Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

KULTURA

Żegnaj Bronku…

poniedziałek, 27 sierpnia 2018 08:00 / Autor: Radio eM
Żegnaj Bronku…
Żegnaj Bronku…
Radio eM
Radio eM

W czwartek na Cmentarzu Nowym w Kielcach spoczął Bronisław Opałko, kompozytor, kabareciarz i autor tekstów. Jak tego jednego z najpopularniejszych artystów z naszego regionu wspominają jego współpracownicy?

Bronisław Opałko urodził się w 1952 roku w Kielcach. Ukończył wychowanie muzyczne w Wyższej Szkole Pedagogicznej. Podczas studiów występował w kabarecie „Pod postacią”, potem założył „Orkiestrę do Użytku Wewnętrznego”, a w 1987 roku - kabaret „Pigwa Show”, gdzie wcielił się w postać niezapomnianej Genowefy Pigwy, mieszkanki Napierstkowa. Skomponował także muzykę do wielu programów kabaretowych i spektakli. Od 2005 współtworzył audycję „Radio Pigwa”, emitowaną w każdą niedzielę w godzinach od 16 do 17 online w Radio Kielce. Zmarł 18 sierpnia w wieku 66 lat.

Arystokrata ducha

Wit Chamera znał Bronisława Opałko przez 40 lat. Artysta był jego mistrzem i przyjacielem. Nie ukrywa, że bardzo dużo mu zawdzięcza. - Zostałem dostrzeżony i wyłowiony przez Bronka jeszcze w czasach studenckich, spośród wielu równie surowych i nieprofesjonalnych spontanicznych studenciaków. W 1978 roku poprowadziłem widowiska „Wnętrze pejzażu”, później były „Kwiaty polskie”. Duże znaczenie dla mojego rozwoju miał rok 1981, bo dzięki protekcji Bronka dostałem pierwszą profesjonalną pracę estradową. Wtedy wspólnie z nim przebywałem na scenie jako osoba zadająca pytania pani Genowefie Pigwie i to była dla mnie olbrzymia nobilitacja - wspomina pierwsze lata znajomości Wit Chamera.

Później, kiedy Opałko był pełnomocnikiem rektora do spraw kultury studenckiej, Chamera został pierwszym kierownikiem Klubu Studenckiego „Wspak”. - Bronek zaproponował moją skromną osobę naszemu znakomitemu rektorowi, profesorowi Staszyńskimu i dostałem to stanowisko. Potem nasze drogi jeszcze wielokrotnie się przecinały i schodziły. W 1998 roku miałem okazję przez kilka miesięcy pracować z kabaretem „Pigwa Show” - wspomina. -  Jaki był Bronek? Nie da się tego powiedzieć w kilku zdaniach. Na pewno był moim mistrzem, nazywałem go też hrabią, bo był arystokratą ducha i tak go wspominam.

Profesjonalizm i skromność

Z Bronisławem Opałko pracował również Paweł Przybysławski, jego menager i współzałożyciel kabaretu „Pigwa Show”.

- Spędziliśmy razem trzy lata i zagraliśmy wspólnie ponad tysiąc imprez na terenie całego kraju. Wtedy Pigwa sięgała szczytów popularności. Graliśmy bardzo dużo imprez, nieraz po trzy, cztery dziennie, bo zapotrzebowanie na Pigwę było bardzo duże. Rekord padł w Chełmie, gdzie zagraliśmy osiem imprez jednego dnia. Pierwsza zaczynała się o godzinie 8, a ostatnia kończyła o 22 - relacjonuje.

Jego zdaniem Opałko był nie tylko wspaniałym artystą, ale również współpracownikiem. – Zapamiętam go jako znakomitego kompozytora, poetę i genialnego kabareciarza, ale też bardzo wyrozumiałego współpracownika. Ode mnie jako od menagera nie wymagał wiele, bo wszystko było zawsze zorganizowane na bardzo dobrym poziomie,  krótko trzymał tylko muzyków, ale nie mógł inaczej, bo w naszym kabarecie pracowało 17 osób. Do każdej imprezy podchodził bardzo profesjonalnie, a występował nie tylko w Polsce, ale również w Stanach Zjednoczonych, Australii i Niemczech. Nasz kabaret stanowił jedną wielką rodzinę. Zawsze spotykaliśmy się po koncertach i do późnych godzin nocnych rozmawialiśmy o dalszej współpracy. Mieliśmy wiele przygód na trasach. Bardzo sympatycznie wspominam ten Chełm, gdzie pierwszy sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR wręcz nakazał nam zagrać ostatnią imprezę o godzinie 20, bo powiedział, że jest zapotrzebowanie społeczne i jak nie zagramy, to będziemy mieć kłopoty - opowiada Przybysławski.

Podkreśla, że Bronisław Opałko był cenionym artystą, z którym chciało pracować wielu ludzi. - W sumie przez kabaret przewinęło się kilkadziesiąt osób. Kiedy w 1989 roku organizowałem Noc Świętego Jana, zadzwonił do mnie Marcin Daniec, który wtedy w ogóle nie był znany i bardzo chciał wystąpić z Bronkiem, nawet za darmo. Zgodziliśmy się, a impreza trwała do drugiej w nocy. Moja współpraca z Bronkiem zakończyła się po trzech latach, bo zmusiła mnie do tego sytuacja osobista, ale nadal utrzymywaliśmy kontakt i organizowałem mu sporadycznie imprezy. Ostatnia odbyła się 1 września ubiegłego roku na Kadzielni. Na „Imieniny u Pigwy” przyszło około cztery tysiące ludzi - mówi menager artysty i dodaje: - Publiczność go kochała, bo Bronek był bardzo ciepłym, pogodnym i sympatycznym człowiekiem. I chociaż sławny, do końca pozostał niezwykle skromny.

Beata Kwieczko

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO