PUBLICYSTYKA
Coraz gorzej?
Świętokrzyskie wlecze się w ogonie województw mających wpływ na produkt krajowy brutto. Jak podają wstępne szacunki GUS za 2013 rok, na region przypada jedynie 2,4 proc. ogólnej sumy PKB. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ w naszym województwie firmy upadają, a ludzie idą na bruk.
Województwo świętokrzyskie jako jedyne w kraju zanotowało spadek PKB w cenach bieżących. Jest on niższy o 0,2 proc. – Wykazujemy jedynie regres, nie rozwój – mówi Waldemar Bartosz, przewodniczący „Solidarności” w Świętokrzyskiem.
Odzwierciedleniem tych statystyk jest stopa bezrobocia w regionie, wynosząca obecnie 14,2 proc. Prawie 80 tys. mieszkańców województwa pozostaje bez zatrudnienia, w tym niespełna 70 tys. nie ma już prawa do zasiłku. – Co czwarta rodzina jest dotknięta ubóstwem. Musi żyć za cudze pieniądze, bądź pracować na czarno. Dodajmy, że bezrobotni do 25 roku życia stanowią 19 procent wszystkich pozostających bez pracy. Nic dziwnego, że młodzi uciekają nie tylko z województwa, ale również Polski – komentuje Bartosz.
W regionie brakuje miejsc pracy. Dlaczego? Między innymi dlatego, że w latach 2012-2014 upadło wiele małych i średnich firm. – Zlikwidowane zostały prawie wszystkie przedsiębiorstwa PKS w naszym województwie. Ostało się tylko to w Ostrowcu Świętokrzyskim, ale i tak nie wiadomo, co z nim będzie. Jest jeszcze PKS w Staszowie. Łącznie to tysiące miejsc pracy – zauważa przewodniczący Bartosz.
Obok firm transportowych, padały również zakłady przemysłowe. Kilkaset osób straciło pracę po upadłości spółki TEMA, kolejni bezrobotni powiększyli statystyki w wyniku upadłości koneckiego Kowentu. – Ta mająca miejsce około 6 lat temu prywatyzacja była bardzo źle przeprowadzona. Firmę sprzedano za niewielkie pieniądze człowiekowi, który nie bardzo znał jej profil produkcji. Po kilku latach nieudolnej działalności zabrakło pieniędzy na pensje. Skończyło się upadłością – przypomina Bartosz. Jego zdaniem w tym przypadku zabrakło dbałości ze strony Ministerstwa Skarbu Państwa.
Podobnej opieki resortu zabrakło także w przypadku Kieleckich Kopalni Surowców Mineralnych. Spółka, w rok od prywatyzacji, została postawiona w stan upadłości układowej, przemianowanej niedawno w upadłość likwidacyjną. Obecnie syndyk stara się o nowego inwestora dla „Marmurów”. Jeśli go nie znajdzie - w regionie zniknie prawie 300 miejsc pracy.
Warto przypomnieć sobie także o Browarze Kielce. – Decyzję o jego likwidacji podjął podmiot zewnętrzny, czyli Belgowie. To było nowoczesne przedsiębiorstwo, które zostało wywiezione z naszych okolic. Pracowało w nim kilkaset osób – wspomina Waldemar Bartosz.
Z gospodarczej mapy województwa świętokrzyskiego zniknęły też trzy cukrownie oraz drukarnia RR Donnelley, zatrudniająca w Kielcach 300 osób. – Dodajmy jeszcze cztery spółki pana Glity z Jędrzejowa i kilkanaście innych upadłości różnych firm w roku poprzednim. To daje tysiące utraconych miejsc pracy.
Zdaniem przewodniczącego „Solidarności”, dużym problemem gospodarczym dla województwa są przenosiny stąd dyrekcji wielkich firm do większych miast. Bartosz przypomina, że swoje siedziby w Świętokrzyskiem miały między innymi Poczta Polska, Ruch S.A., PKN Orlen i Narodowy Bank Polski. – Słyszymy głosy, że to nie jest istotne. Wręcz przeciwnie! Pamiętajmy znane powiedzenie „bliższa koszula ciału”. Teraz znacznie trudniej się rozmawia, a możliwości rozwoju są ograniczone. Bez naturalnego lobbingu znaczymy coraz mniej.
Niestety, nic nie wskazuje na to, by sytuacja zaczęła się poprawiać. Pytanie: czy będzie jeszcze gorzej?
Maciej Urban