Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

MIASTO

Karuzela przy Ściegiennego

piątek, 28 marca 2014 23:40 / Autor: Mateusz Żelazny
Karuzela przy Ściegiennego
Karuzela przy Ściegiennego
Mateusz Żelazny
Mateusz Żelazny

To był niesamowity wieczór na Kolporter Arenie. Dzisiejszy mecz przyniósł nam wszystko, ogromne emocje, przerwane spotkanie, gole, kartki i rzut karny. Zabrakło tylko jednego. Zwycięstwa...

Korona do meczu przystępowała pewna swych możliwości. Dobra pierwsza połowa w Białymstoku i świadomość błędów które należy i można wyeliminować sprawiała, że tu w Kielcach wiara w zwycięstwo była mocna. Mecz był niczym dobry thriller, który wyszedł spod ręki Hitchcocka. Najpierw trzęsienie ziemi a później już tylko mocniej. Pierwszy trafił Siergiej Chiżniczenko. Po dobrym podaniu Janoty wytrzymał napór przeciwnika i wykorzystał sytuację jeden na jednego. Takich setek Kazach miał później jeszcze kilka, niestety żadnej nie wykończył. Szczęśliwie w jednej z sytuacji nie trafiając w piłkę otworzył drogę do bramki Trytce. Było 2:0 i euforia na trybunach. Asystował Paweł Golański. Zanim jednak podwyższyliśmy prowadzenie mecz został przerwany na prawie półgodziny. Oprawa kibiców wymknęła się spod kontroli i gęsty dym z odpalonych rac na długo uniemożliwił grę. Sędzia Krzysztof Jakubik nakazał nawet obu jedenastkom powrót do szatni. Kary jakie spadną na klub w tej sytuacji są nieuniknione. Pierwsza połowa po przymusowej przerwie, poza bramką na 2:0 zaznaczyła się wyraźną przewaga Korony, która wciąż naciskała portowców. Mylił się jednak ten kto sądził ze jest już po meczu i emocje się skończyły. Te miały dopiero uderzyć. Po zmianie stron Korona zrobiła to do czego nas już przyzwyczaiła. Gasła z minuty na minutę. Było coraz bardziej niebezpiecznie, aż w końcu padł cios numer jeden. Autor - Marcin Robak. Zawodnik, którego występ w tym spotkaniu z powodu tragedii rodzinnej stanął pod znakiem zapytania, pokazał nie tylko ogromny hart ducha, ale przede wszystkim niebanalne umiejętności. Z rzutu wolnego za pomocą prawej nogi uderzył w mur i kiedy wszystkim wydawało się że niebezpieczeństwo minęło, Robak dopadł do piłki i huknął po raz drugi. Tym razem z lewej. Zbigniew Małkowski był bez szans. W szeregi Korony wkradło się przerażenie. Z wysokości trybun widać było, że zawodnicy boją się powtórki z poprzednich spotkań i co więcej, nie potrafią temu zapobiec. Widział to też trener Pacheta, ale jego żywiołowe gesty przy linii też na niewiele się zdały. Drugi cios był niczym kometa która spadła na sam środek boiska. Faul Piotra Malarczyka na Filipie Kozłowskim przyniósł drugą żółtą kartkę dla naszego stopera i rzut karny dla przyjezdnych. Przewinienie zdarzyło się niemal idealnie na granicy „szesnastki”. I to właśnie stało się przyczyną do awantury w której brylował głównie Aleksandar Vuković. Dobre pięć minut minęło zanim kartki i nieugięta postawa sędziego Jakubika ugasiły gorące głowy. Trybuny skandowały „Złodzieje!” a Robak trafił po raz drugi tego wieczoru. Tym razem z „wapna”. Podczas konferencji trener Wdowczyk powie, że niezależnie od wyniku to napastnik portowców już przed meczem został bohaterem spotkania. Powtórki nie rozwiały niczyich wątpliwości aczkolwiek decyzja arbitra wydaje się słuszna. Linia szesnastki jest jej integralną częścią i faul popełniony w tym miejscu skutkuje rzutem karnym. Inna sprawa że sami jesteśmy sobie winni bo to nasza gra w drugiej połowie doprowadziła do „obrony Częstochowy” co prowadziło do sytuacji stykowych w pobliżu bramki. Do zakończenia spotkania wynik nie uległ zmianie ale emocji nie zabrakło i po końcowym gwizdku. Kielczanie nie mogąc pogodzić się z rezultatem ruszyli na arbitra, który potrzebował eskorty do szatni.

 

Który to już raz? Ile jeszcze takich spotkań? Owszem po takich meczach można mieć pretensje do całego świata w tym również arbitra. Na konferencji potwierdził to trener Pacheta. Można, ale największe pretensje koroniarze powinni mieć do siebie samych bo to oni mieli los tego meczu w rękach. Los, który z łatwością wypuścili. Co się dzieje z Koroną po przerwie? Odpowiedzi brak...

[mż]

 

Powiedzieli po meczu:

{audio}Przemysław Trytko|trotyl.mp3{/audio}

{audio}Vanja Marković|vaniuszka.mp3{/audio}

{audio}Hernani - Obrońca Pogoni|hernani.mp3{/audio}

{audio}Radosław Janukiewicz - Bramkarz Pogoni|janu.mp3{/audio}

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO