Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM
×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 43.

PUBLICYSTYKA

Wybory bezobjawowe

piątek, 21 listopada 2014 14:40 / Autor:
Wybory bezobjawowe
Wybory bezobjawowe

Nie, to nie będzie felieton o tym, co zafundowali nam w minionym tygodniu członkowie Państwowej Komisji Wyborczej. Tym towarzystwem powinny się zająć zupełnie inne służby niż dziennikarskie, i szkoda pióra na komentowanie tragifarsy w ich wykonaniu.

Ale od tematu wyborów nie uciekniemy.

Muszę Państwu opowiedzieć o pewnym koszmarze, który miałem w noc wyborów. Otóż śniło mi się, że wprost nie mogę się opędzić od kandydatów na radnych, którzy jeden przez drugiego namawiają mnie, bym przyszedł na spotkanie z nimi. Nachodzą w domu, ogłaszają się w gazetach, nagabują na ulicy. Bylebym tylko się zjawił i pozwolił przekonać!

Horror! Musiałem sobie zrobić specjalną rozpiskę, bo inaczej nie dałbym rady! No bo jak? W poniedziałek pięć spotkań, we wtorek siedem, w środę znów pięć, czwartek luźniejszy, tylko trzy, i tak wkoło Macieju, bite dwa tygodnie! Ale jak nie iść? Jak nie posłuchać, co przyszły radny chce zrobić dla mojego miasta? Dla mojej dzielnicy? Mojej ulicy? Jak zamierza polepszyć mi życie?

Przecież taki kandydat się stara. Głowi nad programem wyborczym. Nie śpi po nocach myśląc, jak mnie zaagitować rzeczowymi argumentami. Bo przecież nie jest tak naiwny, by pomyśleć, że machnie sobie ulotkę z hasłem, na przykład „Razem zmieniajmy nasze miasto”. Albo „Lepiej dodawać niż odejmować”. Albo „Lepsze Kielce, lepsza przyszłość”. Albo wręczy ekologiczną torbę, wywiesi się na barierce między jezdniami, a ja już odam na niego głos. O nie! On wie, że nie ze mną te numery!

No to latałem od spotkania do spotkania z wywieszonym jęzorem, coraz bardziej słabłem… Ale jeszcze tego posłuchać, jeszcze tego, bo jak inaczej wybrać, jak rozróżnić, który dobry, który zły?! I gdy już serce przestawało mi bić ze zmęczenia, obudziłem się, zlany potem.

Gdy sobie uświadomiłem, że to był tylko zły sen, że na szczęście żaden z kandydatów nie chciał mnie widzieć na oczy, że ja tylko wyciągałem kilogramy ich ulotek ze skrzynki, uspokoiłem się. Nasza lokalna demokracja ma się znakomicie!

Można spać spokojnie.

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO