i żywcem spalili. Z oddali, z której obserwowaliśmy tę tragedię, słychać było ich krzyki. Kiedy Niemcy odjechali, poszliśmy ich ratować, ale już nic nie mogliśmy zrobić. Widok był wstrząsający! Tylko małe dziecko przytulone do matki nie było zwęglone. Obejmowała je spalona matczyna ręka, na palcu błyszczała złota obrączka. W tak okrutny i nieludzki sposób zginęły trzy dorosłe osoby i siedmioro dzieci.

Minęło tyle lat od zakończenia wojny, a ja wciąż to przeżywam, wciąż to widzę i nie mogę zapomnieć tego widoku. Skończyła się okupacja, wywieźli nas na Ziemie odzyskane. Po latach wróciłam do Kielc. Mam już ponad 90 lat i czasami pytam ludzi, czy tam w Wojteczkach, w miejscu tej straszliwej zbrodni jest jakiś znak, tabliczka, krzyż, które upamiętniają ofiary? – pyta pani Stanisława.

- Niemcy organizowali tego typu akcje, aby zastraszyć polską ludność pomagającą partyzantom - wyjaśnia dr Tomasz Domański, historyk IPN w Kielcach, autor książki „Represje niemieckie na wsi kieleckiej w latach 1939 – 1945”. - Jeśli pacyfikacja była wcześniej przygotowana, otaczali wioskę szczelnym kordonem i wkraczali do niej. Często mieli listy proskrypcyjne z nazwiskami osób, o których wiedziano, że współpracują z partyzantami, są konspiratorami z podziemnych organizacji lub zalegają z obowiązkowym kontyngentem. Te osoby były spędzane w jedno miejsce, gdzie je rozstrzeliwano lub palono żywcem. Pacyfikacje były także działaniami odwetowymi; w ten sposób Niemcy mścili się za akcje polskiego podziemia . Wojteczki są jednym z przykładów ukarania Polaków za pomoc partyzantom. IPN zna ten przypadek - mówi Tomasz Domański.

Dziś symbolem wszystkich wsi, których mieszkańcy ucierpieli podczas II wojny światowej jest Michniów. Tam powstaje Mauzoleum Martyrologii Wsi Polskich, w którym każdy przypadek okrucieństwa i bestialstwa okupanta wobec bezbronnej ludności będzie opisany i udokumentowany.

Katarzyna Bernat

 

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO