Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

MIASTO

Jarosław Karyś: Przewodniczący powinien być w miarę neutralny

poniedziałek, 14 czerwca 2021 20:25 / Autor: Weronika Karyś
Jarosław Karyś: Przewodniczący powinien być w miarę neutralny
Jarosław Karyś: Przewodniczący powinien być w miarę neutralny
Weronika Karyś
Weronika Karyś

Od wyboru Jarosława Karysia na przewodniczącego kieleckiej rady miasta minął tydzień. Jak ocenia wynik głosowania, co sądzi o decyzji Koalicji Obywatelskiej i w którą stronę według niego powinno podążać miasto? Zapraszamy do lektury wywiadu.

W czwartek (10 czerwca) po raz pierwszy prowadził Pan sesję rady miasta. Jak to jest znaleźć się po tej drugiej stronie?

Generalnie prowadziłem już kiedyś sesję, ale to było w trybie zdalnym. Nie byłem wtedy na sali sesyjnej, więc to zupełnie coś innego. Mimo że radnym jestem od wielu kadencji to nie ukrywam, że miałem tremę. Poza kilkoma potknięciami, z których zdaję sobie sprawę, myślę, że dobrze mi poszło. Radni nie mieli żadnych pretensji. Jestem pewny, że z sesji na sesję będę sobie coraz lepiej radził.

Za Pana kandydaturą opowiedziało się siedemnastu radnych. Czy ten wynik Pana zaskoczył, zszokował, a może dał nadzieję na przyszłość?

Może nie zaszokował, ale na pewno zaskoczył. Liczyłem, że uzyskam piętnaście głosów. Nie ukrywam, że przed sesją prowadziliśmy pewne rozmowy z klubem pana prezydenta Bogdana Wenty, który zadeklarował, że jest gotowy stanąć po mojej stronie. Arytmetyka, która rządzi w naszej radzie jest nieubłagana. Mamy jedenastu radnych z PiS, sześciu z PO, trzech z klubu pana prezydenta, czterech z Bezpartyjnych i Niezależnych i jedną radną niezrzeszoną. Nie mogło być innej układanki zakładając, że klub pana Kamila Suchańskiego zachowa się neutralnie. Stąd moje zaskoczenie, że tych głosów jest więcej niż bym się spodziewał. Warianty są dwa: albo moją kandydaturę poparli radni PO, co wydaje mi się mało prawdopodobne, wręcz niemożliwe, albo radni z klubu Kamila Suchańskiego zrobili taki dziwny ruch. Może to jest taka gra, żeby dodatkowo zamieszać i usprawiedliwić swoją druzgocącą porażkę. Tego nie wiemy dlatego, że głosowanie było tajne.

Przed sesją mówiło się o dwóch potencjalnych kandydatach na stanowisko przewodniczącego. Finalnie zgłoszono tylko Pana. W rozmowie z mediami szef PO Artur Gierada wyraził swoje niezadowolenie z braku przeciwnika twierdząc, że wówczas wybór nie byłby tak oczywisty. Jak pan się do tego odniesie?

Cóż mogę powiedzieć, chyba ma rację. Platforma popełniła błąd nie wystawiając własnego kandydata. Dla nas to dobrze. Nie będę ukrywał, że dzięki temu być może wynik głosowania był troszeczkę inny niż potencjalnie zakładaliśmy. Powinienem się tylko cieszyć, że nasz konkurent polityczny popełnia błędy. Natomiast należy podkreślić, że kandydat Platformy Obywatelskiej nie miał żadnych szans w tych wyborach. Poniekąd rozumiem więc obawy radnych koalicji, że nie chcieli się skompromitować. Jeżeli sam znalazłbym się w tej trudnej sytuacji też bym się bardzo wahał, czy wystawić kandydata.

Czyli, wbrew doniesieniom medialnym, między klubem Prawa i Sprawiedliwości, a Platformą Obywatelską nie zawiązała się żadna koalicja?

To czysta abstrakcja. Mówimy o dwóch klubach reprezentujących dwie, skrajnie odmienne partie. Tak się składa, że to nasz główny przeciwnik, jesteśmy sobie obcy ideologicznie i programowo. Różnimy się właściwie wszystkim. Jak można mówić o koalicji kiedy kilkadziesiąt godzin po głosowaniu na przewodniczącego przedstawiciele Platformy Obywatelskiej organizują konferencje prasową, na której bardzo niesprawiedliwie oceniają panią wiceminister Annę Krupkę. Wytłumaczenie tej sytuacji jest tylko jedno. Kamil Suchański nagrabił sobie na tyle, że nie znalazł uznania już u nikogo, bez względu na poglądy polityczne.

Jeśli podczas sesji radni zagłosowaliby przeciwko Pana kandydaturze wówczas obowiązki przewodniczącego przejąłby najstarszy radny. Kto by to był?

O ile dobrze pamiętam, to byłby pan radny Marian Kubik. Jednak mieliśmy bardzo dobrze policzone głosy. Naprawdę trudno byłoby uzyskać wynik poniżej trzynastu.

Zmiany stanowiskowe często niewiele mówią mieszkańcom, szczególnie tym, którzy na co dzień nie śledzą wszystkiego co dzieje się w Kielcach. Co w praktyce oznacza więc przejęcie przez Pana funkcji przewodniczącego? To korzystna zamiana z punktu widzenia żyjących w stolicy województwa świętokrzyskiego osób?

W radzie zasiada dwadzieścia pięć osób wybranych przez mieszkańców. My ich reprezentujemy i musimy ze sobą współpracować, niezależnie od poglądów politycznych. Można powiedzieć, że przewodniczący jest takim zwornikiem, który umożliwia radzie normalną, użyteczną pracę na rzecz miasta. To nie jest funkcja, w której się kreuje. Ona polega przede wszystkim na koordynowaniu tego, żeby radni nie tracili czasu na przepychanki, kłótnie czy uszczypliwości. Niezależnie od tego czy to członek Prawa i Sprawiedliwości, czy innej formacji politycznej, nie warto tracić czasu na jakieś złośliwości. Przewodniczący powinien być więc w miarę neutralny. Tak widzę tę rolę.

Zasiada Pan w radzie miasta już od czterech kadencji. Dobrze zna Pan miasto i mieszkających w nim ludzi. Jak w Pana głowie rysuje się przyszłość Kielc? Na czym powinniśmy się skupić? W którą stronę podążać?

To bardzo trudne pytanie. Myślę, że wszyscy zastanawiamy się, w którą stronę pójść. Nie ulega wątpliwości, że Kielce się wyludniają. Statystyki pokazują, że mieszkańców jest coraz mniej. Nie jesteśmy wielkim miastem, mamy swoje ograniczenia, ale według mnie Kielce powinny się rozwijać w kierunku poszerzenia możliwości pracy, szczególnie dla młodych ludzi, bo to właśnie oni uciekają. Co prawda staramy się robić w tym temacie jak najwięcej, ale efekt nie jest do końca zadowalający. Kolejną kwestią jest jakość życia. Musimy pilnować takich elementów jak ekologia czy komunikacja. Bez tego Kielce mają małe szanse na rozwój. Tych problemów jest oczywiście dużo więcej. Musimy po prostu dać miastu szansę.

Jakie błędy popełniał poprzedni przewodniczący, których Pan będzie się starał nie popełniać?

Moim zdaniem, pan Kamil Suchański nadużywał swojej pozycji. Oczywiście, można powiedzieć, że prawa nie łamał. Chociaż myślę, że były pewne sytuacje, w których można by było powiedzieć, że statut został nadużyty. Pamiętajmy, że pozycja przewodniczącego jest znacząca. Ma bowiem prawo do komentarzy i korygowania dyskusji, zabierania i dawania głosu. Te wszystkie elementy w wykonaniu pana przewodniczącego były nadużywane. Nie chce nikogo krytykować. Pan Kamil poniósł klęskę, a nie można kopać leżącego. Ale faktem jest, że pozwalał sobie na ciągłe komentarze, uszczypliwości, rozbudowywanie dyskusji do granic możliwości i ciągłe bycie w centrum dyskusji. Ja nie widzę tak roli przewodniczącego.

Czy z racji objęcia stanowiska przewodniczącego zrezygnuje Pan z funkcji szefa Prawa i Sprawiedliwości? Kto mógłby pana zastąpić na tym stanowisku?

Byłoby mi trudno połączyć te dwie, bardzo ważne i czasochłonne funkcje. Dlatego też zrezygnuje ze stanowiska szefa klubu Prawa i Sprawiedliwości. Po mojej rezygnacji nastąpią wybory. O tym, kto mógłby mnie zastąpić i jakie są oczekiwania naszych lokalnych władz pozwoli pani redaktor, że nie będziemy rozmawiać.

Na tym jednak nie koniec zmian, bo dotychczas pełnił Pan również funkcje wiceprzewodniczącego rady miasta. Kiedy poznamy Pana zastępcę i kto mógłby nim zostać?

W środę odbędzie się sesja nadzwyczajna w tej sprawie. Nie będę ukrywał, że dzieje się to na wniosek klubu pana prezydenta. To właśnie Projekt Wspólne Kielce, jako jedyny, nie ma przedstawiciela w prezydium rady miasta. Uważam, że im to się po prostu należy. To naturalna sytuacja, kiedy wszystkie kluby mają swojego przedstawiciela w prezydium. Wtedy łatwiej jest wszystko ustalać. Trudno powiedzieć, dlaczego tak długo rada funkcjonowała inaczej. Teraz chcemy to naprawić.

Nadzwyczajna sesja rady miasta w sprawie powołania nowego wiceprzewodniczącego odbędzie się już w najbliższą środę, 16 czerwca, o godzinie 16:30.

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO