Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

REGION

Jakie są najbardziej nietypowe interwencje świętokrzyskich strażaków? Sprawdziliśmy!

środa, 04 sierpnia 2021 15:56 / Autor: Aleksandra Rękas
Jakie są najbardziej nietypowe interwencje świętokrzyskich strażaków? Sprawdziliśmy!
Jakie są najbardziej nietypowe interwencje świętokrzyskich strażaków? Sprawdziliśmy!
Aleksandra Rękas
Aleksandra Rękas

Strażacy gaszą pożary – to wie każdy. Okazuje się jednak, że nie brakuje nietypowych, czasem zupełnie zaskakujących interwencji naszych funkcjonariuszy. Jedne wywołują uśmiech, inne – dreszcz przerażenia. Sprawdziliśmy, z czym przyszło się zmierzyć strażakom w naszym regionie.

Część niecodziennych zgłoszeń dotyczy zwierząt. Pierwsze z nich można w skrócie opisać słowami: „Dziki jest dziki, dzik jest zły…”.

- Do tego zdarzenia doszło w Ostrowcu Świętokrzyskim, w lipcu tego roku. Dzik, nie wiedzieć czemu, wtargnął na teren hali produkcyjno-magazynowej jednej z firm. Strażacy obezwładnili go przy użyciu liny, zwierzak trafił pod opiekę weterynarza – opowiada brygadier Marcin Nyga z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Kielcach.

Były i interwencje dotyczące dzikiego ptactwa – a konkretnie bażantów. Ptaki postanowiły zrobić sobie przystanek na jednej z ulic i ani myślały ruszać w dalszą podróż.

- Wszystkie samochody stanęły, kierowcy nie chcieli zrobić krzywdy bażantom. Strażacy w najprostszy możliwy sposób przepłoszyli ptaki i udrożnili drogę.

Spora część interwencji dotyczy także dzieci. 

- Pamiętam zgłoszenie dotyczące trzynastoletniego chłopca, który zdecydował się wsiąść na huśtawkę przeznaczoną dla małych dzieci. Nastolatek utknął w siedzisku i konieczna była interwencja straży. Nic na szczęście mu się nie stało – wyjaśnia brygadier Nyga.

Był i inny przypadek utknięcia. Nastoletni chłopiec włożył stopę w otwór żeliwnego kaloryfera i nie mógł jej wyjąć. Przy pomocy oliwki, choć nie bez bólu, strażacy uwolnili jego kończynę. Podobnie było w przypadku chłopca, który wsadził palce między szczeble barierki. Na szczęście funkcjonariusze pomogli mu wyjąć dłoń, obyło się bez strat w palcach. Strachu rodzicom napędziła także dziewczynka, która założyła sobie na szyję nakładkę do toalety – tutaj również strażacy szybko pomogli i skończyło się na nerwach.

Do znacznie bardziej niebezpiecznego zdarzenia doszło w Wodzisławiu. Wewnątrz przewodu kominowego, o wysokości 24 metrów znajdowała się 14-letnia dziewczynka.

- Komin był murowany, a na jego ściance znajdowała się metalowa drabinka. Najpewniej po niej dziewczynka weszła na górę i spadła do środka. Na nieszczęście przewód kominowy był czynny, parę godzin wcześniej palacz rozpalił w piecu. Strażacy oczyścili komin, by nie przedostawały się nim toksyny. Wydobyto dziewczynkę, wszystko skończyło się dobrze – opowiada brygadier.

Kolejne niecodzienne zgłoszenie pochodziło do Skarżyska-Kamiennej. Wynikało z niego, że na balkonie na pierwszym piętrze znajduje się kobieta. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt że została na nim zamknięta przez 2,5-letnią córkę.

- Strażak dotarł do uchylonego okna i wszedł do środka. Również wszystko skończyło się dobrze. Do groźniejszej sytuacji doszło w miejscowości Kokot. Do nieużywanej studni, zabezpieczonej drewnianymi deskami wpadł trzyletni chłopiec. Głębokość studni wynosiła osiem metrów. Wszystko zauważyła babcia i natychmiast wskoczyła za chłopcem. Podtrzymywała go do czasu przyjazdu strażaków, ponieważ poziom wody był wysoki – mówi Marcin Nyga.

Nieszczęśliwe wypadki zdarzają się nie tylko dzieciom – o pechu może mówić również kobieta, która jechała rowerem w słynącej z dowcipu miejscowości Wąchock. Rowerzystka wjechała w zaporę drogową i upadła tak niefortunnie, że ugrzęzła jej noga w ramie roweru. Uwolnili ją strażacy, za pomocą profesjonalnego sprzętu hydraulicznego.

Co roku, świętokrzyscy strażacy notują około 15 tysięcy najróżniejszych zdarzeń.

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO