Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

REGION

Prof. Marek Leszczyński, ekonomista: Część firm może nie przetrwać

poniedziałek, 16 marca 2020 13:16 / Autor: Michał Łosiak
Prof. Marek Leszczyński, ekonomista: Część firm może nie przetrwać
Prof. Marek Leszczyński, ekonomista: Część firm może nie przetrwać
Michał Łosiak
Michał Łosiak

– Wskazany jest umiar i powściągliwość w decyzjach gospodarczych, bo w przeciwnym razie sami nakręcimy ten kryzys – mówi o zagrożeniach dla ekonomii płynących z rozprzestrzeniania się koronawirusa prof. Marek Leszczyński, ekonomista z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.

Koronawirus pojawił się w naszym województwie. Co może to oznaczać dla świętokrzyskiej gospodarki?

Sytuacja jest dynamiczna i trzeba ją obserwować. Atak wirusa spowodował i będzie powodował problemy dla gastronomii, handlu, usług, wszystkich podmiotów związanych z wypoczynkiem, takich jak baseny, siłownie i kluby fitness i instytucje kultury. Znakomita część przedsiębiorstw w województwie to podmioty małe i średnie. One są wyjątkowo wrażliwe na utratę krótkoterminowej płynności, a to zagraża mikroprzedsiębiorstwom, które nie mają zgromadzonych funduszy na przetrwanie w długim okresie. Tych zagrożeń jest bardzo dużo. Nawet krótkie, ale masowe ograniczenie działalności może przynieść poważne skutki dla całej świętokrzyskiej gospodarki. Te straty będą odrabiane dosyć długo. Część firm może zakończyć swoją działalność. Rynek nie znosi próżni i pewnie w to miejsce powstanie coś nowego, bo po każdym kryzysie przychodzi odbicie. To wszystko wymaga jednak czasu. Przed nami spore wyzwanie.

Spójrzmy w przyszłość. Czy ta cała sytuacja może jakoś diametralnie zmienić nasze przyzwyczajenia konsumenckie?

Młode pokolenie nie pamięta sytuacji pustych półek i problemów z zaopatrzeniem. Jeżeli się to zdarzało, to było incydentalne. Widmo takiego zagrożenia gdzieś krąży i może rzeczywiście wpłynąć na zmianę myślenia i zachowania młodych ludzi, bo starsi pamiętają czasy braku asortymentu, połączone z chomikowaniem zapasów. Odzwyczailiśmy się od tego. Wiemy, że wszystko jest dostępne i nie gromadzimy towarów. To doświadczenie może zmienić sposób podejmowania decyzji. Zastanawiam się, czy nie będzie to również impulsem do rozwoju handlu internetowego oraz firm, które prowadzą dystrybucję w formie elektronicznej. Już dzisiaj taka aktywność jest ogromna.

W województwie świętokrzyskim dominuje rolnictwo. Jak koronawirus może wpłynąć na tę branżę?

Nasze rolnictwo jest rozdrobnione ze względu na niewielką powierzchnię i funkcje poszczególnych gospodarstw. Polska jest dużym producentem żywności. Nasz region ma w tym znaczący udział. Nie obawiałbym się jakiegoś przerwania ciągłości dostaw żywności. Zjawiska związane z koronawirusem mogą być jednak spotęgowane warunkami pogodowymi. Mieliśmy suchą i ciepłą zimę. Zapowiada się również ciepły rok. Może to spowodować poważne straty w produkcji. Trzeba się liczyć z tym, że tempo wzrostu cen żywności wcale może nie wyhamować.

Rząd proponuje rozwiązania, które mają załagodzić przewidywane problemy w gospodarce. Jak pan je ocenia?

Oczekiwania w stosunku do rządu są duże. Społeczeństwo liczy na interwencję i aktywną politykę gospodarczą. Władze deklarują, ustami minister Jadwigi Emilewicz, wsparcie. Może to z jednej strony uspokoić nerwowe nastroje, a z drugiej strony rząd posiada pewne realne instrumenty i środki. Z pewnością wykorzysta te możliwości. Trwają intensywne prace, żeby jak najszybciej stworzyć pewne regulacje. Unia Europejska również ma sporo środków, które można skierować na walkę ze skutkami ekonomicznymi koronawirusa. Media mówią o 7,5 miliardach euro dla Polski. Jakaś ich część trafi również do naszego województwa.

Jak powinniśmy się zachować w obecnej sytuacji?

W takiej sytuacji włączają się kwestie związane z paniką, która jest najgorsza. Nawet najskuteczniejsza polityka może nie przynieść zakładanych efektów, jeśli panika zdominuje nasze zachowania. Niedobrym rozwiązaniem jest jej uleganie. Jest ona podsycana przez wszelkiego rodzaju fake newsy krążące po sieci i straszące hekatombą ekonomiczną. Wskazany jest umiar i powściągliwość w decyzjach gospodarczych. Biegnięcie i wycofywanie wkładów może tylko napędzić kryzys, w który sami możemy się wpędzić.

Czy na koniec możemy powiedzieć coś pozytywnego?

Tego typu wydarzenia powinny czegoś uczyć. Może skłonią nas one do zastanowienia się, czy potrzebnych nam jest tak wiele nowych produktów i ich częsta wymiana. Będziemy musieli jakoś przetrwać i myślę, że sobie poradzimy. Może zdamy sobie sprawę, że potrzebujemy mniej rzeczy, ale za to bardziej trwałych.

Dziękuję za rozmowę.

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO