REGION
30 lat dobrego dzieła


Dwa tygodnie temu wróciliśmy z turnusu rehabilitacyjnego „Razem Łatwiej” z Sarbinowa nad Bałtykiem, z ponad osiemdziesięcioosobową grupą osób niepełnosprawnych i opiekunów. Takie wyjazdy organizuję od początku lat 90. ubiegłego wieku. Po tym pięknym czasie, spędzonym w wyjątkowej wspólnocie, pozostały już tylko wspomnienia i nadzieja, że znów się tam spotkamy.
W tym roku przypada jubileusz 30-lecia naszego Stowarzyszenia „Niepełnosprawni Plus”. To także świetna okazja, by spojrzeć wstecz i zobaczyć, ile dobra przez te lata się wydarzyło dla tak wielu ludzi budujących naszą grupę. Jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, to zaproszę moich niepełnosprawnych przyjaciół i wolontariuszy na pielgrzymkę do Łagiewnik i Wadowic. Tak uczcimy nasz jubileusz.
Dobre dzieło
Czasem ktoś pyta: po co to robisz? Jesteś senatorem, masz swoje lata, jesteś politykiem, mógłbyś spędzać urlop zupełnie inaczej. Odpowiadam – bo mam to już chyba we krwi, bo ludzie tego potrzebują, bo jak tego nie zorganizuję, to pozostaną w domach, bo sami nigdzie nie pojadą. Zacząłem jako student Politechniki Świętokrzyskiej, potem kierownik w DPS, dyrektor PFRON, a teraz – od 14 lat – jako senator. Coś dobrego dzięki mojemu stowarzyszeniu i tym turnusom po mnie zostanie. Warto mieć takie dobre dzieło życia, z którym jest się kojarzonym. To daje mi entuzjazm i energię do działania i – jak napisałem w jednej z moich piosenek – zawsze trzeba być optymistą, po bożemu widzieć wszystko…
Totalna partyzantka
A jak narodził się taki właśnie pomysł na spędzanie wolnego, wakacyjnego i urlopowego czasu? W naszej diecezji wszystko zaczęło się od wczasorekolekcji, zorganizowanych po raz pierwszy w 1980 roku przez Sługę Bożego księdza Wojciecha Piwowarczyka, który sam, mając wtedy blisko 80 lat, powołał duszpasterstwo osób niepełnosprawnych i chorych oraz zainicjował budowę domu dla niepełnosprawnych w Piekoszowie. Od początku uczestniczył w tym duszpasterstwie zmarły w 2013 roku ksiądz Bogusław Bodziony – najpierw jako kleryk, a potem, od 1984 roku, jako kapłan, który w 1986 roku, rozpoczynając pracę duszpasterza akademickiego w Kielcach, zaraził nas, wówczas studentów WSP i Politechniki Świętokrzyskiej, tą charytatywną ideą.
Organizowaliśmy regularne spotkania i wakacyjne wyjazdy dla niepełnosprawnych i chorych. Bardzo nas w tym wspierał biskup Mieczysław Jaworski. Czasy były trudne, integracja w Polsce – w powijakach. Przyszło nam przecierać nowe szlaki. Pierwsze turnusy na plebanii w Sułoszowie – warunki spartańskie, ale nasz entuzjazm i zadowolenie niepełnosprawnych rekompensowały wszystkie niedostatki. Potem przyszły turnusy w Pińczowie, w domkach kempingowych nad zalewem. Msze święte w plenerze. Wszystkie możliwe bariery architektoniczne. Żadnych podjazdów, toalety i prysznice wspólne – w podwórzu. Posiłki przygotowywaliśmy we własnym zakresie, w świetlicy na polu namiotowym. Totalna partyzantka. Ale kilkudziesięciu niepełnosprawnych co roku czekało na ten czas z utęsknieniem. My, opiekunowie, też.
Ostatni turnus ksiądz Boguś zorganizował w 1991 roku, a niedługo potem rozpoczął pracę na Sycylii we Włoszech. Nie mogłem się pogodzić z tym, że to wspaniałe dzieło nie będzie kontynuowane. Z grupą zapaleńców, błogosławieństwem biskupa Mieczysława, pomocą kieleckiego MOPS-u i Caritasu zorganizowałem w 1992 roku pierwszy turnus. W sierpniu 1995 roku założyłem Świętokrzyskie Stowarzyszenie „Niepełnosprawni Plus” z charakterystycznym trójkątnym logo. Do 1999 roku nasze wczasorekolekcje odbywały się w Pińczowie. Co ciekawe, właśnie te wyjazdy, w trudnych przecież warunkach, wszyscy bardzo dobrze wspominamy. Co roku w czasie turnusu jechaliśmy na jakąś ciekawą wycieczkę – byliśmy w Zakopanem, nad Morskim Okiem, na spływie Dunajcem, nad Soliną w Bieszczadach, w Częstochowie, Niepokalanowie, Krakowie, Łańcucie. Do tej pory się zastanawiam, jak to wszystko udało się logistycznie poukładać.
Od 2000 roku zaczęliśmy jeździć do innych miejscowości – byliśmy w Zakopanem, Sarbinowie, Międzywodziu, Niechorzu, Mielnie, Dziwnowie, Gdańsku-Sobieszewie, Mrzeżynie. Oczywiście nigdy nie zapominamy o duchu rekolekcyjnym wyjazdów – zawsze jest z nami kapłan wolontariusz. Codzienna Msza Święta, koronka do Miłosierdzia Bożego, wspólne modlitwy na początek i koniec dnia. Jest rehabilitacja, spacery, zakupy, plażowanie, spotkania w kawiarni, wieczorki pogodne i taneczne, spotkania przy ognisku z gitarą i śpiewem, wspólne podziwianie zachodów słońca na plaży i wiele innych, zwykłych i niezwykłych wydarzeń, które się później ciepło wspomina. I zawsze rodzą się pytania: co z przyszłym rokiem?
Czemu nie?
Ja odpowiadam, że jeśli tylko starczy zdrowia i sił, a przede wszystkim znajdę grupę gotowych na wyjazd, oddanych wolontariuszy, to czemu nie? Dobrzy, serdeczni i bezinteresowni opiekunowie to podstawa udanego wyjazdu. Do tego jeszcze turnusy wczasorekolekcyjne naszego stowarzyszenia spotykają się zawsze z życzliwą pomocą ludzi i instytucji. To też daje mi pozytywną energię do działania – podobnie jak przykład Ojca Wojciecha Piwowarczyka, który – jestem przekonany – czuwa nad tym dziełem.
Nasi niepełnosprawni przyjaciele to w większości ludzie samotni i na co dzień skromnie żyjący w swoich czterech ścianach, chociaż są też wśród nich aktywni, dla których wózek nie stanowi przeszkody ku temu, by mieć rodzinę, dzieci, pracować zawodowo. Nie wszyscy mogą z nami jeździć co rok, ale każdy czeka z utęsknieniem na ten wspólny wyjazd, bo – jak sama nazwa naszych turnusów wskazuje – „Razem Łatwiej” pokonywać przeszkody, ograniczenia i nawet największą niepełnosprawność.
Doczekaliśmy się też przez te lata kilku małżeństw naszych wolontariuszy. Dla mnie turnusy to zawsze totalna zmiana tego, co robię na co dzień – odskocznia. I chociaż nie jest łatwo być opiekunem, to nie wyobrażam sobie, żeby inaczej spędzać urlop. Nie przeszkadza mi to, czy pełnię taką, czy inną funkcję. Żeby czuć się spełnionym, nie muszę zwiedzać całego świata – wystarczy, że komuś potrzebującemu pomocy pomogę zobaczyć ten świat i życie piękniejszymi. Takie uczucia towarzyszyły mi też 30 lat temu w Pińczowie, nad zalewem, na turnusie, gdy postanowiłem założyć stowarzyszenie „Niepełnosprawni Plus”.
Krzysztof Słoń/Materiał Partnera
https://www.emkielce.pl/region/30-lat-dobrego-dziela#sigProGalleria1ae4fe7b8f








