Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

SPORT

Żubrowski: Gra o utrzymanie to nie łyżwiarstwo figurowe. Jeśli odwrócimy tę sytuację, dokonamy czegoś dużego

środa, 04 marca 2020 23:28 / Autor: Damian Wysocki
Żubrowski: Gra o utrzymanie to nie łyżwiarstwo figurowe. Jeśli odwrócimy tę sytuację, dokonamy czegoś dużego
Żubrowski: Gra o utrzymanie to nie łyżwiarstwo figurowe. Jeśli odwrócimy tę sytuację, dokonamy czegoś dużego
Damian Wysocki
Damian Wysocki

– W tej rundzie gramy trochę jak beniaminek. Zawsze mówi się, że on musi zapłacić frycowe. Niby fajnie gra, ale nie punktuje. My jesteśmy w takim miejscu. Po kolejnym meczu możemy klepać się po plecach. Granie o utrzymanie to nie jest łyżwiarstwo figurowe. Za wrażenia artystyczne nikt punktów nie daje – mówi Jakub Żubrowski, pomocnik Korony Kielce, po przegranym meczu ze Śląskiem Wrocław.

"Żółto-czerwoni", szczególnie w drugiej połowie, wykreowali kilka dogodnych sytuacji, co wystarczyło tylko do doprowadzenia do remisu 1:1. Na pięć minut przed końcem trzy punkty Śląskowi zagwarantował Erik Exposito.

– W tym momencie liczy się tylko efekt końcowy w postaci punktów. Tylko to może nas uratować. O dobrym wrażeniu, które zostawiamy, nikt nie będzie pamiętał – dodaje Jakub Żubrowski.

Korona z 23 punktami na koncie zajmuje przedostanie miejsce w tabeli. Jej strata do bezpiecznej lokaty wynosi już siedem punktów.

–  Meczów jest coraz mniej, ale drugą stroną medalu jest to, że musimy wierzyć, że to przełamanie przyjdzie. Mamy nadzieję, że to będzie moment zwrotny, a dobra gra zostanie nagrodzona trzema punktami. Musimy być bardziej konsekwentni. Tego nam brakuje. Jeszcze w poprzednim roku, kiedy przeciwnik strzelał gola na 0:1, to nie potrafiliśmy na to zareagować. Teraz to umiemy, ale brakuje tego elementu, aby utrzymać koncentrację do końca. Spróbować odwrócić wynik na naszą korzyść, a jeśli nie, to wziąć punkt. W naszej sytuacji on też nie jest dobry, ale jest lepszy niż zerowy dorobek – mówi wychowanek "żółto-czerwonych".

– Wierzymy w utrzymanie. Nie liczymy na cud. Musimy to udowodnić ciężką pracą na boisku. Na treningach dokładamy kolejne cegiełki. Chcemy, aby to zaprocentowało przez dziewięćdziesiąt minut. Momenty są, jest ich coraz więcej, ale jeszcze nie wystarczająco dużo, aby sięgnąć po trzy punkty – uzupełnia środkowy pomocnik.

– Teraz jesteśmy w takiej sytuacji, że jeśli uda nam się ją odwrócić, to dokonamy czegoś dużego. To może zostać zapamiętane na długo. Pomijam już zawirowania wokół klubu lub inne rzeczy. To może ma jakiś minimalny wpływ. Rozmawialiśmy z kibicami po meczu, że nie zwracamy na to uwagi. Sami wkopaliśmy się w taką sytuację sportową. Prezes czy właściciel nie wychodzi za nas na boisko. Jesteśmy w takim miejscu w tabeli, bo graliśmy słabo i nie zdobyliśmy wystarczająco wielu punktów, aby być wyżej. Musi przyświecać nam idea, że możemy dokonać czegoś fajnego. Jeśli na kogoś to nie działa, to może sobie pomyśleć: "a trudno, będę grał jak na podwórku, po prostu ma mnie to cieszyć". Do każdego trafia coś innego. Jako grupa musimy wierzyć w utrzymanie – kwituje Żubrowski.

Podopieczni Mirosława Smyły zagrają w poniedziałek na Suzuki Arenie z ostatnim ŁKS-em, który zbliżył się do nich na trzy "oczka".

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO