Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

SPORT

Bartoszek: Największym zagrożeniem jesteśmy sami dla siebie

piątek, 12 czerwca 2020 17:47 / Autor: Damian Wysocki
Bartoszek: Największym zagrożeniem jesteśmy sami dla siebie
fot. Korona Kielce
Bartoszek: Największym zagrożeniem jesteśmy sami dla siebie
fot. Korona Kielce
Damian Wysocki
Damian Wysocki

Ostatnia kolejka sezonu zasadniczego PKO BP Ekstraklasy nie przyniesie już zmian w grupie mistrzowskiej i spadkowej. Najbliższa seria będzie bardzo ważna dla Korony Kielce, która traci cztery punkty do miejsca dającego utrzymanie w PKO BP Ekstraklasie.

Podopiecznych Macieja Bartoszka czeka trudna przeprawa, bo na ich drodze staje czwarty w tabeli Lech Poznań. "Kolejorz" w ostatniej serii pokonał Pogoń Szczecin 4:0. Podopieczni Dariusza Żurawia w tym sezonie są wyjątkowo dobrze usposobieni w ofensywie.

– Lech jest dobrą drużyną. Nie podlega wątpliwości, że atak jest ich najmocniejszą stroną. Każdy zespół ma swoje mocniejsze i słabsze strony. Te pierwsze musimy zneutralizować – mówi Maciej Bartoszek, trener Korony Kielce.

"Żółto-czerwoni" sami również muszą poprawić kilka elementów w swojej grze. We wtorek rozegrali bardzo dobrą połowę w Lubinie, po której prowadzili 1:0. W drugiej części oddali jednak inicjatywę rywalom, którzy finalnie wyrównali.

– Zawodnicy w podświadomości cofają się i próbują bronić wyniku. To jest nasz błąd. Wtedy przestajemy prowadzić grę i niepotrzebnie biegamy za piłką. Muszę ich na to uczulić. Cały czas dążymy do poprawy tego elementu, ale te stare grzechy czasami wracają  – wyjaśnia Maciej Bartoszek.

– Na tę chwilę, największym zagrożeniem jesteśmy sami dla siebie. Przede wszystkim musimy skupić się na tym, jak my będziemy realizować nasze założenia, jak będziemy grali. W tym momencie to jest najważniejsze. Musimy szanować każdego rywala. Nawet tego, który jest teraz pod formą, bo za dwa tygodnie jego dyspozycja może być lepsza. Inne rozważania są bez sensu – uzupełniał szkoleniowiec.

W niedzielnym meczu na pewno zabraknie kontuzjowanego Marcina Cebuli i zawieszonego za żółte kartki Milana Radina. Zmian w składzie może być więcej. Nie wiadomo, czy w wyjściowym składzie znajdzie się Michał Gardawski, który w ostatnich trzech pojedynkach opuszczał boisko między 60. a 70. minutą.

– W Lubinie z kontuzją zszedł Marcin. Do tego dwóch innych zgłaszało chęć zmiany. Poprzednie spotkanie z Piastem kosztowało nas sporo zdrowia [Korona przez godzinę grała w osłabieniu – przyp. red.]. Przerwa między pojedynkami nie była zbyt duża. Staramy się grać na dużej intensywności. Kolejna taka prośba ze strony Michała nie była dla nas komfortowa. Prosił o nią usilnie, dlatego tak postąpiliśmy. Nie wiem z czego to wynika. Być może nie czuje się jeszcze na tyle dobrze fizycznie, aby grać przez 90 minut. Na pewno jeszcze nie jest w pełni formy. Chcę z nim porozmawiać. Jeśli tak ma dalej to wyglądać, musimy inaczej podejść do ustawienia drużyny. W każdym meczu możemy wykonać trzy zmiany, ale teraz jedną musimy ją zarezerwować dla Michała – wyjaśnia Maciej Bartoszek.

Niedzielny mecz Korona – Lech na Suzuki Arenie rozpocznie się o godz. 18 i będzie w całości transmitowany na naszej antenie.

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO