Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

PUBLICYSTYKA

Biegać dla innych

poniedziałek, 23 grudnia 2019 07:28 / Autor: Beata Kwieczko
Biegać dla innych
Biegać dla innych
Beata Kwieczko
Beata Kwieczko

Tomasz Sobania ma 21 lat, ale mimo młodego wieku wydał już trzy książki i zaliczył wiele niezwykłych osiągnięć. Jednym z nich jest bieg charytatywny przez całą Polskę, podczas którego w 18 dni pokonał ponad 750 kilometrów.

Tomek to młody, skromny, pełen energii i pomysłów chłopak. Na co dzień studiuje zaocznie teologię ogólną na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Jego ogromną pasją jest bieganie, podróżowanie i pisanie książek. Pierwszą z nich, powieść dla młodzieży „Speculo” wydał w wieku 17 lat. Potem były kolejne - „Nowy świt” oraz „7 dni i 300 km biegu. Opowieść 19-latka”, w której opisuje swój bieg do Santiago de Compostela w Hiszpanii. 

- Zanim zacząłem pisać, przeczytałem bardzo dużo książek. Miałem swoje pomysły i przystąpiłem do pracy z wielką wiarą, ale po napisaniu pierwszej powieści okazało się, że się nie udała i poniosłem porażkę. Dopiero druga była już na tyle dobra, że udało mi się ją wydać. To też nie było takie łatwe, bo musiałem na ten cel zebrać prawie siedem tysięcy złotych. To było moje pierwsze spełnione marzenie po sześciu latach pracy. Od tamtej pory co dwa lata wydaję kolejne książki - opowiada Tomasz.

Od tego się zaczęło

Wspomniany już bieg do Santiago de Compostela był samodzielnie przygotowaną wyprawą i miał jasny cel: pomoc małej, niepełnosprawnej Laurze Zawadzie. Z kolei w tym roku Tomek pomógł Dominice Hawryluk, matce trójki dzieci, która choruje na nowotwór piersi. 

- Traktuję bieganie jak sport i ogromne wyzwanie, które daje mi mnóstwo satysfakcji, ale z drugiej strony staram się przy okazji pomagać, bo wiem, że jest taka możliwość - tłumaczy Tomek. A skąd wziął się pomysł na bieganie?

- Swoją przygodę zacząłem od tego, że musiałem biec, żeby zdążyć na pociąg, do szkoły albo do kościoła. Potem, kiedy zbliżały się moje 18 urodziny, postanowiłem, że zrobię coś, co zapamiętam do końca życia, dlatego przebiegłem 30 kilometrów z Toszka na Górę świetej Anny, rok później była Jasna Góra i 70 kilometrów i tak sobie dokładałem kolejne kilometry, zadając pytanie, co dalej. W ten sposób w zeszłym roku przebiegłem 300 kilometrów szlakiem świetego Jakuba do Santiago de Compostela, a w tym roku z Zakopanego do Gdyni, pokonując ponad 750 kilometrów w 18 dni - opowiada 21-latek.

Bieg to też modlitwa

Tomek wystartował 29 lipca z Zakopanego i codziennie przez 18 dni pokonywał dystans 42 kilometrów podzielony na etapy. Nie ukrywa, że to było trudne wyzwanie i zdarzały się kryzysy. 

- Już na początku pojawiły się różne kłopoty, więc miałem wątpliwości, czy dam radę. Tak było na przykład, kiedy mijałem tablicę „Gdańsk 720 km”. Wtedy pomyślałem: „Jak ja tam dobiegnę?”. Po drodze były odciski, ból kolan, bałem się, że moje buty nie wytrzymają biegu, ale budziłem się rano i modliłem, żeby Pan Bóg dał mi siłę przebiec dystans, który sobie wyznaczyłem.

Tomek zakończył bieg 15 sierpnia w Gdyni. Przebiegł w sumie 756 kilometrów. Oprócz pomocy wspomnianej Dominice i sportowego wyzwania, to co zrobił, miało dla niego również wymiar duchowy. - Na trasę zabrałem mnóstwo intencji i była to też dla mnie pewnego rodzaju pielgrzymka. Modliłem się i wiedziałem, że modli się za mnie wiele osób. To mi dodawało siły. Zakończenie biegu było chwilą, których się nie zapomina - mówi biegacz.

Dla małej Laury udało się zebrać trzy tysiące, a dla Dominiki prawie 30 tysięcy złotych. Już teraz Tomek planuje kolejny bieg charytatywny, który odbędzie się w przyszłym roku. Tym razem pobiegnie z Jasnej Góry do Rzymu dla 16-latki chorej na nowotwór. Chce pokonać 1500 kilometrów. 

- O tej dziewczynie powiedziała mi moja koleżanka, a ja pomyślałem, że jest młodsza ode mnie, a może mieć przekreślone całe życie. Chcę się przyłożyć do tego biegu, żeby uzbierać dla niej jak najwięcej pieniędzy. Teraz jestem na etapie przygotowań, szukania sponsorów, organizowania wyprawy i mam nadzieję, że wszystko uda się tak, jak do tej pory - opowiada.

Ma na wszystko czas

Oprócz tego, że Tomek biega i pisze, może pochwalić się też tym, że przepłynął Ocean Atlantycki na pokładzie Daru Młodzieży w trakcie Rejsu Niepodległości i odwiedził łącznie 17 krajów świata. Teraz pracuje nad kolejną książką, trenuje bieganie i amatorsko występuje w spektaklach teatralnych. Jak udaje mu się to wszystko pogodzić?

- To nie jest dla mnie żaden problem, ponieważ bardzo lubię robić wiele rzeczy na raz. Mogę wtedy dobrze wykorzystywać mój czas, wyciskać z każdego dnia tyle, ile się da i mam wrażenie, że im więcej robię, tym więcej wolnego znajduję na dodatkowe zajęcia. Nie muszę pracować osiem godzin dziennie i studiować od poniedziałku do piątku. Staram się też dobrze planować zajęcia. Oprócz tego mam ogromne wsparcie ze strony rodziny i przyjaciół. Kiedyś bywało różnie, bo musiałem sporo udowadniać i pokazywać, że z tego co robię da się żyć, że nie jestem oderwanym od rzeczywistości artystą, tylko chłopakiem z konkretnym planem i marzeniami. Teraz mogę liczyć na swoich bliskich i jestem im za to bardzo wdzięczny - kwituje.

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO