Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

SPORT

Effector nadal czeka na piąte zwycięstwo

piątek, 11 marca 2016 20:15 / Autor: Piotr Natkaniec
Effector nadal czeka na piąte zwycięstwo
Effector nadal czeka na piąte zwycięstwo
Piotr Natkaniec
Piotr Natkaniec

Ten mecz miał zapewnić jednej z drużyn piąte zwycięstwo, które jest jednym z wymogów pozostania w najwyższej klasie rozgrywkowej. Pomimo powrotu do składu Sławomira Jungiewicza i Mateusza Bieńka, to Będzin może czuć się bardziej bezpieczny, bowiem po ponad dwugodzinnym pojedynku wygrał 3:1.

Trener Dariusz Daszkiewicz wbrew zapowiedziom zdecydował się od pierwszej minuty posłać na parkiet dwójkę rekonwalescentów: Mateusza Bieńka i Sławomira Jungiewicza. Ci od początku wprowadzili porządek i jakość, czego ostatnio brakowało Effectorowi. Choć pierwsza część seta była bardzo wyrównana, to kielczanie wyróżniali się przede wszystkim w bloku. Jednak przewagę osiągnęli dopiero po drugiej przerwie technicznej, na którą schodzili przy wyniku 14:16. Po bloku Bieńka wyrównali (17:17), a po ataku blok-aut Jungiewicza było już 21:18. Przyjezdni próbowali gonić w końcówce, ale po zepsutym serwisie Kamińskiego, Effector wygrał inauguracyjną odsłonę do 23.

Druga odsłona zaczęła się lepiej dla Będzina, który nadal nękał kielecki zespół dobrym serwisem. Przez pierwszą część seta goście utrzymywali optyczną przewagę, ale Effector przez cały czas trzymał kontakt i szybko zdołał wyrównać (12:12). Na drugiej przerwie technicznej było już 16:15 dla gospodarzy. Kiedy po dwóch punktach ze środka Bieńka i kapitalnym serwisie Kędzierskiego zrobiło się 18:15 i wydawało się, że powtórzy się scenariusz z pierwszej odsłony. Niestety jednak ciężar gry wziął na siebie Michał Żuk i Będzin szybko doprowadził do remisu. Końcówka seta to gra punkt za punkt. Choć Effector dwukrotnie miał piłkę setową po swojej stronie, to decydujący cios wyprowadzili goście. Za sprawą ataku Mariusza Gacy, MKS wygrał 28:26.

Trzecia partia zaczęła się zdecydowanie lepiej dla będzinian, którzy już po kilku minutach prowadzili 2:6. Gra kielczan nie wyglądała dobrze, do momentu, kiedy przy stanie stanie 2:8 na linii serwisu nie pojawił się Sławomir Jungiewicz. Nasz atakujący z pola zagrywki wyszedł dopiero przy wyniku 8:8. Od tej chwili żaden z zespołów nie potrafił odskoczyć, ale mecz stał na bardzo przyzwoitym poziomie. Niewiele było błędów własnym, za to kibice byli świadkami kilku wymian na plusligowym poziomie. Dopiero w końcówce, gdy w polu zagrywki pojawił się Maciej Pawliński, goście wyraźnie odskoczyli i wygrali seta do 22.

Czwarty set rozpoczął się podobnie jak poprzedni. Na pierwszą przerwę techniczną kielczanie schodzili już z bagażem 4 punktów. Zawodnicy z Kielc próbowali gonić i po ataku ze środka Mateusza Bieńka przegrywali już tylko 14:16, ale kolejne dwa punkty padły łupem Będzina. Daszkiewicz próbował reagować i wziął czas. Będzinianie nadal jednak trzymali na dystans zespół z Kielc i pewnie wygrali ostatnią odsłonę 

Effector Kielce – MKS Będzin 1:3 (25:23, 26:28, 22:25, 19:25)

Effector: Jungiewicz, Kędzierski, Vitiuk, Bieniek, Takvam, Stolc, Sobczak (libero) oraz Komenda, Maćkowiak, Biniek (libero)

Będzin: Batchkala, Tyler James, Gaca, Peszko, Piotrowski, Pawliński, Kaczmarek (libero) oraz Warda, Kamiński, Żuk oraz Stysiał (libero)

MVP: Maciej Pawliński

Widzów: 1300

 

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO