Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

SPORT

Łukowski: Gdy przekroczyłem linię boczną, wszystkie obawy zniknęły. Już jestem!

niedziela, 07 kwietnia 2024 15:09 / Autor: Michał Gajos
Łukowski: Gdy przekroczyłem linię boczną, wszystkie obawy zniknęły. Już jestem!
Fot. Korona Kielce
Łukowski: Gdy przekroczyłem linię boczną, wszystkie obawy zniknęły. Już jestem!
Fot. Korona Kielce
Michał Gajos
Michał Gajos

238 dni czekał na powrót na boisko Jakub Łukowski. Skrzydłowy Korony Kielce był jednym z bohaterów kieleckiego zespołu podczas sobotniego starcia ze Stalą Mielec dla kibiców na Suzuki Arenie, którzy ciepło przyjęli go, gdy ten meldował się na placu gry.

W trwającym sezonie najlepszy strzelec kieleckiego klubu minionej kampanii rozegrał wyłącznie trzy spotkania. Przed czwartym pojedynkiem (z Legią Warszawa) Łukowski na jednym z treningów doznał jednej z najpoważniejszych kontuzji dla piłkarza – zerwał więzadła krzyżowe w kolanie.

Od tego czasu rozpoczęła się jego trudna, kręta droga po powrót do pełni sprawności, a także walka z własnymi słabościami. – Rehabilitacja dzieli się na cztery etapy. Każdy jest na swój sposób trudny. Jednego dnia grasz w pierwszym składzie, wszystko jest dobrze, a trzy dni później leżysz już po operacji. Pierwsze dni były bardzo ciężkie, aby to do mnie dotarło, ale uznałem, że albo się podłamię, albo zacisnę zęby i wrócę jak najlepiej jeszcze w tym sezonie. U mnie obyło się bez powikłań, jestem z tego bardzo zadowolony i już jestem! – powiedział sam zainteresowany.

Sytuacja „Łuko” już od dłuższego czasu niepokoiła kibiców Korony, którzy nie mogli doczekać się jego powrotu, o czym dali znać, gdy ten w 77. minucie zmienił Jacka Podgórskiego. – Nie mogłem sobie tego lepiej wymarzyć, aby wrócić właśnie przed własnymi kibicami. Gdy przekroczyłem linię boczną, to wszystkie obawy zniknęły. Nie może ich być, bo jestem zdrowy. Trudo wraca się po takim czasie, ale będę walczył o każde minuty. To było świetne uczucie, słyszeć skandowanie mojego nazwiska – przyznał.   

Do końca sezonu siedem arcyważnych meczów dla kielczan. Owe starcia zdecydują o ligowym być albo nie być Złocisto-Krwistych. Kamil Kuzera na ostatniej prostej sezonu dostał do dyspozycji solidne wzmocnienie swojej ekipy.

– Siedem meczów do końca. Mam nadzieję, że poboczne kontuzje będą mnie omijały i będę do dyspozycji trenera. Zasługujemy na to, aby się utrzymać. Skład jest dużo lepszy niż miejsce w tabeli – zakończył.  

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO