Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

PUBLICYSTYKA

Niepokonana Brygada Świętokrzyska

piątek, 11 lipca 2014 11:12 / Autor: Katarzyna Bernat
Niepokonana Brygada Świętokrzyska
Niepokonana Brygada Świętokrzyska
Katarzyna Bernat
Katarzyna Bernat

Brygada Świętokrzyska Narodowych Sił Zbrojnych – niewielu zna jej historię, choć mogłaby ona posłużyć za scenariusz trzymającego w napięciu filmu akcji. Żołnierzom Brygady udała się rzecz niemal niemożliwa: wymknęli się z okupowanej Polski, manewrując między dwoma potężnymi armiami: niemiecką i sowiecką. Po drodze Brygada dwukrotnie zwiększyła liczebność i brawurowo wyzwoliła obóz koncentracyjny w Holiszowie. 11 sierpnia minie 70 rocznica jej utworzenia.

- Brygada Świętokrzyska to wyjątkowy oddział na tle innych formacji partyzanckich – twierdzi prof. Jan Żaryn, historyk z Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie. Powstała w sierpniu 1944 roku na terenie okręgu kieleckiego Narodowych Sił Zbrojnych. Cztery miesiące później liczyła ponad 800 żołnierzy. Po przejściu na drugą stronę frontu niemiecko-sowieckiego - już ponad 1400. Fenomenem jest to, że walczyła zarówno z niemieckimi, jak i z komunistycznymi oddziałami i odnosiła zwycięstwa. Niemcy bali się jej jak ognia. Co ciekawe: Brygada prowadziła równocześnie bogate życie oświatowe. Napływali do niej wykształceni ludzie, którzy uczyli historii Polski, a nawet wydawali prasę. Dowódca Antoni Szacki, „Bohun”, „Dąbrowski” zdobył sobie olbrzymi autorytet.

- W styczniu 1945 roku dowództwo podjęło dramatyczną decyzję o wyprowadzeniu Brygady z Polski. Dramatyczną, bo operacja miała teoretycznie niewielkie szanse powodzenia. Przyszłość partyzantów była niepewna, zdawali sobie sprawę, że mogą podzielić los żołnierzy AK, których NKWD likwidowało na Kresach Wschodnich. Dlatego dowództwo Brygady postanowiło przebić się przez front niemiecki na Zachód i dotrzeć do generała Władysława Andersa. Liczono, że później wejdą do Polski z Zachodu oddziały sojusznicze, wyzwalając nasz kraj spod okupacji sowieckiej. Tadeusz Siemiątkowski nazwał ten manewr: „Taniec na linie nad przepaścią”. Bo była to gra między wymordowaniem żołnierzy, a kolaboracją ze śmiertelnym wrogiem – wyjaśnia prof. Żaryn.

„Taniec na linie nad przepaścią”

- Przejście przez front niemiecki na siłę nie wchodziło w rachubę. Próbowano takiego manewru, ale Niemcy ostrzelali Brygadę, zginął jeden żołnierz. Należało podjąć negocjacje z wrogiem, z którym od pięciu lat trwała wojna. Pamiętajmy, że marsz Brygady przebiegał w warunkach bojowych - Niemcy i Sowieci ostrzeliwali się wzajemnie. Naziści zażądali więc udziału polskich żołnierzy w walkach. Dowództwo Brygady nie zgodziło się, ale niemal natychmiast zagrożono aresztowaniami i wyrokami śmierci dla żołnierzy i oficerów.

Podjęto więc rozmowy z Niemcami. Stawką był udział w powstającym legionie antybolszewickim. Dowództwo uznało, że Polacy mogą wybrać ochotników, których niemieckie samoloty zrzucą na tyły frontu niemieckiego. Nie zgodzono się jednak, aby żołnierze walczyli na pierwszej linii. Uzasadniano, że są partyzantami i nie mają doświadczenia frontowego. Tak grano na zwłokę przez kilka tygodni. Rozkazy, które się zachowały, nie pozostawiają najmniejszych złudzeń, że ze strony polskiej były to tylko działania pozorowane. Dowództwo chciało w odpowiednim momencie wyrwać się Niemcom i w tym samym składzie liczebnym przebić do wojsk amerykańskich.

Do marca 1945 roku Brygada wystawiła cztery grupy spadochronowe i jedną pieszą; zostały wyszkolone przez oficerów niemieckich. Grupy otrzymały od swojego dowództwa podstawowy rozkaz: mają nie słuchać Niemców. Ich zadaniem było skontaktowanie się z komendantem głównym NSZ, gen. Zygmuntem Broniewskim ps. „Bogucki”.

Gdy wspomniane grupy wyszły, nad dowództwem zawisła groźba kolejnej tury negocjacji. Nie chcąc kolaborować - przecież w efekcie tych rozmów Polacy mieli stać się stroną walczącą na rzecz III Rzeszy - dowództwo podjęło decyzję o ucieczce z miejsca stacjonowania. Rozpoczął się kolejny etap marszu – opowiada prof. Żaryn.

Wyzwoliciele obozu

- Brygada nawiązała kontakt z partyzantką czeską, którą nasi żołnierze szkolili. Pod koniec marszu, zanim nawiązali kontakt z Amerykanami, dokonali czynu niezwykłego. Wyzwolili obóz koncentracyjny w czeskim Holiszowie, w którym więziono około 1500 tysiąca kobiet z całej Europy. Gestapowcy już mieli je wymordować, jednak niespodziewany atak Brygady i zajęcie miasteczka spowodowało, że więźniarki - głównie Francuzki, Żydówki i Polki - zostały uratowane.

5 maja 1945 roku Brygada dotarła do Amerykanów, niezwykle zaskoczonych, że witają ich… polscy żołnierze. - Zrobiło to na nich tak duże wrażenie, że poprosili międzynarodowych dziennikarzy, aby poinformowali świat o wyczynie Brygady Świętokrzyskiej. Nie wierzono, iż można było, manewrując między dwoma potężnymi armiami, przebyć setki kilometrów z kieleckich lasów na skraj Czech. A jednak polscy partyzanci tego dokonali – opowiada prof. Żaryn.

Brygada poddała się rozkazom gen. Andersa. Później jej oficerowie utworzyli siatkę kurierską, umożliwiającą wysyłanie emisariuszy do Polski. Jednym z takich emisariuszy był rotmistrz Witold Pilecki.

Katarzyna Bernat

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO