Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

PUBLICYSTYKA

Kłopoty z wynajmem mieszkań. Więcej lokali niż wynajmujących

poniedziałek, 12 maja 2014 08:40 / Autor: Katarzyna Bernat
Kłopoty z wynajmem mieszkań. Więcej lokali niż wynajmujących
Kłopoty z wynajmem mieszkań. Więcej lokali niż wynajmujących
Katarzyna Bernat
Katarzyna Bernat

Pozornie wydaje się, że posiadanie drugiego mieszkania - na przykład odziedziczonego w spadku - i jego wynajem to kapitalna inwestycja. Bo niewiele robimy, a zarabiamy krocie. Nic bardziej mylnego.

Ich właściciele nie mają łatwego życia. Bo podnajemcy potrafią nieźle narozrabiać: demolują pomieszczenia, hałasują, unikają płacenia czynszu. A to wcale nie jedyny problem.

Wynająć cztery kąty w Kielcach jest niezwykle trudno; przyznają to pytani przez nas właściciele agencji nieruchomości. – To precedens. Mieszkań na rynku jest dużo, a chętnych na wynajem jak na lekarstwo. Szczerze mówiąc, nie pamiętam, żeby kiedykolwiek było tak źle – mówi Maria Kostrzewa z Biura Nieruchomości Medium Serwis. Ogromny zastój widać gołym okiem w Internecie. Niektóre lokale – przynajmniej na zdjęciach – wyglądają naprawdę pięknie, ale przez długie miesiące nie mogą znaleźć chętnych do zamieszkania. Dlaczego?

Ceny mocno w dół

Według agentów nieruchomości, przyczyn należy szukać w zastoju na rynku pracy. - Mało osób przyjeżdża za chlebem do Kielc. Bardzo zmniejszyła się też liczba klientów, którzy wynajmowali najbardziej luksusowe cztery kąty. Sytuacja jest o tyle trudna, że chętnych na wynajem ubywa, a mieszkań jest coraz więcej – wyjaśnia Kostrzewa.

Kiedyś dodatkowe locum było kapitalną inwestycją. Spora część osób dostawała je w spadku po dziadkach lub rodzicach. Nie decydowała się na sprzedaż, zostawiając je dla potomstwa. Inni kupowali nieruchomość w celach komercyjnych, uznając to za doskonałą lokatę kapitału. – Co prawda przez ostatnie 4-5 lat ceny stanęły w miejscu, ale wcześniej trend był inny. Właściwie co roku mieszkanie zyskiwało dziesięć procent na swojej wartości. Do tego należało doliczyć stały dochód z wynajmu, bo wtedy nie istniał większy problem ze znalezieniem chętnych – dodaje Kostrzewa.

Jeszcze kilka lat temu to właściciele przebierali w ofertach najemców. Dzisiaj jest inaczej. - Niektórzy, chcąc cokolwiek zarobić, zdecydowali się na znaczną obniżkę opłat. W przypadku typowych mieszkań dwupokojowych cena za wynajem wynosi dzisiaj 700-800 złotych plus czynsz i media. To nawet o 200 złotych mniej rok temu! W przypadku lokali o wyższym standardzie różnica wynosi nawet 400 złotych. Nikt się tego nie spodziewał – mówi właścicielka Medium Serwis.

Pijaństwo i wandalizm

Jednak nie wszyscy się decydują na obniżkę. – Mam bardzo złe doświadczenia z wynajmem, więc mieszkanie od trzech lat stoi puste. Co miesiąc muszę wydawać kilkaset złotych na jego utrzymanie, lecz nie zamierzam oddawać go komuś za bezcen. Za bardzo mi go żal, zwłaszcza po ostatnich historiach – wyjaśnia Mariola Ząbek, która dysponuje drugim lokalem na Barwinku.

Kiedyś pani Mariola wynajmowała mieszkanie menedżerowi włoskiej firmy inwestującej w Kielcach. Umowa była realizowana bez problemu – lokator dbał o locum, czynsz płacił regularnie. Włosi jednak wyjechali z Kielc i mieszkanie zostało puste.

- Wtedy zaczęło się najgorsze – wspomina kielczanka. – Najpierw wynajęłam pewnej rodzinie. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało w porządku: kochające się małżeństwo z długo wyczekiwanym dzieckiem. Mąż twierdził, że jest biznesmenem, wydawało się, że nie mają problemów z pieniędzmi. Niestety, rzeczywistość okazała się zgoła odmienna. Nie chcieli płacić. Pieniądze otrzymywałam dopiero po kilkukrotnych upomnieniach, ale nie wszystkie. Czasami lokator wyciągał z portfela dwieście złotych i mówił, że więcej nie ma. Po pewnym czasie małżeństwo uciekło za granicę, bo prawdopodobnie ilość długów stała się dla nich niebezpieczna. A do mojego mieszkania do dzisiejszego dnia przychodzą ponaglenia o zapłatę za kablówkę i Internet. Na szczęście umowy były podpisane na nazwisko mężczyzny – mówi.

W tym przypadku pani Mariola straciła sporo pieniędzy (których nie odzyskała do dziś) i nerwów, ale przynajmniej nadal miała mieszkanie w dobrym stanie. – Niestety, wynajęłam lokal firmie budowlanej, pracującej przy remoncie jednej z galerii handlowej. Zapewniono mnie, że w moich trzech pokojach zamieszka maksymalnie trzech pracowników – opowiada.

Tak nie było. – Od sąsiadów dowiedziałam się, że chwilami przebywało tam nawet kilkanaście osób. Mieszkanie zostawili w opłakanym stanie. Zniszczyli meble, łóżka, urządzenia kuchenne. Żeby jakoś przywrócić lokal do porządku, sprzątaliśmy przez tydzień. Długo walczyłam o odzyskanie pieniędzy za straty, mimo że przy podpisywaniu umowy sporządzaliśmy protokół dotyczący wyposażenia. Ponadto w trakcie wynajmu lokatorzy zachowywali się skandalicznie. Imprezy zakrapiane alkoholem były na porządku dziennym. Zdarzało się, że w środku nocy sąsiedzi alarmowali mnie telefonicznie, że na klatce schodowej leży pijany lokator, który zagradza im drogę. Kazano mi natychmiast coś tym zrobić! To było koszmarne – mówi pani Ząbek.

Nie tak łatwo wyrzucić

Takie problemy są doskonale znane agentom nieruchomości. – Kiedyś tego nie było. Nie wiem, może to bieda zdegenerowała społeczeństwo? Ludzie nagminnie przestają płacić za wynajem i generują długi. Co gorsza, właściciele niewiele mogą z tym zrobić – mówi Kostrzewa.

A to dlatego, że nawet jeżeli lokator nie płaci czynszu, właściciel nie może wyrzucić go z dnia na dzień. W myśl prawa najpierw wręcza mu wypowiedzenie. Po jego upływie najemca powinien się wyprowadzić. Nie zawsze jednak chce. Co wtedy? Można wystąpić do  sądu rejonowego o eksmisję i udać się z wyrokiem do komornika. Ten jednak nie wykona go, gdy lokator nie ma zapewnionego lokalu zastępczego. Jak więc widać wygonienie z mieszkania niechcianego lokatora jest zadaniem doprawdy karkołomnym.

Tomasz Porębski

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO