Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

Final 4 2019

Dujszebajew: możemy wygrać, możemy przegrać, ale chłopaki zyskają niesamowite doświadczenie

poniedziałek, 27 maja 2019 08:25 / Autor: Damian Wysocki
Dujszebajew: możemy wygrać, możemy przegrać, ale chłopaki zyskają niesamowite doświadczenie
Dujszebajew: możemy wygrać, możemy przegrać, ale chłopaki zyskają niesamowite doświadczenie
Damian Wysocki
Damian Wysocki

Rozmowa z Tałantem Dujszebajewem, trenerem PGE VIVE.

– Panie trenerze, stęsknił się już pan za Final Four?

– Marzeniem każdego piłkarza ręcznego i trenera jest być w tym turnieju. W nim wszystko jest możliwe. Każdy w Lidze Mistrzów gra o to, aby tam się znaleźć. Awans do najlepszej czwórki jest bardzo istotny dla klubu, ale też bardzo trudny do osiągnięcia. W ostatnich dwóch latach nas tam zabrakło. W tym roku również nie dawaliśmy sobie stuprocentowej pewności, że pojedziemy do Kolonii. Naszym celem minimum była „ósemka”. Awans to cel – marzenie. Sprawiliśmy ogromną sensację: pokonaliśmy jednego z dwóch wielkich faworytów i z tego się cieszymy.

– Z drugim z wielkich faworytów PGE VIVE może spotkać się w Kolonii.  Mowa oczywiście o Barcelonie.

– Nie ma co ukrywać, Barca jest faworytem. Bezpośrednio awansowali do ćwierćfinału, a po dwumeczu z Nantes w lidze hiszpańskiej grali praktycznie po jednym spotkaniu w tygodniu. Nie mieli też zbyt dużego obciążenia, bo tytuł zapewnili sobie wcześniej. Mogli spokojnie przygotowywać się do turnieju finałowego, zarówno pod względem mentalnym, jak i fizycznym. Od 2015 roku, kiedy wygrali Ligę Mistrzów ostatni raz, budują nowy zespół. Teraz zaczynają zbierać owoce, w które zainwestowali. W tym momencie, obok Paryża, to najlepsza drużyna w Europie.

– PGE VIVE maksymalnie skupia się na Telekomie Veszprem, ale pewnie na tapecie ma również zagrywki szykowane pod Barce Lassę i Vardar Skopje.

– Taka jest moja praca. Zawodnicy nie muszą o tym myśleć. Ich obowiązkiem w ostatnich dniach było skupienie się na Płocku. W głowie mam wiele pomysłów na Final Four. Analizujemy to, co było w fazie grupowej, ale też patrzymy, jak grają nasi rywale teraz. Najważniejsze jest Veszprem, które w niedzielę grało drugi mecz finału ligi węgierskiej z Szeged. To będzie najlepszy materiał. Postaramy się znaleźć tyle ich słabych stron, aby z nimi wygrać w sobotę.

– Pan już pięć razy cieszył się z wygrania Ligi Mistrzów: raz jako zawodnik, cztery razy jako trener. Takie doświadczenie pomaga?

– Moje doświadczenie nie wystarczy. Najważniejsze jest to, ile mają go zawodnicy. W naszej drużynie, która jest w przebudowie, wielu stawia dopiero pierwsze kroki na najwyższym poziomie. Kulesz, Karaliok czy Moryto rywalizują dopiero o pierwsze medale. Pracujemy na to, aby w sezonie 2020/21 mieć zespół, który będzie walczył o Final Four. Teraz możemy wygrać, możemy przegrać, ale chłopaki zyskają niesamowite doświadczenie. To jeszcze bardziej przyspieszy ich rozwój. Żeby mnie nikt źle nie zrozumiał – nie szukamy alibi. Wygrywać chcemy zawsze.

– Jako trener jest pan chyba zadowolony, że miał pan nosa do tych młodych graczy. Przykładem niech będzie Uładzisłau Kulesz, który w błyskawicznym tempie robi wielkie postępy.

– Jeśli nie chcesz ryzyka, to kupujesz najlepszych zawodników. W swoich najlepszych latach Nagy, Rutenka czy Karabatić gwarantowali niesamowitą jakość. My jednak dostosowujemy się do możliwości klubu, mamy swoją wizję. Często  ryzykujemy. Jeśli z dziesięciu zawodników sprawdzi się pięciu, to już dobry wynik. Do 2020 roku możemy popełnić jakiś błąd, będzie można coś skorygować, ale po tym czasie trzeba będzie zbudować zespół, który zagwarantuje sukces. Na tym polega spokojna przebudowa. W tej chwili możemy się cieszyć, że ci młodzi zawodnicy zadebiutują w takim turnieju. To pomoże im w przyszłości. Teraz czeka ich wielka przygoda, bo Final Four na każdym robi niesamowite wrażenie.

- Dziękuję za rozmowę. 

wzor 650 partnerzy kopia

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO