Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM
×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 43.

PUBLICYSTYKA

Pasuję do Korony

piątek, 08 marca 2013 13:31 / Autor:
Pasuję do Korony
Pasuję do Korony

- W pierwszym meczu w Koronie zagrałem jedną połowę, potem cztery kolejne spotkania odpoczywałem… Musiałem dojść do siebie, zacisnąć zęby i pokazać, co potrafię. To były dla mnie jedyne ciężkie chwile w Kielcach – wspomina pomocnik złocisto-krwistych, Michał Janota.

Spodziewałeś się, że „złocisto-krwiści” wiosenne rozgrywki rozpoczną od przekonującego zwycięstwa nad Legią Warszawa i remisu ze Śląskiem Wrocław?

Michał Janota: – Szczerze mówiąc, liczyłem na sześć punktów. Ciężko pracowaliśmy na obozach i dobrze prezentowaliśmy się podczas sparingów. Chcieliśmy wygrać te dwa mecze. O ile po Legii byliśmy z siebie dumni, z „Wojskowymi” zagraliśmy już gorzej. Nie wykorzystaliśmy dużej liczby stałych fragmentów gry, a samo spotkanie nie ułożyło się po naszej myśli. Byliśmy gotowi na komplet punktów, ale nie udało się.

Korona, która zagrała z liderem ekstraklasy i mistrzem Polski w niczym nie przypominała tej, jaką pamiętamy z rundy jesiennej. Dla kibiców znów jesteście „wściekło-krwiści”.

– Chyba każdy z nas przemyślał sobie postawę zespołu w pierwszej części rozgrywek. Nie była ona dla nas najlepsza. Zgrupowania w Kleszczowie i na Cyprze dały nam bardzo wiele. Czujemy się dużo lepiej przygotowani fizycznie i technicznie. Trenowaliśmy fragmenty gry ofensywnej i przede wszystkim defensywnej. Poprzednio traciliśmy za dużo bramek. Myślę, że grając z tyłu na „zero”, można jedna akcją wygrać mecz. Co prawda, z Legią straciliśmy aż dwie, ale nie poddaliśmy. Wiedzieliśmy, że jesteśmy mocni i udało się.

Ty natomiast chyba na dobre wkomponowałeś się w ekipę Leszka Ojrzyńskiego.

– (śmiech) Jeżeli trener mnie tu ściągnął i daje szansę gry, myślę że pasuję tutaj. Początki miałem trudne, ale dawałem sobie czas na aklimatyzację w ekstraklasie. Udało się. Teraz będę robił wszystko, żeby utrzymać dobry poziom gry.

Na czym polegała twoja największa trudność związana z powrotem po sześciu latach do polskiej ligi?

– Na pewno nie miałem problemów z aklimatyzacją w zespole. Miałem za to moment zawahania, bo nie wiedziałem, czy dobrze zrobiłem wracając do kraju. W pierwszym meczu zagrałem jedną połowę, potem cztery kolejne spotkania odpoczywałem… Musiałem dojść do siebie, zacisnąć zęby i pokazać, co potrafię. To były dla mnie jedyne ciężkie chwile w Kielcach. Nie ma co ukrywać, w Holandii gra się zupełnie inaczej. Dostosowałem się do stylu gry Korony. Przy tym, na pewno będę chciał grać swoją piłkę.

Czyli nie było sytuacji, że piłkarz wychowany w zachodnim klubie z miejsca otrzymuje miejsce w podstawowym składzie drużyny w polskiej lidze.

– Nie. Myślę nawet, że trener pomógł mi w ten sposób. Wielu myślało, że od razu będę grał tylko dlatego, że grałem w Holandii… A może wtedy nie zasłużyłem sobie na grę, dlatego szkoleniowiec pokazał mi, że nie ma tak łatwo. Albo zaczniesz grać tak, jak potrafisz, albo nie będziesz brany pod uwagę. Wyciągnąłem z tego wnioski, zabrałem się za siebie.

Czego efekty widać na boisku.

– Muszę jeszcze zacząć zdobywać asysty i bramki. Przyjdzie na to czas, na razie się tym za bardzo nie przejmuję. Z drugiej strony nie chcę mieć zerowego konta.

Najbliższa okazja ku poprawieniu statystyk już w poniedziałek. Korona tego dnia zagra na wyjeździe z Lechią Gdańsk. Daleko, wymagający rywal – może być ciężko.

– Wyjazd na drugi koniec Polski nie ułatwia nam sprawy, ale najważniejsze rzeczy będą dziać się na boisku i właśnie tam trzeba pokazać się z jak najlepszej strony. Jeżeli zagramy z nimi jak z Legią, możemy liczyć na trzy punkty. Musimy utrzymać ten dobry początek wiosny i dążyć do jeszcze lepszych wyników.

Rozmawiał Maciej Urban.

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO