Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

SPORT

Paluch: Po meczu mam spuchnięte ucho i zdarte gardło

niedziela, 06 czerwca 2021 16:14 / Autor: Damian Wysocki
Paluch: Po meczu mam spuchnięte ucho i zdarte gardło
fot. Mateusz Kaleta
Paluch: Po meczu mam spuchnięte ucho i zdarte gardło
fot. Mateusz Kaleta
Damian Wysocki
Damian Wysocki

Trudno wymarzyć sobie lepszy debiut w roli pierwszego trenera, niż ten Krzysztofa Palucha. Łomża Vive Kielce, oficjalnie pod jego wodzą, pokonała Orlen Wisłę Płock i postawiła stempel na 18 mistrzostwie Polski. – Po meczu mam tylko spuchnięte ucho – tłumaczył trener przygotowania motorycznego.

Krzysztof Paluch dostał szanse poprowadzenia zespołu, co było wynikiem zawieszenia Tałanta Dujszebajewa. Kirgiski szkoleniowiec na bieżąco przekazywał mu jednak uwagi przez telefon.

– Miałem słuchawkę. Pierwszy trener mówił mi, co mamy robić. Obyło się bez większych problemów. Tałant mówił mi dużo, czasami nawet za dużo. Mam spuchnięte ucho, do tego mocno ochrypnięty. Emocje są jednak zrozumiałem. Kiedy było ciszej na trybunach, wszystko udało się ustalić – opisywał Krzysztof Paluch.

– Nie stresowałem się, bo jestem ponad dwa lata w zespole i znam większość zagrywek. Nie wymyślałem nic swojego. Nie będę instruował takich zawodników jak Igor Karacić. Wszyscy wiedzieli, co mamy grać. Tałant ustalił zagrywki przed spotkaniem. Pilnowałem, aby je realizować; oraz, żeby nie popełniać błędów przy zmianach – uzupełniał były zawodnik kieleckiego klubu.

Większość rzeczy dotyczyła taktyki, ale to co było na koniec nie nadaje się do cytowania

Niedzielna „Święta Wojna” przyniosła sporo emocji. Po regulaminowym czasie na tablicy wyników był remis po 29. Łomża Vive wygrała w karnych 4:3. Andreas Wolff zatrzymał rzuty Michała Daszka i Lovro Mihicia.

– To był bardzo ciężki mecz, ale niezwykle widowiskowy. Bardzo szybki – przyznał Krzysztof Paluch.

Łomża Vive mogła rzucić zwycięskiego gola, jednak rzut Igora Karacicia został wybroniony.

– Miał kończyć „Kara”. Naszym zdaniem był faul. Igor ma wielkiego siniaka na ręce. Widocznie sędziowie tak to widzieli i chcieli zrobić show. Nie mnie oceniać. Jesteśmy szczęśliwi, wygraliśmy po karnych. Jest super, teraz możemy tylko świętować – przyznał współpracownik Tałanta Dujszebajewa.

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO