Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

MIASTO

[INTERWENCJA] Potrącony pies cierpiał przez godzinę na ulicy. Sprawca uciekł

piątek, 15 stycznia 2021 11:46 / Autor: Adrianna Linertowicz
[INTERWENCJA] Potrącony pies cierpiał przez godzinę na ulicy. Sprawca uciekł
Fot. nadesłane przez czytelniczkę
[INTERWENCJA] Potrącony pies cierpiał przez godzinę na ulicy. Sprawca uciekł
Fot. nadesłane przez czytelniczkę
Adrianna Linertowicz
Adrianna Linertowicz

Do potrącenia psa doszło w poniedziałek, 11 stycznia, na wysokości ulicy Ściegiennego 252, w kierunku Morawicy. Na miejsce przyjechała policja i zabezpieczyła pas, by uniknąć kolizji. Potem probowano wezwać weterynarza ze schroniska w Dyminach. Długo nie przyjeżdżał.  "Pies cierpiał przez godzinę na jezdni, a ja nie potrafiłam mu pomóc. To było dla mnie traumatyczne wydarzenie", informuje nasza czytelniczka.

– Pies leżał częściowo na pasie drogi i nie mógł wstać. Sprawca potrącenia odjechał. Zablokowałyśmy z koleżanką jeden pas jezdni. Na miejsce wezwano policję, która przyjechała bardzo szybko – informuje czytelniczka. – Potem podjęliśmy próbę skontaktowania się ze schroniskiem w Dyminach. Nikt nie odebrał. Udało mi się dodzwonić dopiero na numer interwencyjny, ale na pomoc czekaliśmy przez godzinę. Policja dzwoniła do schroniska dwa razy, żeby ponaglić ich działania. Przy każdym kolejnym telefonie otrzymywaliśmy informację, że kierowca już jest w drodze. Nie miałam jednak pojęcia, że ten jechał z domu do schroniska, bądź pod adres, gdzie trzymany jest samochód interwencyjny – dodaje.

– Jest to moim zdaniem skrajnie nielogiczne. Przy prawidłowym zarządzaniu kierowca ma przy sobie telefon interwencyjny i samochód wraz z niezbędnym sprzętem pod ręką. Co istotne, zdarzenie miało miejsce pięć minut drogi od schroniska.

Zdaniem czytelniczki schronisko w Dyminach nie jest  przygotowane na takie sytuacje.

– O tej porze nie było takich korków, jak to ma miejsce w godzinach popołudniowych. O godzinie 8:03 zadzwonili do mnie, że przyjechali i zawrócili do schroniska, tłumacząc się niemożnością znalezienia miejsca wypadku. Kilkukrotnie podawałam lokalizację, policja również. Poza tym mundurowi stali na sygnałach  swietlnych, a pas zabezpieczał samochód na awaryjnych światłach – relacjonuje.

– Pracownicy schroniska pojawili się dopiero po godzinie i zabrali psa. Do tej pory nie mogę się dowiedzieć o jego dalszych losach, bo schronisko odmawia mi podania tych informacji. Pies przecież nie podpisuje RODO. W tym momencie zwierzę jest własnością gminy, a schronisko nie chce udostępnić wyników badań. Od osób trzecich otrzymuję sprzeczne sygnały na temat jego zdrowia – dodaje.

Zwróciliśmy się z prośbą o wyjaśnienie sytuacji do schroniska w Dyminach.

– W tej interwencji wystąpił szereg problemów, ale i tak zrealizowaliśmy ją w czasie standardowym, jeśli chodzi o reakcję schroniska. Zgłoszenie najpierw wpłynęło na numer stacjonarny, który o tej porze jest nieczynny. Później przyjęliśmy telefon interwencyjny. Ze zgłoszenia wynikało, że pies znajduje się przy "Biedronce". Od razu poinformowaliśmy o zdarzeniu lekarza, który musiał dotrzeć na miejsce wypadku. Zarówno on, jak i kierowca działają na wezwanie – informuje Magdalena Janusz, zastępca dyrektora schroniska w Dyminach.

– Utrzymywanie dwóch dodatkowych osób, czyli kierowcy i lekarza 24 godziny na dobę byłoby niegospodarne, kiedy zgłoszenia interwencyjne po godzinach spływają raz na dwa tygodnie lub raz na tydzień. Z tego powodu wzywamy lekarza i kierowcę wtedy, kiedy zachodzi taka potrzeba – dodaje.

– Sytuacja miała miejsce po godzinie 7:30. Problem polegał na tym, że kierowca musiał dostać się do schroniska, a wiemy jakie korki są w Kielcach. Zarówno lekarz, jak i kierowca musieli przebić się przez centrum. Po dotarciu na miejsce pobrali sprzęt oraz samochód i udali się we wskazaną lokalizację. Okazało się jednak, że psa w okolicy "Biedronki" nie było. Znajdował się dopiero przy samej wylotówce z Kielc – wyjaśnia Magdalena Janusz.

– Trzeba też wziąć pod uwagę to, że schronisko ma do dyspozycji tylko jeden samochód. Jeśli chodzi o czas reakcji, to jest on standardowy. Dla porównania, w sąsiednich gminach może on wynieść nawet do czterech godzin. Jest to wpisane w umowy z gminami – dodaje.

Dowiedzieliśmy się również w jakiej kondycji obecnie znajduje się potrącony psiak oraz jakie będą jego dalsze losy.

– Pies codziennie jest badany. Na chwilę obecną nie może wstawać, karmimy go z ręki. Załatwia się normalnie i zachowuje podstawowe funkcje życiowe. Nie ma też gorączki. Można powiedzieć, że jego stan zdrowia jest zadowalający, jednak pozostaje kwestia tego, czy objawy neurologiczne będą się pogłębiały – wyjaśnia Mateusz Jędraszek, lekarz weterynarii. – Na zdjęciu rentgenowskim nie widać ewidentnych złamań, natomiast pies ma objawy neurologiczne, szczególnie w prawej przedniej kończynie. Do diagnostyki różnicowej jest zerwanie splotu nerwowego, ewentualnie zmiany neuronalne na obszarze szyi lub głowy. Zapisaliśmy psa na konsultację neurologiczno-ortopedyczną z doktorem Michnowskim w Skarżysku. Jest to najlepszy specjalista w regionie. Wykonane zostały też wszystkie niezbędne badania – dodaje.

– Chcemy odesłać psa na tomografię lub rezonans magnetyczny po wspomnianej konsultacji. Musimy poczekać na jej wynik i dopiero potem będą podejmowane dalsze decyzje. Pies przyjmuje antybiotyki i leki na wzmocnienie przewodnictwa nerwowego, ponieważ w dniu przyjęcia miał zaburzenia czucia głębokiego. Obecnie wszystko zależy od wyniku konsultacji ze specjalistą. Zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy – informuje Mateusz Jędraszek.

 

AKTUALIZACJA

Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Dyminach opublikowało oświadczenie w sprawie psa, w którym możemy przeczytać:

"Do naszego schroniska 11.01.2021 trafił pies po wypadku komunikacyjnym. Psiak został przekazany pod opiekę lekarzy. Wykonano badania diagnostyczne oraz konsultację z innymi lekarzami-specjalistami. Piesek już miał umówione dalsze badania diagnostyczne i ustalany termin zabiegu. Dziś zgłosił się właściciel psiaka, więc Giganto zostanie przekazany pod opiekę swojego prawowitego opiekuna, wraz ze wszelkimi informacjami i dalszymi zaleceniami".

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO