REGION
Podwyżki cen jedzenia i usług. „Wszystko przed nami”
Wysokie ceny w sklepach odczuwa każdy – droższe jest jedzenie, napoje, ubrania, artykuły higieniczne. O 13 procent więcej płaciliśmy za towary w kwietniu tego roku, w porównaniu do 2021. Czy ten trend się utrzyma? „Może się okazać, że wszystko przed nami” – komentuje ekonomista.
Spirala rosnących cen nakręca się już od jakiegoś czasu. Wystarczy pojechać na stację benzynową – pierwszego czerwca za litr 95-ki płaciliśmy nawet 7.65 złotych. Większość tych podwyżek wiąże się z konfliktem na Ukrainie.
- W poszczególnych asortymentach, na przykład żywności, niektóre towary od ubiegłego roku podrożały o kilkadziesiąt procent – to drastyczna różnica dla przeciętnego konsumenta. Więcej płacimy także za transport, co oczywiście wynika z cen paliwa. Wyhamować mogą natomiast kwoty na rynku nieruchomości, a wiąże się to z rosnącymi stopami procentowymi, a więc utrudnionym dostępem do kredytów – komentuje profesor Marek Leszczyński, ekonomista z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.
Przeciętny koszyk, który zapełniamy w sklepie spożywczym jest coraz droższy. Dotyczy to na przykład niektórych rodzajów mięsa – na przykład drobiowego - a także warzyw i owoców.
- Droższe jest również pieczywo, co związane jest z rynkiem zboża i blokadą eksportową zboża ukraińskiego, ale także hinduskiego. To przełoży się na dalsze podwyżki cen artykułów spożywczych. Za nami także sucha zima i wiosna – prognozy są takie, że plony mogą być niższe nawet o dwanaście procent. A popyt na żywność na rynkach światowych jest bardzo wysoki – stwierdza ekonomista.
Sytuacja ustabilizować się może wraz z końcem działań zbrojnych na Ukrainie. Ułatwić codzienne funkcjonowanie mogą nam także podwyżki płac.
- Podwyżka płacy minimalnej przynajmniej częściowo niweluje te wysokie koszty życia. Mam nadzieję także na odblokowanie pieniędzy unijnych w ramach programu odbudowy. To pozwoli wprowadzić rozwiązania łagodzące skutki podwyżek cen, przyspieszy transformację energetyczną. Jeśli uniezależnimy się od paliw z rynku rosyjskiego, to nie będą dotykać nas turbulencje na rynkach światowych – mówi profesor Leszczyński.
Z raportu Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w kwietniu ubiegłego roku, w porównaniu do kwietnia tego roku, płaciliśmy mniej o 21.1 procenta za transport, a za restauracje i hotele – mniej o 14.1 procenta. Na rynku mieszkaniowym wzrost wyniósł 17 procent, a w przypadku rekreacji i kultury – 9.3 procenta.
Źródło danych GUS.