Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM
×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 43.

PUBLICYSTYKA

Ta dręcząca niepewność

piątek, 07 marca 2014 07:40 / Autor:
Ta dręcząca niepewność
Ta dręcząca niepewność

W Polsce mieszkają od kilku lat, a jakiś czas temu zdecydowali na przeprowadzkę do Kielc. Pochodzą z Ukrainy i bardzo przeżywają to, co dzieje się w ich kraju. Boją się, przede wszystkim o swoich bliskich. Każdy dzień spędzają przed telewizorem lub komputerem, śledząc na bieżąco najnowsze wydarzenia ze Wschodu.

Wszyscy czekamy

- Jest mi bardzo przykro – przyznaje Janina Myronova. To ukraińska artystka ceramik, rocznik 1987, która od stycznia jest pracownikiem Institute of Design Kielce. Wcześniej mieszkała w Doniecku i we Lwowie, gdzie studiowała na Akademii Sztuk Pięknych. Tytuł magistra uzyskała jednak już w Polsce, we Wrocławiu na tamtejszej ASP.

- Boję się tego, jak sytuacja może się dalej rozwinąć. Wszyscy czekamy. Mam nadzieję, że nie dojdzie do wojny pomiędzy dwoma bratnimi, można powiedzieć, narodami. Na wschodzie mieszka moja rodzina i codziennie pytam, co u nich słychać. Mama przez telefon powiedziała mi, że stara się nie oglądać wiadomości w telewizji, bo jest przerażona tym, co widzi. Mam też kontakt ze swoimi znajomymi. Oni byli na Majdanie, widzieli wszystko na własne oczy – mówi Myronova.

Sto złotych na życie

W Kielcach przebywa również grupa studentów z Ukrainy. Z samej Winnicy na dalszą edukację w Świętokrzyskiem zdecydowało się pięć osób. Ale są też inni. Stanislaw Gryszajew ma 20 lat, lecz w Polsce przebywa od kilku lat. Studiuje na trzecim roku budownictwa na Politechnice Świętokrzyskiej. Pochodzi z obwodu Czerkawskiego, a więc centrum Ukrainy.

- Bunt Ukraińców był zrozumiały. Ludzie po prostu walczą o swoje prawa. Mieszkałem tam i widziałem krzywdzące postępowanie władz. Korupcja dotykała nas na każdym kroku. Brak pracy, pozamykane zakłady, a ceny wciąż rosły. Ciężko było przetrwać... Od znajomych, którzy założyli swoje rodziny, słyszałem, że po opłaceniu wszystkich rachunków na życie pozostawało im około 400 hrywien. To w przybliżeniu 100 złotych. Młodzi ludzie już mają tego dość. Wierzą, że przystąpienie do Unii Europejskiej polepszyłoby ich sytuację – wyjaśnia.

    
Janina Myronova                                                            Stanisław Gryszajew

Kijów się zjednoczył

O Ukrainie głośno jest też w szatni Korony Kielce. Nic dziwnego, wszak w składzie tego klubu znajduje się trzech zawodników zza wschodniej granicy. To Ołeksij Szlakotin, Siergiej Pilipczuk i najnowszy nabytek kieleckiego zespołu – Kyryło Petrow.

- Wszyscy przeżywamy to, co dzieje się w naszym kraju. Nie da się od tego uciec, tam jest moja rodzina. W Kijowie, blisko najbardziej zapalnych miejsc, mieszkają moi rodzice. W dniach, gdy było tam wyjątkowo gorąco, wyjechali kilkanaście kilometrów poza miasto do naszego drugiego domku. Teraz jednak sytuacja w stolicy się uspokoiła i wrócili. Na ulicach panuje względny spokój, ale boimy się tego, co w każdej chwili może się tam wydarzyć. Mamy jednak nadzieję, że to wszystko wkrótce się skończy, że nie będzie już więcej krwi, ani ofiar... – mówi Szlakotin.

Na Ukrainie, jak podkreśla bramkarz Korony, nie jest kolorowo, ale panika na szczęście ustała. – Były ogromne problemy w sklepach, bo ludzie zaczęli masowo wykupywać produkty. Teraz to się skończyło, a widać pozytywne oznaki. Ukraińcy zaczynają odkrywać swoje rezerwy ludzkie – każdy stara się każdemu pomóc. Kijów się zjednoczył. Takie głosy przynajmniej dochodzą do mnie od rodziców i moich przyjaciół – wyjaśnia bramkarz.

Szlakotin żyje tymi wydarzeniami. – Siedzę w internecie, oglądam wiadomości, kontaktuję się z bliskimi. Na szczęście nie odbija się to na mojej pracy. Chyba tak mocno kocham piłkę, że gdy tylko wychodzę na boisko, skupiam wyłącznie na sporcie. Po powrocie do szatni wszystko jednak wraca – przyznaje.

Wojsko idzie na Lwów?

Trudne chwile przeżywają też Polacy mieszkający na Ukrainie. W tym gronie jest m.in. kilkudziesięciu studentów z Kielc. Niektórzy w ubiegłym roku rozpoczęli tam studia. Wtedy nie spodziewali się, co ich czeka w najbliższych miesiącach. – Każdego dnia budzisz się i pierwsze co robisz, to włączasz Internet. Sprawdzasz, czy nie ogłoszono stanu wyjątkowego albo wojennego. Człowiek zaczyna mieć tego dosyć – wyjaśnia Maciej Lewandowski, student medycyny na Uniwersytecie Medycznym we Lwowie.

Obecnie polscy żacy nie wykonują żadnych gwałtownych ruchów. Dziekanat uczelni również milczy, bo sytuacja na zachodzie kraju jest stosunkowo spokojna. Jednak w trakcie zamieszek na Majdanie było tam naprawdę gorąco. – Miała miejsce „noc gniewu”, kiedy doszło do podpaleń radiowozów i budynków rządowych. Doszły nas wtedy plotki, że wojsko ukraińskie zmierza w kierunku Lwowa, bo milicja przeszła na stronę protestujących. To wszystko źle wyglądało. W dziekanacie usłyszeliśmy, że polscy studenci mogą jechać do domów. Można to było odebrać jako wskazówkę. Większość z nas wróciła wtedy do kraju, żeby przeczekać ten gorący okres – tłumaczy Lewandowski.

    
Ołeksij Szlakotin                                                         Maciej Lewandowski

Tomasz Porębski

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO