Jak wygląda praca zdalna według przepisów specustawy?

– W kodeksie pracy mowa jest o telepracy, czego nie należy utożsamiać z pracą zdalną. Termin  pracy zdalnej został wprowadzony właśnie w związku z przeciwdziałaniem w walce z koronawirusem, jest to normalnie wykonywana praca, tylko w innym miejscu niż do tej pory. Pracownik otrzymuje takie polecenie i pracodawca nie musi czekać na zgodę od pracownika – tłumaczy Barbara Kaszycka, rzecznik Państwowej Inspekcji Pracy w Kielcach.

– Pojawia się wątpliwość czy powinno być to polecone ustnie, dlatego rekomendujemy, żeby było powierzone pisemnie. Żeby pracownik miał informacje, jak ma się komunikować z pracodawcą, jak ma przekazywać wyniki pracy, a pracodawca - polecenia. Szef może wprowadzić także ruchomy czas pracy, a nawet zwolnić pracownika ze świadczenia pracy. To pracodawca ocenia ryzyko zagrożenia i odpowiada za bezpieczeństwo i zdrowie pracownika zgodnie z kodeksem pracy – uzupełnia Kaszycka.

Osoby zatrudnione na umowę o pracę otrzymają wynagrodzenie niezależnie od tego, w jakiej formie będą świadczyć pracę, szef ma obowiązek zapłacić również za gotowość do pracy, jednak problem pojawia się np. z umowami zlecenie. – Osoby, które pracują na umowie zlecenie czy umowie o dzieło dostają wynagrodzenie za wykonaną pracę i nie ma tutaj mowy o wypłaceniu przestojowego, czy zapłacenie za gotowość do pracy – podkreśla rzecznik.

Artykuł 3 specustawy dot. koronawirusa mówi o pracy zdalnej, ale nie określa maksymalnego okresu jej wykonywania. Decyzja w tym zakresie należy do pracodawcy - może to być czas oznaczony, jednakże uzasadniony przeciwdziałaniem COVID-19. Jednocześnie należy zaznaczyć, że art. 3 ustawy utraci moc po upływie 180 dni od dnia wejścia w życie ustawy. Wydaje się więc, że czas, na jaki pracodawca może polecić pracownikowi wykonywanie pracy zdalnej, nie może wykraczać poza okres 180 dni.