Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

KOŚCIÓŁ

Helena Saletra-Szlufik: Ksiądz Franciszek Blachnicki był skromny i pokorny

wtorek, 23 marca 2021 15:33 / Autor: Beata Kwieczko
Helena Saletra-Szlufik: Ksiądz Franciszek Blachnicki był skromny i pokorny
Helena Saletra-Szlufik: Ksiądz Franciszek Blachnicki był skromny i pokorny
Beata Kwieczko
Beata Kwieczko

Dziś, 24 marca obchodzimy setną rocznicę urodzin ks. Franciszka Blachnickiego, założyciela Ruchu Światło-Życie. Z Heleną Saletrą-Szlufik, która znała ks. Blachnickiego osobiście, rozmawia Beata Kwieczko.

Przez wiele lat była pani związana z Ruchem Światło-Życie i miała pani okazję poznać jego założyciela osobiście. Jak pani wspomina ks. Blachnickiego?

Poznałam go w 1981 roku na swojej pierwszej piętnastodniowej oazie w Krościenku nad Dunajcem, gdzie znajduje się Centrum Ruchu Światło-Życie. Był tam moderatorem wszystkich grup, które były w Krościenku i okolicach. Spotykaliśmy się na Mszach świętych, które koncelebrował razem z kilkunastoma kapłanami w kościele Dobrego Pasterza. Ks. Franciszek był skromnym i pokornym człowiekiem, który głosił homilie spokojnie, wręcz za cicho, ale jego przekaz miał w sobie coś, z czym się nie spotkałam wcześniej. Mówiliśmy między sobą, że jest to dla nas coś nowego, wyjątkowego i zachęcającego. Ks. Blachnickiego nazywa się "gwałtownikiem Królestwa Bożego", ale według mnie był najskromniejszym i najspokojniejszym człowiekiem, jakiego spotkałam.

Jaki wpływ na pani życie miała jego postawa i nauka, którą głosił podczas rekolekcji, w których pani uczestniczyła?

Na rekolekcje jeździłam z wielką nadzieją, radością i oczekiwaniem. To, co miało miejsce podczas Mszy świętych, ale też rożnych dodatkowych spotkań w czasie turnusu oazy, przemieniało i zachęcało. Do dziś pamiętam jedną z myśli ks. Blachnickiego, którą wygłosił podczas homilii, kiedy porównał naszą oazę do miejsca na pustyni, gdzie przychodzą spragnieni wędrowcy, poszukujący źródła. Nie wystarczy jednak, że się znalazło źródło, ale trzeba się jeszcze pochylić, żeby zaczerpnąć z niego wody. To wymaga od nas nieustannego starania się, bo żeby iść na przód, trzeba też coś zrobić.

Jak wyglądała pani formacja w Ruchu Światło-Życie?

Kiedyś uczestniczyłam w spotkaniach biblijnych w kościele Świętej Trójcy w Kielcach, gdzie gromadziły się osoby z różnych parafii. Później wyjechaliśmy na oazę piętnastodniową, a przez następny rok szkolny trwała dalsza formacja biblijno-modlitewna. W tym czasie pracowałam juz jako animator i wyjechałam na pięciotygodniową oazę do Dursztyna, która była szkołą animatora. Tam pomagali nam Amerykanie. Później wiedziałam, że moje życie powinno być bardziej związane z Ruchem Światło-Życie. Podobała mi się nawet sama nazwa, bo kojarzyła mi się z aktywnością, a nie stagnacją. Wiedziałam, że to będzie dobre zarówno dla mnie, jak i dla innych.

Przez wiele lat pracowała pani także dla Ruchu Światło-Życie. Na czym polegała pani działalność i jak pani wspomina ten czas?

Ten czas mojej pracy w diecezji i dla diecezji rozpoczął się po dodatkowej Szkole Ewangelizacji w Krakowie, którą również prowadzili Amerykanie. Był już wówczas powołany moderator oazowy, którym był ks. Benon Olejnik. Z małej grupy przy kościele Świętej Trójcy zaczęliśmy się rozchodzić po innych parafiach. Kilka razy w tygodniu dojeżdżaliśmy np. do Morawicy, Daleszyc, Chęcin i Krajna, gdzie pilotowaliśmy nowe grupy, które tam powstawały. Do tego dochodziła koordynacja pracy grup, które działały w diecezji i koordynacja prac z Centralą Ruchu w Krościenku. Oprócz tego pomagałam w przygotowywaniu oaz wakacyjnych i zabezpieczaniu materiałów do pracy w ciągu roku szkolnego dla młodzieży. Dziękuję Bogu za osobę ks. Franciszka i wszystkie dary, którymi obdarzył go Pan Bóg. Sama nie jestem już fizycznie w Ruchu Światło-Życie i nie pracuję dla niego tak, jak kiedyś, ale mogę powiedzieć, że Ruch jest nadal we mnie.

Dziękuję za rozmowę

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO