Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

SPORT

Smyła: Kibice chcą oglądać dobre widowisko, a nie mękę pańską o utrzymanie w tabeli

czwartek, 06 lutego 2020 09:57 / Autor: Damian Wysocki
Smyła: Kibice chcą oglądać dobre widowisko, a nie mękę pańską o utrzymanie w tabeli
Smyła: Kibice chcą oglądać dobre widowisko, a nie mękę pańską o utrzymanie w tabeli
Damian Wysocki
Damian Wysocki

Do wznowienia rozgrywek piłkarskiej PKO Ekstraklasy można odliczać godziny. Korona Kielce w sobotę podejmie na Suzuki Arenie Górnika Zabrze. – To ważne spotkanie, ale ono ani nas utrzyma w lidze, ani z niej wyrzuci – wyjaśnia Mirosław Smyła, trener Korony Kielce, który był gościem naszego radia. 

Przed drugą częścią sezonu "żółto-czerwoni" mają jasno określony cel, jakim jest utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Po 20. kolejkach znajdują się pod kreską, na czternastym miejscu. Mają 21 punktów – tyle samo, co wyprzedzająca ich Arka Gdynia. Dwa "oczka" więcej ma dwunasty Górnik.

– Wiemy, że ten pierwszy mecz jest bardzo ważny. Musimy go traktować jak dobre wejście w ligę. Później czekają nas trudne wyjazdy do Białegostoku i Krakowa. Musimy poczuć pewność siebie, aby nie zaliczyć falstartu. Wiemy, jak ważną rolę odgrywa psychika. Miejsca na błędy jest niewiele. Nie możemy jednak demonizować tego pierwszego spotkania. Do końca sezonu zasadniczego mamy dziesięć kolejek, a później siedem finałów, gdzie zagramy z bezpośrednimi rywalami. Im więcej ugramy teraz, tym później będziemy mieć większy handicap – wyjaśnia Mirosław Smyła.

Podczas zimowego okienka transferowego Korona nie zdecydowała się na hurtowe ściąganie nowych zawodników. Do tej pory kontrakty podpisali angielscy pomocnicy Johnny Spike Gill i D'Sean Theobalds, z Cracovii wypożyczony został napastnik Bojan Czeczarić. Niebawem swoją umowę parafuje Jacek Kiełb. "Żółto-czerwoni" planują ściągnąć jeszcze środkowego pomocnika.

– Wiedzy, że emocje związane z transferami sięgają zenitu. My do tego podchodzimy spokojnie. W ostatnich miesiącach w klubie zostało dokonanych tyle ruchów personalnych, że każdy następny musi być treściwy i racjonalny. Staramy się robić wszystko z głową. Myślę, że kolejne ruchy pomogą drużynie, nie chcemy wrzucać do worka kolejnego nieprzydatnego klocka. Musimy trzymać ciśnienie. Nie możemy robić nerwowych ruchów, które później spowodują zakopanie się w kłopotach – tłumaczy szkoleniowiec "żółto-czerwonych".

Wyjściowa "jedenastka" Korony nie będzie zbyt mocno różniła się od tej, którą oglądaliśmy w ostatnich meczach pierwszej rundy.

– Mamy zarys drużyny, który ustabilizował się w drugiej części poprzedniego roku, w jej końcowej fazie. Szczególnie dwa ostatnie mecze nas mocno scementowały.  Na bazie tego fundamentu dokładamy kolejne elementy. Nie chcemy robić dużych roszad, bo to nigdy się nie udaje. Możliwe, że te pojedyncze ruchy, które będą pasować do koncepcji spowodują, że nie będziemy musieli martwić się o to czy już jest drużyna na boisku, czy ona dopiero będzie – przekonuje Mirosław Smyła.

– Teraz nie patrzymy na tabele. Nie mówimy, że Korona ma tylko walczyć. Cieszmy się, że możemy iść na mecz. Mamy nadzieję, że nasza drużyna będzie grała lepszą piłkę nożną. Kibice chcą oglądać dobre widowisko, a nie mękę pańską o utrzymanie w tabeli – kwituje szkoleniowiec "żółto-czerwonych".

Sobotni mecz Korona – Górnik na Suzuki Arenie rozpocznie się o godz. 15 i będzie w całości transmitowany na naszej antenie.

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO