Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

MIASTO

Co się stało z podpisami w sprawie referendum?

wtorek, 26 kwietnia 2016 12:28 / Autor: Piotr Natkaniec
Co się stało z podpisami w sprawie referendum?
Co się stało z podpisami w sprawie referendum?
Piotr Natkaniec
Piotr Natkaniec

Do prokuratury rejonowej trafiło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa w sprawie referendum dotyczącego odwołania Straży Miejskiej w Kielcach. Nie wiadomo, co się stało z kartami, na których zbierane były podpisy. Dawid Lewicki z partii KORWiN, inicjator referendum, twierdzi, że żadnych kart... nie było.

Pismo skierowane do prokuratury zostało dziś dostarczone przez przewodniczącego Rady Miasta Dariusza Kozaka oraz wiceprzewodniczącego Władysława Burzawę. Zwracają w nim uwagę na artykuł 14a ustawy o referendum lokalnym, w myśl którego „należy wskazać, że w przypadku niezłożenia wniosku o przeprowadzenie referendum jego inicjator dokonuje protokolarnego zniszczenia kart, na których zbierane były podpisy mieszkańców popierających inicjatywę przeprowadzenia referendum. Zniszczenie kart powinno nastąpić nie później niż po 3 dniach od upływu terminu, o którym mowa w art. 14 ust. 1 ustawy o referendum lokalnym. Jednocześnie protokół potwierdzający zniszczenie kart inicjator referendum niezwłocznie winien przekazać radzie jednostki samorządu terytorialnego.”

Wiadomo już, że referendum w sprawie odwołania Straży Miejskiej nie dojdzie do skutku, jednak do biura Rady Miasta nie dotarł wymagany protokół. Przypomnijmy, że inicjatorami referendum byli członkowie Partii KORWiN. Jak Dawid Lewicki, szef jej regionalnych struktur to tłumaczy?  - Nie spłynęły do mnie żadne podpisy. W pewnym momencie powiedziałem, żeby zaprzestać zbierania podpisów. Szczerze powiem, że nie pamiętam treści tej ustawy, bo nie ja się tym zajmowałem – mówi.

Dlaczego w takim razie jeszcze miesiąc temu w regionalnych mediach zapewniał, że organizatorzy zebrali kilka tysięcy podpisów, a w całym mieście pracuje kilkadziesięciu wolontariuszy? – Takie mieliśmy pierwsze informacje od osób, które nam pomagały. Jednak żadna karta z podpisami do nas nie trafiła. Nie wiem, co się z nimi stało – dodaje.

Takie tłumaczenia dziwią przewodniczącego Rady Miasta, Dariusza Kozaka – To co mówi pan Lewicki jest dość zabawne, szczególnie biorąc pod uwagę wcześniejsze doniesienia medialne. Pamiętajmy o tym, że ludzie podpisując się pod jakimkolwiek referendum podają swoje dane osobowe, więc nie można ot tak dysponować nimi w jakimkolwiek celu. Co się stało z podpisami? Tego nie wiem. Mogły na przykład zostać wykorzystane do referendum w sprawie odwołania prezydenta Lubawskiego. Prokuratura powinna teraz to wyjaśnić – twierdzi Kozak.  

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO