Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

KOŚCIÓŁ

Peruwiańskie misje

niedziela, 23 września 2018 03:44 / Autor: Radio eM
Peruwiańskie misje
Peruwiańskie misje
Radio eM
Radio eM

O tym, jak wygląda praca misjonarzy w Peru mogli się przekonać kieleccy klerycy, którzy wraz z księdzem Łukaszem Zygmuntem, dyrektorem Papieskich Dzieł Misyjnych Diecezji Kieleckiej, odwiedzili tamtejsze parafie. Pracują w nich dwaj kieleccy misjonarze: ksiądz Grzegorz Pańczyk i ksiądz Tomasz Cieniuch.

Peru, kraj położony w Ameryce Południowej, w naturalny sposób dzieli się na trzy obszary: wybrzeże, góry i dżunglę. Panuje tam wilgotny klimat równikowy, a w Andach – suchy. Ludność zajmuje się przede wszystkim uprawą bawełny, trzciny cukrowej i ryżu. Podstawą w ich jadłospisie są ryby i kurczaki.

Katolicy w Peru

- Odwiedziliśmy stolicę kraju Limę oraz najmniejsze wioski – opowiada ksiądz Łukasz Zygmunt. - Ludzie są tam gościnni. Do wiary podchodzą spontanicznie i emocjonalnie, są otwarci na modlitwę. Podczas nabożeństw śpiewają, palą dużo świec i nie mierzą czasu. Kochają Eucharystię, spowiadają się, praktykują kult Matki Bożej, czczą świętych, na przykład świętą Różę z Limy. Powszechne są tam także procesje z figurami.

Kieleccy misjonarze pracują w jednym wikariacie apostolskim, jednak oddaleni są od siebie o około 300 kilometrów. – Ale tam mierzy się odcinki nie w kilometrach, lecz w czasie. Na przykład misjonarz ma pięć godzin do danej parafii lub wioski. Księża Grzegorz i Tomasz mieszkają od siebie o około sześć godzin jazdy samochodem. Jest im więc potrzebny dobry pojazd, aby dotrzeć do wiernych  – opowiada ksiądz Łukasz.

Parafia księdza Tomasza Cieniucha jest położona w centralnej dżungli i liczy ponad sto lat. – Misjonarz do swoich parafian dopływa łodzią, więc jednym z pierwszych darów diecezji kieleckiej dla niego była właśnie łódź. Kiedy tam płynęliśmy, widoki zapierały dech w piersiach. Widzieliśmy malownicze wodospady oraz egzotyczne rośliny i zwierzęta. W dżungli mieszkają Indianie z plemienia Aszanika. Sto lat temu na tych ziemiach pojawili się franciszkanie i mimo wielu trudów i niewygód zbudowali pierwszy kościół. Później przybyły także siostry franciszkanki, które zajęły się wychowaniem i edukacją dzieci. Indianie mieli dużo potomstwa, ale było ono bardzo zaniedbane. Siostry uczyły dzieci podstawowych umiejętności związanych z higieną, ubraniem, zachowaniem. Tak jest do tej pory – opowiada ksiądz Łukasz.

Duże wrażenie na gościach z Polski zrobiła miejscowość Atalaya. – Dotarliśmy do niej po dziesięciu godzinach jazdy polną drogą. Mieści się tam kampus uniwersytecki założony przez jednego z tamtejszych biskupów. Na uniwersytecie kształci się ponad 700 młodych ludzi pochodzących z plemienia Aszanika. Biskup zainwestował w ich rozwój nie tylko duchowy i moralny, ale także intelektualny. Młodzież uczy się tam także rybołóstwa, budownictwa, zasad uprawy roli. W Peru jest bardzo wiele ziemi pod uprawy. Ludzie z niej żyją, więc mają do niej wielki szacunek – wyjaśnia ksiądz Zygmunt.

Misjonarze męczennicy

W Peru zginęli za wiarę polscy misjonarze, ojciec Zbigniew Strzałkowski i ojciec Michał Tomaszek. Zostali zamordowani 9 sierpnia 1991 roku przez organizację terrorystyczną „Świetlisty szlak”. Dziś ludzie modlą się przez ich wstawiennictwo w sytuacjach zagrożeń terrorystycznych. Ich kult jest szczególnie popularny w Europie Zachodniej.

- Byliśmy w Pariaccotto, miejscu śmierci franciszkanów. Pamiętnego 9 sierpnia ojcowie odprawiali Mszę świętą o godzinie 19, jak każdego dnia. Byli na niej parafianie i siostra zakonna. Terroryści zabrali misjonarzy i zakonnicę z kościoła, związali im ręce i nogi, wywieźli poza wioskę, aby ludzie nie widzieli ich męczeństwa. Siostrę zakonną wyrzucili z samochodu, a ojców ze związanymi rękami zastrzelili strzałem w tył głowy. Peruwiańczycy żałowali później, że nie przyszli im z pomocą. Jednak ci bardzo zastraszeni ludzie bali się, że terroryści też ich skrzywdzą. Bo „Świetlisty szlak” to była dobrze zorganizowana banda komunistyczna, mordująca wszystkich, którzy mogli im się w czymkolwiek przeciwstawić. W tym czasie zabił także wielu lokalnych peruwiańskich liderów. Kiedy trwał proces beatyfikacyjny ojców, jeden z arcybiskupów udał się do więzienia, gdzie przebywał terrorysta decydujący o zabójstwie Polaków. Zaświadczył on, że franciszkanie zginęli za wiarę – opowiada ksiądz Łukasz dodając, że przywieźli do Kielc relikwie błogosławionych z Pariaccotto. - Myślę, że zostaną one uroczyście wprowadzone do jednej z kieleckich parafii.

Potrzeby misyjne

Księża pracujący na misjach budują kościoły, szpitale, szkoły. Mają wiele potrzeb, niezbędna jest więc pomoc diecezjan. - W Peru zrealizowaliśmy kilka projektów, między innymi wspomniany zakup łodzi dla księdza Tomasza. Księdzu Grzegorzowi pomogliśmy w remoncie kościoła. Wybudowaliśmy dom parafialny, czyli miejsce, gdzie ludzie mogą spotkać się ze sobą, porozmawiać, wypić kawę, posłuchać katechezy. Pospieszyliśmy też z pomocą humanitarną, na przykład kupiliśmy… mydło, rzecz dla nas prozaiczną, ale dla tamtych ludzi mającą dużą wartość. Oni cieszą się z tego, z czego my nie potrafimy się już cieszyć – mówi ksiądz Łukasz.

Misjonarzom można pomóc w różny sposób. - Nie robimy zbiórek rzeczowych, ponieważ niestety rzeczy są często po drodze kradzione. Organizujemy więc zbiórki pieniężne, bo trafiają one bezpośrednio do misjonarzy, którzy na miejscu kupują niezbędne przedmioty. Jednak niezwykle ważna jest pomoc duchowa: modlitwa i ofiarowanie swych cierpień za misjonarzy. Czują oni bowiem wsparcie diecezjan, głosząc Chrystusa w dalekich krajach – kończy ksiądz Łukasz Zygmunt.

Katarzyna Bernat

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO