Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

KOŚCIÓŁ

Narodził się Zbawiciel...

sobota, 24 grudnia 2022 10:17 / Autor: Łukasz Czerwiak
Narodził się Zbawiciel...
Narodził się Zbawiciel...
Łukasz Czerwiak
Łukasz Czerwiak

Jak co roku poprzez Adwent, czyli radosny czas oczekiwania na przyjście Chrystusa, przygotowywaliśmy się do uroczystości Narodzenia Pańskiego. Gdy nastaje czas świąt, szczególny moment objawienia Boga widzimy w ustawianych w kościołach szopkach.

Jak zauważa biskup kielecki Jan Piotrowski, tym razem Adwent był trochę inny. Zainaugurowany bowiem został przez… początek inwazji rosyjskiej na Ukrainę. Czas oczekiwania na Chrystusa zaczął się, według pasterza kieleckiego Kościoła, gdy na naszych ulicach i w naszych domach zaczęli pojawiać się uchodźcy z Ukrainy. Jakie faktycznie jest to przyjście?

Miłość

Jedna z kluczowych zasad okresu świątecznego brzmi: „Nie świętuje prawdziwie Bożego Narodzenia ten, kto myśli jedynie o przeszłości”. Jak zauważa ksiądz Paweł Borto, wykładowca Wyższego Seminarium Duchownego w Kielcach, historyczne zdarzenia za panowania cezara Augusta są dla nas jedynie punktem odniesienia, ponieważ świętować Narodzenie Pańskie oznacza o wiele więcej: – To przyjście wiecznie żywego Jezusa, który napełnił naszą ludzką historię wiecznością. Bóg wypowiedział tę prawdę z delikatnością dziecka, które pobudza do miłości.

25 grudnia na naszych oczach i w nas ludzka historia spotka się z Bogiem, który jest wieczny i od którego wszelkie życie wzięło początek. – Przyjście Chrystusa ukazuje nieskończoność Boga, który jest ponad wszelkim przemijaniem. Z drugiej strony, poprzez obraz malutkiego Chłopca proszącego o miłość, Stwórca pyta nas, czy jest ona obecna w naszej codzienności. Odpowiedź na to pytanie buduje naszą wieczność – uzupełnia ksiądz Borto.

Także w tych dniach Bóg, tak jak w Betlejem w osobie Dzieciątka, pyta nas o naszą ludzką gościnę. Apeluje, abyśmy zaczęli Go miłować i odnaleźli to, co nieprzemijające.

Od 24 lutego…

… bieżącego roku trwa tegoroczne przyjście Chrystusa. I nie ma w tym pomyłki. biskup Jan Piotrowski zauważa: – Adwent w Polsce i w Kościele trwa tak naprawdę od tej daty, bo przecież adwent to przychodzenie ludzi o różnych twarzach, matek z dziećmi, starców. Żadnej z tych osób nie pytaliśmy, czy jest wierząca i z jakiego jest Kościoła. Ten adwent to zatem nie tylko cud humanitarny, ale również cud Boskiej i ludzkiej miłości, czerpiącej z prawdy „Gość w dom, Bóg w dom”.

Właśnie poprzez wspieranie tych, którzy przybyli do nas zza wschodniej granicy, pokazaliśmy miłość do Jezusa, o którą On do nas nieustannie apeluje. Bowiem miłość do Boga pokazujemy także przez to, jak traktujemy drugiego człowieka.

Brat, siostra i mąż też

Tak też było w życiu Maryi. Przyjście stanowiło chwilę, w której poprzez czułe gesty wobec drugiego człowieka oddała cześć Bogu. – W momencie zwiastowania zgodziła się na połączenie swej ludzkiej miłości z miłością od Ducha Świętego. Nie przekreśliło to Jej więzi rodzinnych, lecz uświęciło je i umocniło. Pomagała swojej krewnej Elżbiecie, a potem narodzenie Syna Bożego zjednoczyło Ją jeszcze bardziej z Józefem. Łaska płynąca od Chrystusa nadal działa i przemienia nasze spojrzenie na bliskich – tłumaczy ksiądz Grzegorz Stachura, proboszcz parafii św. Siostry Faustyny w Szczukowicach.

Gdy 24 grudnia zasiądziemy przy wigilijnym stole, zobaczymy swoich bliskich. Pomimo różniących nas niekiedy poglądów może szczególnie tego wieczora, kiedy przychodzi Jezus, powinniśmy go dostrzec w swoich bliskich?

– Zasiadanie do wigilijnego stołu z symbolicznym opłatkiem i pustym nakryciem dla nieznanego gościa znaczą dla nas tyle samo, ile wydarzenie sprzed dwóch tysięcy lat znaczyło dla Maryi i Józefa. Oni przyjęli zadziwiającą miłość Boga i otworzyli swoje serca na innych ludzi. Taka jest istota orędzia Narodzenia Pańskiego. Dlatego warto w siedzących przy wigilijnym stole, w otrzymujących od nas życzenia, w każdym spotkanym człowieku odkrywać przychodzącego Syna Bożego. I należy zadać sobie pytanie: czy we mnie i w tobie ci, którzy nas spotkają, zobaczą Tego, który przychodzi? – dodaje ksiądz Stachura.

Dla mnie…

– Święta Bożego Narodzenia są czasem szczególnej wdzięczności za dar macierzyństwa – mówi Paulina Toporek należąca do wspólnoty Domowego Kościoła.

Właśnie tak się dzieje w ludzkim życiu, gdy na to pytanie odpowiadamy pozytywnie. Kiedy chcemy ujrzeć w innych Jezusa, ale także gdy budzi się w nas pragnienie, aby inni Go w nas zobaczyli. – Przychodzący Jezus przypomina mi, z jaką radością czekałam na narodziny moich córek, jak wielką miłością i czułością wypełniało się moje serce, gdy każdą z nich mogłam po raz pierwszy zobaczyć, dotknąć, przytulić. Uwielbiam Go za to, że właśnie w taki sposób zechciał przyjść na świat: przyjmując ludzkie ciało i uświęcając swoją boskością moje człowieczeństwo – mówi Paulina.

Podkreśla również, że ten czas uświadamia jej, jak bardzo kocha swoich najbliższych: – Szczególnie doceniam rodzinne więzi i relacje, które nieraz w codziennym zabieganiu odbieram jako obciążenie czy źródło dodatkowych obowiązków. I co roku na nowo chcę uczyć się od Świętej Rodziny gotowości na przyjęcie drugiego człowieka.

Być może przeczytawszy słowa Pauliny ktoś pomyśli, że po prostu jej się udało. Przypomnijmy więc sobie stajenkę, w której na świat przyszedł jego zbawca. Przemienił On ją w coś, przed czym do dziś każdy chrześcijanin klęka i dostrzega w niej punkt Bożego objawienia. Tak więc jest dla nas nadzieja.

***

Czego życzyć na święta? Może zamiast tradycyjnego zdrowia i oczywiście bardzo ważnego rodzinnego przeżycia tego czasu, warto się w nich po prostu skupić na Tym, który przychodzi…

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO