Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

KOŚCIÓŁ

Świadczy o nas język

piątek, 09 marca 2018 16:12 / Autor: Tygodnik eM Kielce
Świadczy o nas język
Świadczy o nas język
Tygodnik eM Kielce
Tygodnik eM Kielce

Rozmowa z księdzem profesorem Stefanem Radziszewskim, prefektem w Zespole Szkół Sióstr Nazaretanek im. św. Jadwigi Królowej w Kielcach

- Tydzień Kultury Języka skłania do refleksji nad językiem. Czy nasza codzienna polszczyzna jest kulturalna?

- Nie brakuje ludzi, którzy wysławiają się bardzo kulturalnie. Niestety, na ulicach język daleki jest od wszelkich norm. Polacy nie przejmują się tym, do kogą mówią i kto ich słucha. A przecież nasi przodkowie oddawali życie za mowę ojczystą, abyśmy mogli na tej ziemi myśleć i mówić po polsku. Język jest związany z kulturą, która ma charakter duchowy. Między innymi dzięki językowi uczymy się dobroci, wiary, miłości. Jeśli to wyrugujemy, to stajemy się żebrakami. Kalectwem jest utrata języka, kiedy człowiek nie ma nic do powiedzenia, albo jeśli posiada jakąś iskierkę w sercu, ale nie potrafi jej wyrazić. Wtedy osiadamy na mieliźnie. Gadamy głupio, byle co i o byle czym, a nasze życie skazane jest na banalność i prymitywizm.

- Obserwujemy negatywne zjawiska językowe, na przykład wulgaryzmy.

- Dla niektórych są nawet elementem pożądanym. Coraz częściej mamy więc do czynienia z sytuacją, kiedy człowiek włącza jakiś wulgaryzm w swoją erudycyjną wypowiedź. Tymczasem wcześniej wiązały się one z przynależnością do środowiska przestępczego. Obecnie stały się sposobem ekspresji językowej i osoby będące na świeczniku licytują się nawet, kto komu w sferze językowej bardziej dołoży. Jest to ewidentny wstyd, bo to, co mówię, świadczy o mnie, o porządku lub chaosie, jaki panuje w moim wnętrzu. To, co człowiek myśli i czuje, wyraża przez to, co mówi i jak mówi. Należy też pamiętać, aby złym słowem nie siać zgorszenia. Jeśli aktor, polityk, nauczyciel, ksiądz będzie używał języka wulgarnego, ludzie pomyślą, że mogą ich naśladować. Zły przykład źle wpływa na innych.

- Innym zjawiskiem jest obmawianie, plotkowanie.

- Plotka, oszczerstwo, obmowa istnieją od początku świata, ale współcześnie jest na nie większe przyzwolenie. Obecnie zaczyna mieć to nawet charakter zabawy. Zjawisko, o którym mówimy zaczyna się od lenistwa w poszukiwaniu prawdy. Odkrycie prawdy skłania do wewnętrznego przynaglenia, że trzeba jej służyć. We współczesnej anty-kulturze i poprawności politycznej, która wyrasta z humanizmu ateistycznego, nie ma miejsca dla Boga, nie ma miejsca dla rodziny, w której ludzie sobie wzajemnie służą. Tam gdzie nie ma miłości i prawdy, szybko rodzi się plotkarstwo, oszczerstwo i – przywołajmy poetę – gadulstwo nicości, przeradzające się w nienawiść i kłamstwo.

- Obserwujemy też język nienawiści czyli hejt. Coraz więcej jest go na przykład w Internecie.

- Jeśli z naszego życia rodzinnego i narodowego wyrugujemy prawdziwe wartości, to w ich miejsce pojawi się pustka. Święty Ambroży z Mediolanu powiadał: „To, co mówisz, niech będzie pełne treści. Niech nie wychodzi z twoich ust żadne słowo zawieszone w próżni i pozbawione znaczenia”. W dawnych wiekach człowiek był zdolny do słuchania. Słuchał Boga, ponieważ Boga nie można nie słuchać. Słuchał drugiego człowieka, bo ten drugi uczył, w jaki sposób być bliżej Pana Boga. Dopiero wchłaniając to, co było miłością i mądrością, człowiek był zdolny do wypowiedzenia własnego słowa. Obecnie żyjemy w świecie totalnej wolności, każdy mówi byle co i byle jak, po to tylko, by zwrócić na siebie uwagę. Współczesny człowiek jest głęboko zagubiony. Nie jest zdolny, w swoim języku, do stworzenia więzi. Przez to pogrąża się samotności. Nawet jeśli chciałby o czymś powiedzieć, nie ma komu, tak bardzo jest zajęty sobą samym i swoim egoizmem. Stąd te plotki i złość, która objawia się w miotaniu przekleństw.

- Dziś posługujemy się wieloma anglicyzmami. Czy te słowa ubogacają nasz język?

- W czasach zaborów nie chcieliśmy być rusyfikowani lub germanizowani. Obecnie przyzwoliliśmy na opanowanie przez angielszczyznę języka ludzi zarówno młodszych, jak i starszych. Stało się tak, bo żyjemy w globalnej wiosce i wszędzie mamy podobne klisze językowe. Uważam, że nie jest problemem, gdy używamy pewnych słów pochodzących z angielskiego, jednak jeśli odbywa się to kosztem naszego języka, wtedy tracimy wrażliwość na jego piękno. Jeśli nie jesteśmy w stanie wyrazić czegoś po polsku, tylko rzucamy pustymi frazami z angielskiego, to jest to bardzo smutne. W języku uczymy się naszej tożsamości narodowej. To wyrasta z naszej tysiącletniej kultury. Jeśli pozwolimy, by nasza mowa wylądowała w koszu, to w pewnym sensie przyzwolimy na zdradę.

- Jaka była rola języka polskiego podczas zaborów?

- On spajał naród. Mieliśmy dzieła pisane ku pokrzepieniu serc, dzieła opłakujące bohaterów narodowych, ale też pokazujące życie ówczesnego społeczeństwa. Gdyby ich nie było, nie byłoby Polski. W rodzinach polska mowa odgrywała wielką rolę. Ludzie w tej codzienności bytowali z językiem i kulturą. Tak samo jest dziś, jeśli słowo i kultura są dla nas święte. Wówczas nie mamy problemu z wiarą i patriotyzmem. Natomiast jeśli to słowo zostanie pozbawione znaczenia, jeśli będzie bez większej wartości i ceny, to wtedy zagrożony zostanie byt narodowy. Wymaga to pracowitości, poczynając od domu rodzinnego, a kończąc na wielkich wydarzeniach, jak świętowanie stulecia odzyskania niepodległości.

- W Wielkim Poście fenomenem są pieśni pasyjne i Gorzkie Żale. Jaka jest rola języka w modlitwie?

- Przejmujące, jak bardzo dusza ludzka potrafi przyoblec się, przeobrazić w słowo. Są to modlitwy pokutne omodlone przez pokolenia, wzywające do nawrócenia. Przez grzech, choćby nawet najdrobniejszy, człowiek oddala się od Boga. Każdy z nas jest synem marnotrawnym, ale przy pomocy łaski Bożej można przezwyciężyć wszelki grzech. Modlitwa nie jest gadulstwem, ale wołaniem do Boga. Gorzkie Żale są tego przykładem. Nasza polska pobożność wyrasta z doświadczenia bólu, cierpienia. Naród polski też był umęczony, doświadczył wielu upokorzeń. Nie oznacza to jednak, że Polacy są narodem wybranym. Nie jesteśmy nim, lecz narodem umiłowanym. Bóg Polskę miłuje. Ona wiele wycierpiała. Nasza wolność była znaczona krzyżami. Pamięć i modlitwa są więc niezbędne.

- Jezus przestrzega, że „z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu” (Mt 12, 36).

- Wypowiadamy mnóstwo pustych słów i jeśli nie niosą one sensu, to siejemy w drugim człowieku pustkę. On nie czuje, że warto żyć. Często nie wie nawet, po co jest na tym świecie. Słowo zawsze zaprasza do działania i jest nośnikiem dobra lub zła. Jeśli znajdziemy czas, aby porozmawiać z mądrymi ludźmi, to od nich nauczymy się mądrości. Przez to wzrastamy. Dziś żyjemy szybko i byle jak. Chcemy mnóstwo posiadać i czasami zabiegamy o rzeczy, które nie mają większej wartości. Później człowiek uświadamia sobie, że to, co miało być szczęściem, okazuje się pustką. W czasach, kiedy coraz więcej ludzi pluje na tradycję, trzeba mocno trzymać się tego, co od wieków stanowi o naszej tożsamości, o tym, kim jesteśmy. Nie musimy zabiegać o jak największą liczbę polubień i znajomych na portalu społecznościowym. Bardziej powinniśmy się skupić na tym, aby być w relacji z ludźmi, których możemy nazwać przyjaciółmi. Prawdziwymi przyjaciółmi. Jeżeli człowiek ma z kim porozmawiać, jeśli ma kogoś, kto go wysłucha, to inaczej się czuje. Mnóstwo jest ludzi szlachetnych i dobrych; jeśli z nimi trzymamy, umacniamy w sobie to, co jest prawdziwą wartością. Pomaga w tym modlitwa, który wprowadza sacrum w przestrzeń języka. Modlimy się tymi samymi słowami, które wypowiadały przed nami poprzednie pokolenia. Te słowa – i Ten, który jest Słowem – prowadziły ich w stronę świętości. Nas również ocalą.

- Dziękuję za rozmowę.

Katarzyna Bernat

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO