ZVARiowany tydzień Stefańskiego. Korona okradziona z gola

Była 92. minuta doliczonego czasu gry. Korona Kielce walczyła o zdobycie bramki wyrównującej i choć częściowe zamazanie tłustej plamy po fatalnym występie na Dolnym Śląsku.

Evgeniy Szykawka doszedł do długiej piłki od Dominicka Zatora, wyszedł sam na sam z Dioudisem i doprowadził do remisu. Radość kielczan została jednak szybko ugaszona.

VAR wysłał sygnał do sędziego Daniela Stefańskiego o domniemanym przewinieniu Adriana Dalmau, który wcześniej znalazł się na drodze lotu piłki od Białorusina i skutecznie utrudnił interwencje ostatniemu obrońcy lubinian.

Kadra sędziowska zaczęła więc przyglądać się ewentualnemu faulowi  hiszpańskiego snajpera (na niego miał wskazywać sugestywny upadek oponenta). W centrum dowodzenia wideoweryfikacji uznano jednak, że Dalmau zmieścił się w przepisach. Na tapet wzięto jednak pozycję spaloną.

„VARowcy” wyrysowali linię, nie wiedzieć czemu, zawołali jeszcze do monitora bydgoskiego sędziego, który następnie potwierdził anulowanie gola Koroniarzy. Wszyscy na stadionie i przed telewizorami przeszli do porządku dziennego, natomiast kij w mrowisko, kilka godzin po końcowym gwizdku, wbiła telewizja Canal Plus Sport.

Oficjalny nadawca rozgrywek zaangażował swoje zasoby i za pośrednictwem flagowego programu Liga Plus Extra oznajmił, że trafienie podopiecznych Kamila Kuzery padło w prawidłowy sposób. W skrócie – Adrian Dalmau nie złamał linii spalonego

Stopklatka opracowana przez załogę Canal Plus Sport:

Dla porównania ujęcie, które otrzymał sędzia Stefański oraz kibice przed telewizorami:

Co ciekawe, doświadczony arbiter skompletował hattricka niechlubnych decyzji w niecały tydzień, co zauważył były rozjemca meczów na polskich boiskach, Rafał Rostkowski.