KOŚCIÓŁ
Święty – uśmiechnięty. Wspominamy tych, którzy osiągnęli zbawienie
Zbliża się Uroczystość Wszystkich Świętych. Wbrew wszechobecnej refleksji i zadumie, powinna mieć ona bardzo radosny charakter. Tego dnia wspominamy bowiem wszystkich tych, którzy otrzymali nagrodę życia wiecznego w niebie. Jak się okazuje – radość i uśmiech pomaga w drodze do zbawienia.
„Kto się nawróci, ten się nie smuci”, śpiewała przed laty Arka Noego. Potwierdzają to liczne żywoty świętych, których oświecała łaska wiary i nadzieja na życie wieczne.
Nasze święto
Dzień Zaduszny w pewien sposób zdominował początek listopada. To sprawia, że bardzo często – szczególnie w polskich realiach – zapominamy i gubimy prawdziwy sens Uroczystości Wszystkich Świętych.
– To jest uroczystość nie tylko tych, którzy noszą to piękne i zaszczytne imię świętych i błogosławionych, ale to jest święto dla wszystkich wierzących. Zwróćmy uwagę na słówko „wszystkich”. Skoro „wszystkich”, więc także i moje święto. Skoro wszyscy, więc i ja, czyli to ja mam powód do radości, do szczęścia, bo ja jestem święty. Bóg mnie stworzył na swój obraz i zostałem odkupiony przez krew Chrystusa. Duch Święty daje mi łaskę. Z taką radością i szczęściem mogę iść przez życie i przez ten świat – tłumaczy ks. Stefan Radziszewski, proboszcz parafii Przemienienia Pańskiego na kieleckim Białogonie.
Jak dodaje kapłan, ten dzień może być doskonałą okazją do zatrzymania się i spojrzenia na innych z wdzięcznością i radością.
– Każdy potrzebuje przy sobie takich uśmiechniętych twarzy, mówiących o tym, że Bóg nas kocha, że jesteśmy wszyscy jedną rodziną, że mamy sobie pomagać w drodze do zbawienia. C.S. Lewis pisząc na temat radości zauważa że „Ci, którzy wiedzą, że Bóg jest z nimi przy śmierci, wiedzą również, że śmierci nie należy traktować zbyt poważnie” – podkreśla.
Czy Pan Bóg ma poczucie humoru?
– Skoro nas utrzymuje na tym świecie, to musi mieć i to na maksymalnym poziomie – odpowiada z uśmiechem ks. Stefan Radziszewski. – Pamiętajmy jednak o tym, że posiadanie poczucia humoru i opowiadanie kawałów to niekoniecznie oznaka świętości. Radość i pogoda ducha muszą mieć bowiem źródło w pokorze. Skłonność świętych do żartów świadczy o tym, że wiara nie jest tylko kategorią duchową, ale doskonale mebluje ona nam naszą głowę, pomagając w niezwykle błyskotliwym i inteligentnym przekazywaniu ważnych prawd.
Święci z humorem
Poczucia humoru u świętych nie brakowało. Najdobitniejszym przykładem jest nazywany patronem dobrego humoru św. Tomasz More, męczennik, który nie bał się stanąć w obronie wiary, moralności i Kościoła. Został za to ukarany karą śmierci przez ścięcie, a przed wykonanym wyrokiem był poddany psychicznym torturom. Kiedy szedł na szafot spotkał swojego płaczącego syna, który poprosił go o błogosławieństwo. Do oficera kierującego egzekucją powiedział zaś:
„Proszę cię, panie poruczniku, pomóż mi wejść na górę, z powrotem poradzę sobie sam”.
Humor nie opuszczał św. Tomasza mimo zbliżającego się spotkania ze śmiercią. Skazany uklęknął, zmówił modlitwę i zwrócił się do kata:
„Nabierz ducha, człowieku i nie lękaj się spełnić swej powinności. Moja szyja jest bardzo krótka, bacz zatem, byś krzywo uderzając nie stracił dobrej sławy”.
Z niezwykłego poczucia humoru słynął również św. Filip Neri, włoski kapłan, jeden z przywódców kontrreformacji, propagator oratorium i założyciel filipinów. Znany był z niezwykle trafnych, a zarazem zabawnych spostrzeżeń. „Smutny święty to żaden świetny”, podkreślał, a do napotkanego młodzieńca, który przesadził z perfumami i modą miał rzec: „Mój drogi, pachniesz jak raj, ale twoja dusza śmierdzi jak ulica!”. Na łożu śmierci, w 1595 roku, kazał odsunąć krzesła, by zrobić miejsce... Duchowi Świętemu. Umarł z uśmiechem. Rzym płakał, bo stracił świętego, który nauczył ludzi, że śmiech może być formą modlitwy.
Z humoru słynęli również bardziej współcześni święci, tacy jak św. Jan Paweł II, św. o. Pio, czy św. Jan XXIII. Ten ostatni został kiedyś zapytany: „Ojcze Święty, ile osób pracuje w Watykanie?”. Papież odpowiedział po chwili namysłu: „Około połowy”.
Humor przydatny w życiu
O radość, optymizm i znaczenie humoru zapytaliśmy eksperta, czyli Krzysztofa Kubalskiego, naszego redakcyjnego kolegę, a zarazem członka Kabaretu z Konopi.
– Święci to ci, którzy zaufali Bogu. Jeśli ufają Bogu, no to się nie lękają. Jak się nie lękają, to znaczy, że nie ma w nich pesymizmu, tylko optymizm, więc są pozytywnie nastawieni do życia. To wywołuje u nich także poczucie humoru i radość, którą widać też na zewnątrz. Możemy powiedzieć, że poczucie humoru to jest tak naprawdę efekt uboczny wiary i zaufania Bogu – zauważa.
– Ludzie weseli potrafią o wiele lepiej patrzeć na świat i mieć do niego dystans. Znacznie bardziej lubimy z nimi przebywać, niż z ponurakami. Uśmiech i radość to też ogromnie pozytywny wpływ na nasze zdrowie – dodaje.
Badania pokazują, że ludzie o wesołym usposobieniu żyją średnio siedem lat dłużej od tych ponurych. Śmiech z całą odpowiedzialnością możemy nazwać darmowym lekiem na wiele naszych problemów. Znacząco redukuje stres i wzmacnia odporność. Obniża ciśnienie, zmniejsza ryzyko depresji, a także redukuje nasz ból. Pozytywnie wpływa również na trawienie i sen. W trakcie naszej reakcji na dobry żart wyzwalana jest również endorfina, czyli tzw. hormon szczęścia oraz dopamina, poprawiająca nastrój i wzmacniająca motywację. Samo zdrowie – fizyczne i duchowe.



![[FOTO] Poznaj wyjątkowe świątynie jubileuszowe: Sanktuarium MB Smardzowickiej](/media/k2/items/cache/5604baa5486e51289f6bbb504f42aa6d_XS.jpg)
![[FOTO] Nowy magazyn Caritas Diecezji Kieleckiej](/media/k2/items/cache/066da897368242869c7877d607c01654_XS.jpg)
