Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM
×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 43.

PUBLICYSTYKA

I jak tu wierzyć ludziom...

czwartek, 07 marca 2013 12:19 / Autor:
I jak tu wierzyć ludziom...
I jak tu wierzyć ludziom...

Pani Maria ma zaufanie do ludzi. Zawsze otaczał ją wianuszek przyjaciół i znajomych. Wychowała czworo dzieci, potem pomagała przy wnukach. Dzisiaj ma z nimi świetny kontakt. Dwa lata temu wspólnie świętowali 90. urodziny babci Mani, bo tak o niej mówią. Wiedziała, że chłopak Kasi, jej wnuczki, ma od niedawna samochód, dlatego o tym samochodzie i o niej pomyślała, gdy w środę zadzwonił telefon. Głos w słuchawce drżący, wystraszony: – Babciu, miałam straszny wypadek.

– Nie poznaję głosu – rzuciła do słuchawki. – Kto mówi, Kasia?

Osoba po drugiej stronie szybko potwierdziła: – Kasia, tylko mam zachrypnięty głos od płaczu, jestem w szoku.

I popłynęła opowieść o wypadku samochodowym, o kobiecie, która doznała poważnego urazu i jest już w szpitalu. Jej mąż zgodził się wszystko załatwić bez wzywania policji, ale to będzie kosztowało. Niemało, 80 tysięcy.

Minęło już kilka dni, ale pani Marii wciąż łamie się głos. W tamtą środę starała się myśleć najszybciej jak mogła. Liczyła oszczędności: dwa tysiące, może trzy? Wnuczka dopytywała o „zasoby” odłożone na czarną godzinę. „Chyba chodziło o złoto, ewentualnie dolary”, myśli dziś pani Maria. Tłumaczyła Kasi, że nie ma. Rozmawiały chwilę o tym, że rodzice nie mogą się dowiedzieć, bo dla mamy to byłby cios. – Załatw te pieniądze, babciu – poprosiła wnuczka i zaproponowała szybką pożyczkę z banku: – Na pewno ci dadzą, a potem pomyślimy jak oddać.

Pani Maria podziękowała Bogu, że Kasi nic nie jest, ale zaczęła się martwić o syna. Zadzwoniła do niego. Był nieswój, ale o córce nie wspomniał. Wiedział czy nie? Nie mogła uspokoić nerwów. A może Kasi jednak coś się stało, tylko ukrywa? Zadzwoniła do drugiej wnuczki, chciała się poradzić co robić, jak zebrać pieniądze? Potem sprawy potoczyły się szybko: policja, telefon od prawdziwej Kasi nieco zdenerwowanej, że babcia tak łatwo dała się podejść i uwierzyła, że w tej sytuacji wnuczka dzwoniłaby do niej, zamiast na policję. – Nie mogę pojąć, dlaczego ludzie są tacy podli, nie patrzą na innego człowieka i mnie, starą, tak chcieli oszukać. Straszna, straszna historia – mówi drżącym głosem pani Maria.

Dwa dni wcześniej na kieleckim osiedlu KSM do drzwi 84–letniej pani Teresy zapukała młoda kobieta. Obok niej stał mężczyzna w garniturze, z wypchaną teczką w ręce. – Pani mieszka sama – padło ni to pytanie, ni twierdzenie. Pokiwała głową. – Skoro tak, to pewnie oszczędza pani wodę i dlatego są spore oszczędności, około tysiąca złotych – podająca się za pracowników administracji para weszła do domu, aby spisać licznik. Pani Teresa z tego wszystkiego zapomniała, że w domu nie ma licznika. Mężczyzna nie chciał wejść do kuchni, stał w drzwiach i wciąż zadawał pytania. W tym czasie z szufladki meblościanki stojącej w pokoju zniknęło 400 zł. Tyle, ile do końca miesiąca zostało z emerytury.

Pani Teresa nie mogła dojść do siebie przez kilka dni i do dziś nie rozumie, jak mogła się dać tak oszukać? Dlaczego straciła czujność? – Nie o pieniądze idzie, ale o tę bezradność i świadomość, że starego tak łatwo naciągnąć – mówi.

Zdaniem rzecznika prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji Grzegorza Dudka przestępcy liczą właśnie na tę bezradność. – Wynajdują osoby starsze, mniej sprawne fizycznie, samotne. Potrafią tak poprowadzić rozmowę, aby dowiedzieć się, gdzie są wartościowe przedmioty. Ostatnio z domu pewnego starszego małżeństwa złodzieje po dłuższej rozmowie wynieśli przechowywane w reklamówce w szafie ponad 60 tysięcy złotych. Spragnieni rozmowy starsi ludzie sami opowiedzieli o swoich oszczędnościach i nie zauważyli momentu kradzieży – opowiada rzecznik.

– Najgorsze nie jest pozbawienie takich osób czasem oszczędności całego życia, ale ich poczucie krzywdy, niesprawiedliwości, utrata zaufania, zmierzenie się z własną niesprawnością – mówi psycholog Anna Sokołowska–Smołkowska. – Pojawiają się szok i rozpacz, które zawsze wpływają na funkcjonowanie organizmu.

A pani Maria bez końca analizuje tę sytuację. Nie może teraz spać, ma kłopoty z ciśnieniem i pyta sama siebie: czy na stare lata trzeba będzie przestać ufać ludziom?

Marzena Sobala

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO