Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

SPORT

Cichy bohater kieleckiego stadionu. „Na taki stan, jak teraz, trzeba pracować miesiącami”

środa, 19 grudnia 2018 10:52 / Autor: Damian Wysocki
Cichy bohater kieleckiego stadionu. „Na taki stan, jak teraz, trzeba pracować miesiącami”
Cichy bohater kieleckiego stadionu. „Na taki stan, jak teraz, trzeba pracować miesiącami”
Damian Wysocki
Damian Wysocki

O murawie można rozmawiać z nim godzinami. Robert Łataś, bo o nim mowa dba o zielone nawierzchnie na kieleckich boiskach. Rankingi nie kłamią – płyta na Suzuki Arenie jest najlepsza w Polsce. – To zasługa całej ekipy, która każdego dnia spędza przy pielęgnacji wiele godzin – mówi skromnie greenkeeper.

Łataś dla Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Kielcach zaczął pracować przed młodzieżowymi mistrzostwami Europy w piłce nożnej w 2017 roku. Kilka miesięcy przed turniejem, na ówczesnej Kolporter Arenie doszło do pierwszej od dziesięciu lat wymiany murawy. Wysłużona płyta w ostatnich miesiącach swojej żywotności pozostawiała wiele do życzenia. Nowa od samego początku jest utrzymywana w rewelacyjnym stanie. Najpierw dobre opinie wystawiali jej młodzieżowi reprezentanci Anglii, Słowacji i Szwecji, później nasi ligowcy. Praca greenkeepera przy polskich, zmiennych warunkach pogodowych nie należy do najłatwiejszych. 

– Teraz mamy okres, w którym kumuluje się to, co robiliśmy od początku roku. Od pierwszego wysiewu nawozu startowego, przez kolejne zabiegi, pielęgnacje. To efekt tych wielu dni. To nie jest tak, że teraz stosujemy jakieś specjalne zabiegi. Ograniczyliśmy je do tych niezbędnych. Już nie nawozimy, podlewanie również jest ograniczone od października. Na taki stan, jak teraz, trzeba pracować miesiącami – mówi Łataś.

PRACA NA ORGANIŹMIE

Kielecka murawa została położona niespełna dwa lata temu. Z jej pierwotnego stanu nie zostało zbyt wiele. – Czas życia pojedynczego źdźbła trawy to czterdzieści dni. Murawa przywieziona jest jako jednorodny organizm. My po czasie dokonujemy dosiewek. Trawa mutuje, zmienia swój skład. Teraz pozostał mały genetyczny ślad, ale struktura został zmieniona niemal w stu procentach – tłumaczy grassmen.  

Jego praca oraz całego zespołu polega na ochronie murawy. Czynników, które źle wpływają na roślinę jest cała masa. – Murawa nie żyje spokojnie, ciągle jest w stresie. Sterem dla niej jest każdy zabieg: koszenie, wałowanie, aeracja. Do tego upały, zimno, zbyt sucho, zbyt wilgotno, wiatr – wylicza greenkeeper. – My musimy ją odpowiednio odżywiać, przygotowywać na zmiany pogody. Dla przykładu nasze boisko można podzielić na cztery różne strefy, gdzie różnie dociera słońce. W pewnym punkcie latem mamy je tylko godzinę lub dwie, musimy tylko tam dostarczać mniej wody, dobierać inne zabiegi. Chronić murawę przed chorobami. Nasze boisko nie jest zachwaszczone. Cętki, o które pytają często kibice to wiechlina roczna. To jest roślina, to natura, z tym nie musimy walczyć – tłumaczy Łataś.   

CHWALI POLSKA

Praca kieleckiego zespołu jest jednak zauważana w Polsce. Poza krnąbrnym pomocnikiem Jagiellonii Białystok – Arvydasem Novikovasem, nie znalazł się nikt, kto by powiedział o niej złe słowo. – To sukces wszystkich ludzi, którzy pracują przy tej murawie. Cieszymy się, że nasz obiekt jest wyróżniany. To daje motywację, ale utrzymać taki stan będzie bardzo ciężko – zaznacza Łataś. – Już teraz mamy dwie-trzy nowe murawy. Nasza będzie mieć już dwa lata. Po takim czasie w ligach zachodnich najczęściej już dochodzi do wymiany. My musimy ją utrzymać – przekonuje grassmen.

W bardzo dobrym stanie są również murawy na stadionach przy Szczepaniaka i Kusocińskiego, gdzie „żółto-czerwoni” na co dzień trenują, a młodsze roczniki rozgrywają swoje mecze. – Można powiedzieć, że teraz to już prawdziwa czołówka jeśli chodzi o bazę treningową. Po zamontowaniu podgrzewania przy Kusocińskiego jest więcej pracy, ale warto to robić. Z tych muraw też można korzystać przez określony czas, ale jest on wyśrubowany do maksimum. Cały czas te boiska są gotowe do użytku – mówi Łataś.

Trener "żółto-czerwonych"  Gino Lettieri na przygotowanie muraw na kieleckim obiekcie nigdy nie mógł narzekać. Nawet w lutym, podczas sporych mrozów podkreślał wysiłek całej ekipy przy doprowadzaniu boisk do stanu używalności. Czy włoski szkoleniowiec ma jakieś preferencje dotyczące murawy?

– Zdał się na nas. Woli zroszoną trawę, do szybszej piłki. Bardziej grząskie boisko zwykle przysparza nam więcej bramki. Cieszymy się, że podczas treningów zawodnicy szanują murawę. Najcięższe prace wykonują za liniami. Trenerzy przy ćwiczeniach taktycznych wykorzystują określone sektory. To pomaga rozłożyć obciążenia – wyjaśniał Łataś.

Kielecka murawa będzie miała teraz ponad miesiąc na odpoczynek. – Niebawem pójdzie spać. Dokonamy ostatnich zabiegów. Musimy ją wyczyścić, dostarczyć powietrza do strefy korzeniowej. To ułatwi nam start, ale i tak podczas lutowych spotkań trawa będzie wyglądała gorzej niż obecnie – kończył Łataś. Z tym "gorzej" nie chcę nam się wierzyć, a cichym bohaterom kieleckiego stadionu pozostaje życzyć optymistycznych prognoz pogody.

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO